czwartek, 7 maja 2015

63. I can't have you and I'm only gonna do you wrong

Nie wiem jakim cudem przetrwaliśmy ostatni koncert. Żaden z nas nie chciał tego robić, ale uznaliśmy, że nie ma sensu teraz odwoływać. Po wszystkim wsiedliśmy w samolot i wróciliśmy do Londynu. Postanowiłem za wszelką cenę odnaleźć Alex. Miałem nadzieję, że jest w domu ale uświadomiłem sobie, że wciąż nie wiem gdzie mieszka. Szukałem w barze w którym pracował Liam, ale okazało się, że wrócił do siebie. Sprawdziłem też wszystkie miejsca w których lubiła przebywać ale bez rezultatu. W szkole też nic nie wiedzieli. Po prostu zniknęła, a do mnie zaczęły powracać najgorsze scenariusze.
Następnego dnia postanowiłem pojechać do jej rodziców. Chris został z Kelly, ale Kirk i Bells wyruszyli ze mną. Stojąc przed drzwiami miałem mieszane uczucia. Z jednej strony liczyłem, że tam ją zastanę ale z drugiej czy nie będę musiał wszystko wyjaśnić jej rodzicom. Zapukałem do drzwi modląc się, żeby to ona je otworzyła. Zamiast niej zobaczyłem jej matkę.
-Tom, kochanie miło Cię widzieć. Dawno nas nie odwiedzałeś - przytuliła go co wprawiło nas w osłupienie.
-Witaj ciociu. My tak właściwie przyjechaliśmy do Alex - odparł kamerzysta. Matt zaczął się krztusić z wrażenia a ja patrzyłem oniemiały.
-Była tutaj, ale wyjechała wczoraj wieczorem. Dominic co się stało? Czy zerwaliście zaręczyny?
Tom i Matt zerknęli na mnie jak na wariata. Zupełnie zapomniałem ich wcześniej o tym uprzedzić. Poza tym na chwilę obecną nie wydawało mi się to takie ważne.
-Nie wiem - wydukałem czując ulgę, że się znalazła.
-Zapraszam do środka. Nie będziemy przecież rozmawiać w progu.
-Jesteście zaręczeni? Jak? Kiedy? - spytał Matt kiedy jej mama poszła do kuchni po coś do picia.
-To długa historia, później wam wyjaśnię - odparłem szybko widząc, że wraca.            
-Co się stało? - zapytała ponownie - Alex przyjechała do nas kilka dni temu. Wyglądała okropnie. Strasznie schudła, nie chciała jeść, nie spała. Miała sińce pod oczami i w ogóle z nami nie rozmawiała. Często płakała, niemal cały czas. Nigdzie się nie ruszała. A z pokoju wychodziła tylko czasem grać na fortepianie. Zawsze tą samą piosenkę, której dotąd nie słyszałam. Było w niej tyle żalu i smutku. Co się dzieje z moją córką?
-To moja wina – przyznałem - Zawiodłem ją i kiedy zrozumiałem swój błąd było już za późno. Szukałem jej, ale nie mogłem znaleźć. Ma wyłączony telefon. Nie wiem co mam robić. Miałem nadzieję, że jest tutaj.
-Nigdy nie jest za późno jeśli szczerze się kogoś kocha. Chociaż przyznaję, pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. I jeszcze ta piosenka. Zresztą sami zobaczcie - wyjęła z szafy małą cyfrową kamerę. Po chwili na ekranie ukazała się Alex siedząca przy fortepianie. Zrozumiałem co jej mama miała na myśli gdy tylko usłyszałem pierwsze nuty.
-To piosenka Doma - szepnął Matt.
-Co?
-Ta piosenka. Znam ją. Napisała to dla Ciebie. Prosiła mnie żebym pomógł jej przy tym. Pierwotna wersja miała nieco szybsze tempo, ale jestem pewien że to ta sama.
-Stąd te wasze tajemnice?
-Chciała Ci zrobić niespodziankę.
-Ciociu potrzebujemy adres jej mieszkania w Londynie – przerwał Kirk widząc, że jeszcze chwila a się rozkleję. Napisała do mnie piosenkę, a ja obrażałem się na nią za to. A potem jeszcze to wszystko…
-Kiedyś poprosiła, żebym nikomu go nie podawała, ale myślę że wam mogę. Dominic proszę, niech moja córeczka znów będzie taka jak dawniej. Niech przestanie płakać – zwróciła się do mnie. Poczułem ucisk w żołądku gdy coraz bardziej uświadamiałem sobie jak wielką krzywdę jej wyrządziłem.
-Zrobię wszystko żeby ją uszczęśliwić - zapewniłem. Nawet jeśli miałaby poprosić mnie o to żebym zniknął z jej życia. W tej chwili liczyło  się tylko to, że jest cała i zdrowa. Myślałem że zacznę skakać ze szczęścia, że nic się jej nie stało. Co nie zmieniało faktu, że wciąż była zraniona. Najważniejsze było to, że nic jej nie jest. Nie wiem czy potrafiłbym żyć ze świadomością, że przeze mnie stała się jej krzywda albo coś gorszego. Nie pogodziłbym się z tym.
Pożegnaliśmy się jeszcze i postanowiłem zajrzeć do baru Liama. Chciałem z nim porozmawiać i dowiedzieć się czegoś więcej. Zastaliśmy go tam i delikatnie mówiąc nie za bardzo ucieszył się na mój widok.
-Nie wiem co je zrobiłeś ale powinienem Cię teraz zabić - warknął.
-Z całą pewnością mi się należy. I jeżeli chcesz mnie uderzyć to śmiało.
-To nie to samo jeśli tego chcesz. Czego tu szukasz?
-Alex. Muszę z nią porozmawiać. Wyjaśnić i przeprosić.
-Przeprosić? Myślisz, że jedno przepraszam załatwi sprawę? Widziałeś w jakim jest stanie? Wyglądała jakby miała umrzeć, jakby chciała umrzeć. Nigdy taka nie była. Po dziewczynie którą znam nie został żaden  ślad. Rozumiesz to? Zniszczyłeś ją – wycedził zaciskając coraz mocniej pięści. Patrzyłem jak bieleją mu kostki i czekałem aż mnie uderzy. Chciałem tego, nawet bardzo. Wiedziałem, że zasłużyłem. Chociaż może żadne uderzenie nie może równać się temu, że ją tam zostawiłem.
-Nie mogę spać. To nie daje mi spokoju. Ciągle mam przed oczami jej twarz, jej spojrzenie gdy… - zamilkłem.
-Gdy co?! Co jej zrobiłeś?! - krzyknął
-Muszę ją znaleźć.
-W dupie mam twoje wyrzuty sumienia. I zabiłbym Cię gdyby nie to, że tylko Ty możesz jej pomóc. Ona straciła wszelką nadzieję. I wiem, że to coś więcej niż tylko złamane serce. Zniszczyłeś jej życie – Liam na zmianę rozluźniał i zaciskał pięści. Jakby szykował się do ciosu, a ja wciąż czekałem. Można by pomyśleć , że jestem jakiś popieprzonym masochistą, ale chciałem w jakiś sposób odebrać jej cząstkę bólu jaki przeze mnie doznała. Jakkolwiek kiepsko to nie zabrzmiało, wiedziałem, że to nic nie zmieni. Ona wciąż będzie cierpieć, a ja po prostu zasłużenie dostanę po mordzie. Miałem też trochę dość tego, że chłopaki traktują mnie, jakbym to ja był poszkodowany. Ciągle mnie pocieszają, zapewniają, że wszystko będzie dobrze.
-Tak. I cholernie tego żałuję. Zrobiłbym wszystko żeby cofnąć czas.
-Ale nie cofniesz. I dobrze radzę wynoś się stąd. Nie pokazuj mi się nigdy więcej na oczy jeśli ona nie wróci.
-Nie martw się o to. Zniknę jeśli takie będzie jej życzenie.
-Dom… Co ty mówisz? - usłyszałem Matta
-On ma rację. Nie mogę liczyć na to, że mi wybaczy. Nie po czymś takim - odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Ona naprawdę nie chce mnie znać.
-Dom zaczekaj! Nie możesz się poddawać.
-Matt ja ją tam zostawiłem rozumiesz?! Nie uwierzyłem jej, oskarżyłem o coś czego nigdy nie zrobiła i zostawiłem zupełnie samą na tym zadupiu! Ona mi w życiu nie wybaczy - opadłem na kolana i zacząłem płakać. Dorosły facet klęczał na ziemi i płakał jak małe dziecko.
-Musisz wziąć się w garść. Nie po to zaszliśmy tak daleko żeby teraz zrezygnować. Znajdziemy ją słyszysz?! I wszystko będzie jak dawniej - Matt ukucnął przy mnie i uścisnął mocno, po czym razem z Tomem pomógł mi wstać i wsiedliśmy do samochodu.
-To o co chodziło z tymi zaręczynami? - spytał Kirk gdy znów byliśmy w drodze.
Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie tego weekendu. Opowiedziałem im całą historię. resztę drogi do Londynu spędziliśmy na wspominaniu starych czasów. Później poczułem wyrzuty sumienia, że zbyt dobrze się bawię więc przestałem się odzywać.
                Wróciliśmy w nocy, dlatego też dałem się przekonać, że nachodzenie jej o tej porze nie ma sensu. Matt pojechał ze mną następnego dnia z samego rana. Znów stałem pod drzwiami i nie wiedziałem czego się spodziewać. Poczułem znajomy ścisk w żądku i czekałem. Minuta, dwie, pięć… Nikt nie odpowiadał. Zacząłem panikować, że coś się stało i leży tam nieprzytomna więc chciałem wyważyć drzwi.
                -Panowie przyszli oglądać mieszkanie? Nie sądziłam, że tak szybko znajdą kogoś nowego – powiedziała kobieta wychodząca właśnie z mieszkania obok.
-Słucham?
-To mieszkanie jest do wynajęcie. Sądziłam, że Panowie przyszli je oglądać.
-Właściwie to szukamy dziewczyny która tu mieszka – odparł Matt – Wie Pani gdzie ona jest? Nazywa się Alex Ryan.
-Alex wyprowadziła się wczoraj. Długo jej nie było, a po powrocie spakowała się i wyjechała. Szkoda bo to bardzo miła dziewczyna.
-Jak to wyprowadziła się?
-Dlaczego Panowie jej szukają? Stało się coś? – patrzyła na nas podejrzliwie.
-Nie. Po prostu chcieliśmy się z nią zobaczyć.
-W takim razie przykro mi ale tu jej nie ma.
-A nie wie Pani gdzie się wyprowadziła? Wspominała coś? Dokąd jedzie, gdzie się zatrzyma, cokolwiek?
-Powiedziała tylko, że się wyprowadza. Poza tym wyglądała jakby była poważnie chora. Czy coś jej dolega?
-Nie. Dziękuję za pomoc. Dom, chodźmy stąd – pociągnął mnie za ramię i wyprowadził na zewnątrz. Chwilowo nic do mnie nie docierało. Byłem zrozpaczony i zdruzgotany. Moja mała Alex. Gdzie Ty się podziewasz? Znów poczułem piekące łzy pod powiekami więc zamrugałem kilka razy żeby się ich pozbyć.
-Nie ma jej – wydusiłem gdy byliśmy już na dole.
-Znajdziemy ją – Bells odparł stanowczo.
Dobrze, że chociaż on w to wierzył. Nie wiedziałem co zrobić. Nie wiedziałem gdzie szukać. Zacząłem przestać wierzyć, że kiedykolwiek mi się uda ją odnaleźć.
-I co mam teraz zrobić? – powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
-Mam jeszcze jeden pomysł – uśmiechnął się pod nosem i popchnął mnie w stronę samochodu. Nie domyślałem się o co może mu chodzić, ale i tak nie miałem nic do stracenia. To co było dla mnie najważniejsze już przecież straciłem
__________________________________________________________________
Piosenka  w tytule : Imagine Dragons - Shots 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz