Nie wiem jakim cudem przetrwaliśmy ostatni koncert.
Żaden
z nas nie chciał tego robić, ale uznaliśmy, że nie ma sensu teraz odwoływać. Po wszystkim wsiedliśmy w samolot i wróciliśmy do Londynu. Postanowiłem za wszelką cenę odnaleźć Alex. Miałem
nadzieję,
że jest w domu ale uświadomiłem sobie, że wciąż nie wiem gdzie mieszka. Szukałem w barze w którym pracował
Liam, ale okazało się, że wrócił do siebie. Sprawdziłem
też
wszystkie miejsca w których lubiła przebywać ale bez rezultatu. W szkole też nic nie wiedzieli. Po prostu zniknęła, a do mnie zaczęły powracać najgorsze scenariusze.
Następnego dnia
postanowiłem pojechać do jej rodziców. Chris został z Kelly, ale Kirk i Bells
wyruszyli ze mną. Stojąc przed drzwiami miałem mieszane uczucia. Z jednej strony
liczyłem, że tam ją zastanę ale z drugiej czy nie będę musiał wszystko wyjaśnić jej rodzicom. Zapukałem do drzwi modląc się, żeby to ona je
otworzyła. Zamiast niej zobaczyłem jej matkę.
-Tom, kochanie miło Cię widzieć. Dawno nas nie odwiedzałeś
- przytuliła
go co wprawiło nas w osłupienie.
-Witaj ciociu. My tak właściwie przyjechaliśmy do Alex - odparł kamerzysta. Matt zaczął się krztusić z wrażenia a ja patrzyłem oniemiały.
-Była tutaj, ale wyjechała wczoraj wieczorem. Dominic co się stało? Czy zerwaliście zaręczyny?
Tom
i Matt zerknęli
na mnie jak na wariata. Zupełnie zapomniałem ich wcześniej o tym uprzedzić.
Poza tym na chwilę obecną nie wydawało mi się to takie ważne.
-Nie wiem - wydukałem czując ulgę, że się znalazła.
-Zapraszam do środka. Nie będziemy przecież rozmawiać w progu.
-Jesteście zaręczeni? Jak? Kiedy? - spytał Matt kiedy jej mama poszła do
kuchni po coś
do picia.
-To długa historia, później wam wyjaśnię - odparłem szybko widząc, że wraca.
-Co się stało? - zapytała ponownie - Alex przyjechała do nas kilka
dni temu. Wyglądała
okropnie. Strasznie schudła, nie chciała jeść, nie spała. Miała
sińce
pod oczami i w ogóle z nami nie rozmawiała. Często płakała, niemal
cały czas. Nigdzie się nie ruszała. A z pokoju wychodziła tylko czasem grać na fortepianie.
Zawsze tą
samą
piosenkę,
której dotąd
nie słyszałam. Było w niej tyle żalu i smutku. Co się dzieje z moją córką?
-To moja wina – przyznałem - Zawiodłem ją i kiedy
zrozumiałem swój błąd było już za późno. Szukałem jej, ale nie mogłem znaleźć. Ma wyłączony telefon. Nie
wiem co mam robić. Miałem nadzieję, że jest tutaj.
-Nigdy nie jest za późno jeśli szczerze się kogoś kocha. Chociaż przyznaję, pierwszy raz
widziałam ją
w takim stanie. I jeszcze ta piosenka. Zresztą sami zobaczcie - wyjęła z szafy małą cyfrową kamerę. Po chwili na ekranie ukazała się Alex siedząca przy
fortepianie. Zrozumiałem co jej mama miała na myśli gdy tylko usłyszałem
pierwsze nuty.
-To piosenka Doma - szepnął Matt.
-Co?
-Ta piosenka. Znam ją. Napisała to dla Ciebie. Prosiła mnie żebym pomógł jej
przy tym. Pierwotna wersja miała nieco szybsze tempo, ale jestem pewien że to ta sama.
-Stąd te wasze tajemnice?
-Chciała Ci zrobić niespodziankę.
-Ciociu potrzebujemy adres jej mieszkania w Londynie –
przerwał Kirk widząc, że jeszcze chwila a się rozkleję. Napisała do mnie
piosenkę, a ja obrażałem się na nią za to. A potem jeszcze to wszystko…
-Kiedyś poprosiła, żebym nikomu go nie podawała, ale myślę że wam mogę. Dominic proszę, niech moja
córeczka znów będzie taka jak dawniej. Niech przestanie płakać – zwróciła się do
mnie. Poczułem ucisk w żołądku gdy coraz bardziej uświadamiałem sobie jak
wielką krzywdę jej wyrządziłem.
-Zrobię wszystko żeby ją uszczęśliwić - zapewniłem.
Nawet jeśli
miałaby poprosić mnie o to żebym zniknął z jej życia. W tej chwili liczyło
się
tylko to, że
jest cała i zdrowa. Myślałem że zacznę skakać ze szczęścia, że nic się jej nie
stało. Co nie zmieniało faktu, że wciąż była zraniona. Najważniejsze było to,
że nic jej nie jest. Nie wiem czy potrafiłbym żyć ze świadomością, że przeze
mnie stała się jej krzywda albo coś gorszego. Nie pogodziłbym się z tym.
Pożegnaliśmy się jeszcze i postanowiłem zajrzeć do baru Liama.
Chciałem z nim porozmawiać i dowiedzieć się czegoś więcej. Zastaliśmy go tam i
delikatnie mówiąc nie za bardzo ucieszył się na mój widok.
-Nie wiem co je zrobiłeś ale powinienem Cię teraz zabić - warknął.
-Z całą pewnością mi się należy. I jeżeli chcesz mnie uderzyć to śmiało.
-To nie to samo jeśli tego chcesz. Czego
tu szukasz?
-Alex. Muszę z nią porozmawiać. Wyjaśnić i przeprosić.
-Przeprosić? Myślisz, że jedno przepraszam załatwi sprawę? Widziałeś w jakim jest
stanie? Wyglądała
jakby miała umrzeć, jakby chciała umrzeć. Nigdy taka nie
była. Po dziewczynie którą znam nie został żaden ślad. Rozumiesz to?
Zniszczyłeś
ją
– wycedził zaciskając coraz mocniej pięści. Patrzyłem jak bieleją mu kostki i
czekałem aż mnie uderzy. Chciałem tego, nawet bardzo. Wiedziałem, że
zasłużyłem. Chociaż może żadne uderzenie nie może równać się temu, że ją tam
zostawiłem.
-Nie mogę spać. To nie daje mi spokoju.
Ciągle
mam przed oczami jej twarz, jej spojrzenie gdy… - zamilkłem.
-Gdy co?! Co jej zrobiłeś?! - krzyknął
-Muszę ją znaleźć.
-W dupie mam twoje wyrzuty sumienia. I zabiłbym Cię gdyby nie to, że tylko Ty możesz jej pomóc. Ona
straciła wszelką nadzieję. I wiem, że to coś więcej niż tylko złamane serce. Zniszczyłeś jej życie – Liam na
zmianę rozluźniał i zaciskał pięści. Jakby szykował się do ciosu, a ja wciąż
czekałem. Można by pomyśleć , że jestem jakiś popieprzonym masochistą, ale
chciałem w jakiś sposób odebrać jej cząstkę bólu jaki przeze mnie doznała. Jakkolwiek
kiepsko to nie zabrzmiało, wiedziałem, że to nic nie zmieni. Ona wciąż będzie
cierpieć, a ja po prostu zasłużenie dostanę po mordzie. Miałem też trochę dość
tego, że chłopaki traktują mnie, jakbym to ja był poszkodowany. Ciągle mnie
pocieszają, zapewniają, że wszystko będzie dobrze.
-Tak. I cholernie tego żałuję. Zrobiłbym wszystko
żeby
cofnąć
czas.
-Ale nie cofniesz. I dobrze radzę wynoś się stąd. Nie pokazuj mi
się
nigdy więcej
na oczy jeśli
ona nie wróci.
-Nie martw się o to. Zniknę jeśli takie będzie jej życzenie.
-Dom… Co ty mówisz? - usłyszałem Matta
-On ma rację. Nie mogę liczyć na to, że mi wybaczy. Nie
po czymś
takim - odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Ona
naprawdę
nie chce mnie znać.
-Dom zaczekaj! Nie możesz się poddawać.
-Matt ja ją tam zostawiłem rozumiesz?! Nie uwierzyłem jej, oskarżyłem o coś czego nigdy nie
zrobiła i zostawiłem zupełnie samą na tym zadupiu!
Ona mi w życiu
nie wybaczy - opadłem na kolana i zacząłem płakać. Dorosły facet klęczał na ziemi i
płakał jak małe dziecko.
-Musisz wziąć się w garść. Nie po to zaszliśmy tak daleko żeby teraz zrezygnować. Znajdziemy ją słyszysz?! I
wszystko będzie
jak dawniej - Matt ukucnął przy mnie i uścisnął mocno, po czym razem z
Tomem pomógł mi wstać i wsiedliśmy do samochodu.
-To o co chodziło z tymi zaręczynami? - spytał Kirk gdy znów byliśmy w drodze.
Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie tego weekendu. Opowiedziałem im całą historię. resztę drogi do Londynu
spędziliśmy na wspominaniu
starych czasów. Później poczułem wyrzuty sumienia, że zbyt dobrze się bawię więc przestałem się odzywać.
Wróciliśmy w nocy, dlatego
też dałem się przekonać, że nachodzenie jej o tej porze nie ma sensu. Matt pojechał
ze mną
następnego
dnia z samego rana. Znów stałem pod drzwiami i nie wiedziałem czego się spodziewać. Poczułem znajomy ścisk w żołądku i czekałem.
Minuta, dwie, pięć… Nikt nie odpowiadał. Zacząłem panikować, że coś się stało i leży tam nieprzytomna
więc
chciałem wyważyć drzwi.
-Panowie przyszli oglądać mieszkanie? Nie sądziłam, że tak szybko znajdą kogoś nowego –
powiedziała kobieta wychodząca właśnie z mieszkania obok.
-Słucham?
-To mieszkanie jest do wynajęcie. Sądziłam, że Panowie przyszli je oglądać.
-Właściwie to szukamy dziewczyny która tu mieszka – odparł Matt
– Wie Pani gdzie ona jest? Nazywa się Alex Ryan.
-Alex wyprowadziła się wczoraj. Długo jej nie było, a po powrocie spakowała się i wyjechała. Szkoda bo to bardzo miła dziewczyna.
-Jak to wyprowadziła się?
-Dlaczego Panowie jej szukają? Stało się coś? – patrzyła na nas podejrzliwie.
-Nie. Po prostu chcieliśmy się z nią zobaczyć.
-W takim razie przykro mi ale tu jej nie ma.
-A nie wie Pani gdzie się wyprowadziła? Wspominała coś? Dokąd jedzie, gdzie się zatrzyma, cokolwiek?
-Powiedziała tylko, że się wyprowadza. Poza tym wyglądała jakby była poważnie chora. Czy coś jej dolega?
-Nie. Dziękuję za pomoc. Dom, chodźmy stąd – pociągnął mnie za ramię i wyprowadził na zewnątrz. Chwilowo nic do mnie nie docierało. Byłem zrozpaczony
i zdruzgotany. Moja mała Alex. Gdzie Ty się podziewasz? Znów poczułem piekące łzy pod
powiekami więc
zamrugałem kilka razy żeby się ich pozbyć.
-Nie ma jej – wydusiłem gdy byliśmy już na dole.
-Znajdziemy ją – Bells odparł stanowczo.
Dobrze,
że
chociaż
on w to wierzył. Nie wiedziałem co zrobić. Nie wiedziałem gdzie szukać. Zacząłem przestać wierzyć, że kiedykolwiek mi się uda ją odnaleźć.
-I co mam teraz zrobić? – powiedziałem bardziej
do siebie niż
do niego.
-Mam jeszcze jeden pomysł – uśmiechnął się pod nosem i popchnął mnie w stronę samochodu. Nie domyślałem się o co może mu chodzić, ale i tak nie miałem nic do stracenia. To co było dla
mnie najważniejsze
już
przecież
straciłem.
__________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Imagine Dragons - Shots
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz