piątek, 24 kwietnia 2015

62. Don't confuse, Baby you're gonna lose.



Od momentu opuszczenia hotelu milczeliśmy jak zaklęci. Bo niby o czym mieliśmy rozmawiać? O tym ile razy zrobiła z nas idiotów?
Gdzieś jednak w głębi duszy wiedziałem, że to co zrobiliśmy było równie podłe. Tyle, że żaden z nas nie protestował. Pomysł rzucił Matt. A raczej w złości powiedział, że powinniśmy ją tu zostawić. Podchwyciliśmy temat i po krótkiej wymianie zdań zaczęliśmy się pakować. Poszło szybko bo i tak większość mieliśmy już przygotowaną do wyjazdu. Sam nie wiem co czułem w tamtym momencie. Byłem przekonany, że sobie poradzi. Ona jest przecież mistrzynią kłamstw i manipulacji. Poza tym pieniędzy jej nie brakowało i miałaby jak wrócić. Najgorsza była chwila kiedy wszedłem do pokoju który dzieliliśmy. Wszędzie były jej rzeczy które przypominały mi tylko o tym złudzeniu które traktowałem jako związek. Wrzuciłem wszystko do jej tory i zostawiłem na dole. Zabraliśmy tylko laptopa, dla pewność, że nic więcej nie opublikuje. Chociaż co to za różnica, skoro i tak połowa materiału krążyła od kilku godzin po sieci. Usunęliśmy wszystkie filmy ale i tak fani zdążyli je pościągać. Z każdej strony zasypywali nas pytaniami o album. Część z nich myślała, że to żart bo przecież zawsze wszystko dobrze ukrywaliśmy do samej premiery. Obawialiśmy się reakcji wytwórni. Od samego początku zostaliśmy poinformowani, że wszystkie materiały należą do nich. Nawet jeżeli był to tylko krótki film na którym Matt brzdąka coś od niechcenia. A teraz mogli nas pozwać o upublicznianie materiałów przez które sprzedaż albumu mogła się pogorszyć. Siedzieliśmy w różnych częściach busa nie mogąc na siebie patrzeć. Każdy czuł się winny całej sytuacji, mimo, że żaden nic nie zrobił. Tom czuł się chyba jeszcze gorzej, bo to on ją do nas przyprowadził. Zaufał i został zdradzony. Było mi niedobrze na samą myśl o niej. Lola siedziała przy mnie i próbowała pocieszyć. Mówiła, że wszystko będzie dobrze ale jakoś nie potrafiłem w to uwierzyć. Byłem pewien tylko jednego, że gorzej być już nie może.
Kolejne  dni mijały nam zupełnie tak samo. Rozmowy były sztuczne i wymuszone. Jakbyśmy jechali razem za karę. Nie rozmawialiśmy o tym co się stało. Chyba staraliśmy się zapomnieć o tej sytuacji. I niej. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafiłem zapomnieć. Czułem się zdradzony i oszukany ale nie mogłem wyłączyć tej pieprzonej tęsknoty. Zwłaszcza dzisiaj czułem się źle. Chciałem rzucić wszystko w cholerę i wrócić do domu. Wiedziałem, że to niemożliwe więc coraz bardziej odcinałem się od wszystkich. Miałem nadzieję, że jakoś wytrzymam. Fakt, że pojutrze graliśmy ostatni koncert i robiliśmy przerwę bardzo mnie cieszył. Będąc na scenie zachowywaliśmy się tak jakby nic się nie stało. Udawaliśmy przed wszystkimi, że jest w porządku i nie przejmujemy się medialną aferą którą Ona rozpętała.
Po koncercie byłem tak zmęczony, że odpuściłem sobie spotkanie z fanami, wiem, że nie powinienem tego robić bo nie byli niczemu winni. Po prostu miałem dość. Chciałem wrócić do busa, ukryć się pod kołdrą, nie myśleć o niczym i czekać na powrót do domu.  Całą drogę miałem wyrzuty sumienie, ale nie miałem zamiaru wrócić. Mimo, że dla naszych fanów mógł to być najpiękniejszy dzień w życiu, ja czułem jakbym wyrwał się z najgorszego dnia w pracy i czekał na wolny weekend.
Mieliście kiedyś tak, że zrobiliście coś złego ale mimo to wmawialiście, że jest inaczej? Próbowaliście udowodnić sobie, że tak trzeba było postąpić? Powtarzanie sobie, że mam rację, podczas gdy cichy głosik szeptał, że popełniłem największy błąd w swoim życiu…
Ja ten głosik ignorowałem. I było mi z tym coraz lepiej. Taka była prawda. To nie ja zawiniłem i to ja powinienem czuć się najbardziej skrzywdzony. Idąc w stronę busa walczyłem z tym. A przynajmniej starałem się, bo on wcale nie dawał za wygraną. Lola zdziwiła się, że już wróciłem, ale nie zadawała za dużo pytań. Postawiła przede mną butelkę wódki i zaproponowała odcięcie się od tego całego wariactwa. Zgodziłem się od razu.
Rano nie pamiętałem zbyt wiele. Bolała mnie głowa a na dodatek zaczęło mdlić. Obudziłem się z Lolą przytuloną do mojego boku. Zupełnie tak jak kiedyś z Nią. Odgoniłem szybko natrętne myśli i wstałem starając się jej nie zbudzić. Pierwsze nieco chwiejne jeszcze kroki skierowałem do lodówki po wodę. Wchodząc do kuchni zobaczyłem Matta, Toma i Chrisa. Mieli tak zacięte miny, że przetarłem oczy żeby upewnić się, że nie mam zwidów. Oni wciąż tam siedzieli. I patrzyli na mnie jakbym kogoś zamordował.
-Spać nie możecie? - rzuciłem sięgając butelkę.
-To dlatego zniknąłeś? Żeby sobie spokojnie z nią popić i się zabawić? - spytał Chris. Zdziwił mnie jego ton, zwłaszcza że takich uwag spodziewałbym się prędzej ze strony Matta niż jego. On zawsze był tym który takowe sprzeczki łagodził.
-Co? Nie!
-Wiedziałeś o wszystkim? Wiedziałeś o tym co stało się z Alex?
-Nie chcę o Niej rozmawiać. Więc jeśli to wszystko to spadam stąd.
-Stój-warknął Matt. Miał tak przerażająco wściekły wzrok, że zacząłem obawiać się tego co za chwilę nastąpi.
-Co w was wstąpiło?
-W nas?! To Ty spieprzasz niczym tchórz zaraz po koncercie, żeby schlać się jak skończony menel z tą
-Hamuj się Bellamy.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić. A jeśli o wszystkim wiedziałeś to pakuj się i wypierdalaj-wycedził.
-Matt uspokój się. Dom by tego nie zrobił-Chris patrzył na mnie czekając na odpowiedź.
-Ja chyba kurwa mam jakiś koszmar.
-Pamiętasz jak mówiłem Ci wczoraj, że zapomniałem zabrać kamerę - odezwał się Kirk na tyle cicho, że prawie go nie usłyszałem.
-Tak, biadoliłeś o tym dobrze pół godziny . I co z tego?
-Wcześniej wymieniałem w niej baterie. I zapomniałem wyłączyć. Nagrała wszystko co się tu działo.
-Tak, upiłem się z Lolą. Czy to jakiś grzech?
-Kamera nagrywała wszystko od momentu wymiany baterii.
-O co wam chodzi z tą pieprzoną kamerą?! Co tam jest takiego ważnego, że nie chcecie dać mi wrócić spać.
-Chodzi o Alex.
-W dupie mam tę dziewczynę - odwróciłem się z zamiarem opuszczenia tych idiotów. Nie wiem czego się naćpali ale nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.
-Dom! - krzyknął Bells i to takim tonem, że zastygłem w miejscu - Ona jest niewinna - dodał zupełnie spokojnie.
Stałem plecami do nich próbując zrozumieć cokolwiek z tego co się tu dzieje. Nie potrafiłem jednak tego zrobić. Nie po tym wszystkim.
-Przestań pieprzyć - odparłem, nadal nie mając odwagi na nich spojrzeć. Przecież to były jej filmy. Udostępnione z jej komputera na jej konto. Lola widziała ją w nocy jak siedziała przed laptopem. A co najważniejsze dzień wcześniej odgrażała się, że to zrobi. Wszystko wskazywało na to, że to ona. Więc jakim cudem mogło być inaczej?
-Myślisz, że nas to bawi? Zostawiliśmy ją na jakimś zadupiu chociaż nic nie zrobiła. Przez jedno wielkie nieporozumienie po prostu wyrzuciliśmy ją i pozostawiliśmy samą w obcym kraju.
-Ale to była ona. Sami byliście tego pewni. Skąd tak nagle zaczęliście jej bronić?!
-Bo powinniśmy to robić od samego początku. To nie ona nas oszukiwała, rozumiesz?! - Kirk wybuchł.
-Więc kto to kurwa zrobił?! Bo chyba nie żaden z nas?! - spojrzałem na nich.
-Siadaj - odparł Chris wskazując mi krzesło obok siebie.
-Postoję - odburknąłem
-Siadaj - powtórzył i tym razem go posłuchałem. Facet potrafi być czasem przerażający. I nie miałam na myśli jego postury, chociaż w porównaniu do mojej miała też spory wpływ.  
Patrzyłem tępo w ekran nie do końca wiedząc co się dzieje. Wszystko zaczynało mi się wydawać jednym wielkim popierdolonym żartem. Przestałem już wierzyć w cokolwiek i kogokolwiek.
-Co ja zrobiłem? - powiedziałem tylko. Złapałem za telefon i wybrałem jej numer. Nie odebrała. Ani za pierwszym ani za dziesiątym razem.  Tylko czego mogłem się spodziewać?
-A co jeśli coś jej się stało? - szepnął Matt.
Ciarki przeszły mi po plecach kiedy o tym pomyślałem. Przecież ona została tam zupełnie sama. Mogła natknąć się na jakiegoś psychopatę który zrobił jej krzywdę. Albo mógł ją nawet zamordować Rozpłakałem się jak dziecko. Wiedziałem, że jeżeli cokolwiek jej się stanie będzie to wyłącznie moja wina.
-Znajdziemy ją - Chris usiadł przy mnie i mocno przytulił. Jakkolwiek dziwnie to nie wyglądało miałem to gdzieś. Nie potrafiłem się uspokoić. Wpadłem w histerię na samą myśl o tym, że ona może błąkać się teraz sama. Chciałem zawrócić do tego przeklętego hotelu ale przekonali mnie, że to nie ma sensu.
-Wiesz co musimy zrobić. Tym razem jak cywilizowani ludzie - Chris westchnął sięgając piwo z lodówki.
-Chętnie się tym zajmę - powiedział Matt przez zaciśnięte zęby.
-Nie, sam to zrobię - wstałem i skierowałem się w stronę mojego łóżka. Możliwe, że powinienem poczekać, aż się uspokoję ale chciałem to zakończyć od razu. Lola wciąż spała. Wziąłem więc jej telefon i zacząłem przeglądać zawartość. Usuwałem zdjęcia, zwłaszcza te które zrobiłam nam gdy spałem. Wzdrygnąłem się widząc jak na jednym z nich mnie całuje. Później przeczytałem wszystkie smsy. Niektóre jeszcze z przed tygodni. Zamarłem czytając któregoś z kolei.
„Dzięki za załatwienie tych prochów. Mam tylko nadzieję, że uda mi się jakość jej podrzucić i w końcu pozbędziemy się tej suki J
Musiałem usiąść. Telefon wypadł mi z ręki.
-Dom - usłyszałem szept Matta.
-Poradzę sobie - odparłem stanowczo.
Chciałem jakoś zając głowę, żeby nie myśleć o tym co już zrobiłem. Na moje nieszczęście wszystko łączyło się w całość. Jedną bolesną całość.
Kiedy się obudziła od razu uśmiechnęła się szeroko.
-Chyba nie patrzyłeś jak śpię, co? - spytała przeciągając się niczym rasowa kotka.
-Nie, czekałem aż wstaniesz. Chciałem Cię o coś zapytać.
-Hmm… A cóż chciałbyś wiedzieć, że się tak niecierpliwisz?
-Co pomyślałaś kiedy zauważyłaś, że Alex wrzuciła te filmy do sieci?
-Dlaczego teraz o to pytasz? Chyba nie chcesz jej znowu przygarnąć? - podniosła się wyraźnie poirytowana.
-Nie. Nie chce jej przygarniać. Jestem tylko ciekawy co wtedy myślałaś - wzruszyłem ramionami.
-Nie mogłam pojąć jak ona mogła. Ja nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. Nie chciałam na nią skarżyć, ale uznałam, że powinieneś wiedzieć. Było mi jej szkoda, że dla pieniędzy musiała się posunąć do czegoś takiego i że została sama. Tylko, że to wszystko zrobiła na własne życzenie. Dominic kochanie, nie myśl teraz o niej. Spróbuj się odprężyć i zrelaksować. Chętnie Ci w tym pomogę jeśli chcesz.
-Nie. Nigdy jej nie lubiłaś prawda?
-Wiem, że wydawało Ci się, że byłeś z nią szczęśliwy ale nie. Czułam że jest fałszywa i szuka łatwego zarobku. Niestety ludzie z nizin społecznych tak mają. Nie przejmuj się nią.
-Z nizin?
-No tak. Przykro mi to mówić, ale wydaje mi się, że od początku była z Tobą dla pieniędzy. Cieszę się, że teraz możesz znów być taki jak dawniej. Wystarczy, że przestaniesz o niej myśleć - położyła dłoń na moim kolanie, ale szybko wstałem.
-Skąd wiesz, że ona jest biedna?
-Nie pamiętam, pewnie któryś z was mi to powiedział. Czy to teraz takie istotne?
-Tak.
-Nie rozumiem o co tyle szumu. Usłyszałam to od któregoś z was. Poza tym jej skłonności do zażywania narkotyków tylko mnie w tym utwierdziły. Mimo to nie potrafię pojąć jak mogła wyrządzić Ci taką krzywdę.
-Ty byś mi tego nigdy nie zrobiła prawda?
-Oczywiście, że nie. Znamy się tyle czasu, nie byłabym w stanie.
-Ale nienawidziłaś Alex.
-Niezbyt szczególnie za nią przepadałam, owszem. Do czego dążysz?
-A czy ją mogłabyś skrzywdzić?
-Dominic, proszę Cię. Nie lubię jej ale to nie znaczy, że mogłabym cokolwiek jej zrobić. Nie jestem taka.
-Tak. Wiem, że nie zrobiłaś jej krzywdy. Ty tylko zmanipulowałaś nas i wykorzystałaś żebyśmy załatwili sprawę.
-Słucham?
-Widziałaś jak się wtedy zdenerwowała. Jak w złości powiedziała, że opublikuje te materiały. A jako, że twój pomysł z podrzuceniem narkotyków się nie udał, pomyślałaś że spróbujesz inaczej. I tym razem tak nas wszystkich nakręciłaś, że się udało. Ty zostałaś a ona zniknęła. Zostawiliśmy ją tam zupełnie samą i wreszcie mogłaś być spokojna.
-Rozmawiałeś z nią? To ona naopowiadała Ci te wszystkie bzdury?!
-Dzięki Tobie Alex nie chce mnie znać.
-Dom musisz mi uwierzyć! Ona kłamie! Przecież dla pieniędzy zdolna jest do wszystkiego!
-Alex pieniędzy nie brakuje. Jej rodzice mają doskonale prosperującą firmę, duży dom a ona ukończyła prawo. Teraz studiuje dziennikarstwo. Z nas dwojga to ja byłem z nizin społecznych. Pytanie tylko do czego ty jesteś zdolna, żeby jak to ładnie określiłaś? Usidlić mnie na zawsze?
-Skąd Ty…?
-Pakuj się. Kierowca wysadzi Cię na najbliższym lotnisku. Nie martw się, nie zrobimy Ci tego  samego co Alex, chociaż powinniśmy. Dostaniesz bilet na samolot do domu i nigdy więcej nie pokażesz mi się na oczy.
-Ale Dom…
-A Sydney przekaż, żeby przestała się wtrącać w życie Matta. Wiem, że to wy dwie doprowadziłyście Alex do tego stanu w barze. I jeżeli jeszcze raz zobaczę którąkolwiek z was z pobliżu wniosę sprawę do sądu.
-Nic nam nie udowodnisz.
-A jednak. Mam nagraną całą waszą rozmowę. No i kilka wiadomości.
-Nie ośmielisz się - wycedziła.
-Nie chcesz ryzykować żeby to sprawdzić. Pakuj się i znikaj - powiedziałem na odchodnym.
-Ona i tak do Ciebie nie wróci. Ja już o to zadbam. Nie pozwolę żebyś prowadzał się z taką dziwką! - krzyczała a ja dopiero teraz dostrzegłem jej prawdziwe oblicze. Z miłej na pozór dziewczyny wyszła furiatka która zrobi wszystko żeby tylko dostać to czego chce.
Resztę drogi na lotnisko spędziłem w drugiej części busa prosząc chłopaków żeby nie pozwolili jej się tam dostać. Chris i Tom byli z nią gdy się pakowała. Na wszelki wypadek gdyby przyszło jej do głowy coś głupiego. Później zaprowadzili na lotnisko i upewnili się, że wsiadła do samolotu. Ja tymczasem zostałem sam z Mattem. Przyszedł do mnie niemal ze łzami w oczach ściskając coś w ręku.
-Matt? Co z Tobą? - spytałem ale mi nie odpowiedział. Położył koło mnie trzymany dotąd przedmiot. Parę sekund zajęło mi rozpoznanie tej torby. Znałem ją bardzo dobrze, bo niegdyś z niej oberwałem.
-Skąd to masz?
-Wróciliśmy tu po gitarę. Musiała ją zostawić. Dom tu jest wszystko. Dowód, karty, pieniądze. Porzuciliśmy ją z niczym rozumiesz?!
-Ale jak to? - zbladłem
-Nie wierzę. Jesteśmy skończonymi gnojkami. Ona nigdy nam tego nie wybaczy - usiadł przy mnie - Sam tego sobie nie wybaczę. Dom a co jeśli jej nie znajdziemy? Jeżeli coś jej się stało?
Znów powróciły do mnie najczarniejsze myśli. Znienawidziłem się za to. Gdybym mógł , sam sobie dałbym twarz.
-Proszę nie mów tak.
-Wiele bym dał, żeby wiedzieć gdzie jest.
-Oddałbym wszystko żeby była przy mnie.  Chciałbym tylko wiedzieć, że nic jej nie jest. Nie przeżyłbym tego. 
_______________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Plug in Baby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz