czwartek, 19 marca 2015

58. Hold you in my arms. I just wanted to hold you in my arms.



Nie uwierzyłem jej. Zbyt długo zastanawiała się nad odpowiedzią. A na dodatek wyglądała na przerażoną. Może to jakiś facet ją uderzył i nie chciała się przyznać. Nie powie nam prawdy. Jest bardziej zawzięta niż ja, więc nie było sensu jej dalej pytać. Zostawiłem ich samych licząc, że on coś z niej wyciągnie. Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę. Być dla niej przyjacielem, opiekunem, bohaterem. Teraz jestem wdzięczny, że jej nie mam. Zniknięcie Alex było dla mnie stresujące, a widzieć ją w takim stanie to prawdziwy horror. Nie chodzi mi o to, że wyglądała jak po walce bokserskiej. Nie był to pierwszy raz kiedy wyrwała się do bójki, ale teraz…
Tak rzadko płakała. I nagle zobaczyłem ją zalaną łzami. Wykończona, rozbita i taka smutna. Serce się kraje.
Dobrze, że ma Doma. Boję się pomyśleć co by się stało gdyby się rozstali. Ona próbuje to ukryć, ale jest małą, kruchą dziewczynką które może złamać jedno złe słowo wypowiedziane z jego ust. W tym momencie wiedziałem, że muszę zrobić ile się da, żeby do tego nie doszło.
Przecież to moja młodsza siostra. I kocham ją jak własną.
Zalewałem herbatę gdy usłyszałem krzyk Dominica. Mówił coś o szpitalu i papierosach. Uśmiechnąłem się do siebie widząc posępną minę Chrisa. Podejrzewał wszystkich łącznie ze mną, ale nigdy nie podejrzewał jej. Wyszedł zapalić na balkon cały czas nosząc fajki przy sobie.
Dom wyszedł z pokoju ciężko wzdychając. Wziął ode mnie kubek i już chciał wrócić, ale oboje usłyszeliśmy Chrisa który coś do kogoś mówił.
-Howard, mogłeś sam się pozbyć dowodów a nie wykorzystywać do tego Alex - wpadł zdziwiony do środka
- Co? - perkusista był nieco poirytowany
-To jej robota uwierzycie. Ona miała moje fajki! I właśnie wyrzuciła je przez okno. Pół wieczoru skręcało mi płuca a ona je tak po prostu wyrzuciła.
-Ja jej kazałem - palnąłem nie myśląc za dużo.
-Ty?
-No tak. Palisz jednego za drugim a ma to zły wpływ na twoje zdrowie. I poza tym skręt płuc jest niemożliwy.
-To moje płuca i będą się skręcać jak tylko najdzie je ochota - burknął Chris - A jeśli jeszcze raz zginą mi fajki to…
-To mocno mnie przytulisz i podziękujesz, że tak o Ciebie dbam.
-Czasem się was boję - Dominic odwrócił się na pięcie i wyszedł.Nie rozstał się z nami na długo. Dołączyliśmy do niego jak tylko podniósł głos.
-Zamknęła się od środka - wskazał na drzwi od łazienki.
-Alex! - Tom szarpnął  klamkę ale drzwi nie drgnęły. Nie usłyszeliśmy też żadnej odpowiedzi.
-Uderzyła się w głowę. Jeśli ma wstrząs mózgu mogła zemdleć - wyjaśnił pobladły Howard. Chris oparł się bokiem o drzwi, żeby za chwilę w nie uderzyć. Za drugim razem ustąpiły i mogliśmy wejść do środka.
Alex wyglądała jak kupka nieszczęścia. Siedziała na podłodze i znów płakała. Warga strasznie jej spuchła i miała taki nieobecny wzrok.
-Musimy jechać do szpitala - szepnął Dom.
Ja byłem przerażony, więc wolę nie wiedzieć jak on się czuł. Chris wziął ją na ręce i zniósł do taksówki. Posadził na tylnim siedzeniu i wrócił razem z Kirkiem do Paula i Loli. Do szpitala jechaliśmy w milczeniu, bo o czym mieliśmy rozmawiać? O pogodzie?
Na całe szczęście lekarz przyjął ją od razu. Nie pozwolił nam wejść do sali, ale zauważyłem, że zanim zamknęły się drzwi wypowiedziała bezgłośnie „Przepraszam”.
-Dom… Ona Cię kocha.
-Wiem - przetarł przemęczone oczy
-Wszystko będzie dobrze.
-Mam nadzieję.
Siedzieliśmy tam chyba z godzinę. Pielęgniarka wciąż wchodziła i wychodziła ale nie powiedziała ani słowa.
-Dom, ona uważa, że na Ciebie nie zasługuje - zacząłem a on spojrzał w moją stronę.
-O czym Ty mówisz? Przecież to jakaś bzdura.
-Tak, ale ona myśli, że tak właśnie jest. Proszę, zrób coś żeby przestała. Nie mogę patrzeć na to jak się zadręcza. Mnie nie chce słuchać.
-Nie wierzę.
-Od początku wiedziałem, że jesteście siebie warci - zaśmiałem się próbując rozluźnić sytuację.
-Pamiętasz jak robiliśmy sobie na złość?
-Trudno to zapomnieć. Non stop słuchałem jak na nią narzekasz.
-A teraz oddałbym wszystko żeby ją zobaczyć. Zobaczyć jak się uśmiecha.
-I zobaczyć jak dogryza mnie co?
-Nie zaprzeczam. Matt co ja mam zrobić? Wciąż jej powtarza ile dla mnie znaczy. Dzisiaj powiedziała, że mnie kocha. Bez zastanowienia odpowiedziałem to samo. Mam się oświadczyć żeby mi uwierzyła?
-Coś wymyślisz, wierzę w Ciebie.
-Panowie są z rodziny? - spytała pielęgniarka po raz setny chyba wychodząc z tej sali.
-To moja dziewczyna - Dom poderwał się  z krzesełka ale kobieta pokręciła głową.
-Jestem jej bratem - odparłem a Howard spojrzał na mnie jak na wariata.
Chwilę mu zajęło zanim zrozumiał o co mi chodzi. Moglibyśmy uchodzić za rodzeństwo. Mieliśmy taki sam kolor włosów, podobny kolor oczu i chyba na tym kończyło się nasze podobieństwo. Ona na szczęście uwierzyła, ale nie chciała wpuścić Dominica.
-Tylko rodzina - powtórzyła z naciskiem
-On wchodzi ze mną. Za dwa tygodnie biorą ślub więc prawie jest moim szwagrem.
-Niech będzie - skrzywiła usta w dziwnym grymasie ale odpuściła. Zaprowadziła nas do gabinetu lekarza która ją badał.
-Matthew Be.. Ryan. Jestem jej bratem – wyjaśniłem, gdy znów zadali nam pytanie o powiązanie z nią. Czy w tej chwili to był naprawdę takie ważne?
-Co z nią? - spytał od razu Dom
-Panna Ryan ma na ciele wiele obrażeń. Skąd się one wzięły? - spytał spoglądając na nas podejrzliwie. Świetnie. Zaraz nas oskarży o pobicie. Może być gorzej?
-Wdała się w barze w dyskusję z jakąś dziewczyną i trochę się to wymknęło z pod kontroli - wyjaśniłem
-Jak ona się czuje?
-Ma stłuczone żebra, rozciętą wargę i lekki wstrząs mózgu ale nie to jest najgorsze.
-Co z nią?! - wycedził perkusista.
Był wściekły i wcale nie ma się co dziwić. Lekarz zignorował go i cały czas rozmawiał ze mną.
-Pańska siostra była a właściwie wciąż jest pod wpływem środków odurzających. Znaleźliśmy w jej krwi narkotyk który potencjalnie ma spowodować uczucie radości i błogości. Jednak połączony z alkoholem zmienia działanie. Po dużej dawce alkoholu powoduje agresje, apatię, stany lękowe oraz depresyjne. Czasem nawet śmierć. Siostra ma wielkie szczęście, że została w porę przywieziona na oddział.
-Narkotyki?! Nie, to niemożliwe. On nie zrobiłaby czegoś takiego - zaprzeczyłem pamiętając jak zrobiła mi awanturę gdy chciałem kiedyś dla zabawy spróbować jakichś prochów.
-No cóż, wyniki mówią jasno,  że w jej organizmie są jeszcze pozostałości tego specyfiku.
-Pieprzę te wyniki. Przecież ona cały czas była z nami. Nie miała kiedy wziąć tego gówna.
Dom momentalnie zbladł. Doskonale wiedziałem o czym pomyślał. Była z nami a później zniknęła, znaleźliśmy ją dopiero w hotelu.
-Czy możemy ją zobaczyć?
-Tak, ale tylko na chwilę.
Dominic usiadł na podłodze zaraz przy łóżku. Wyglądał jakby miał się za chwilę rozpłakać..
-Jak ona mogła się naćpać? - westchnąłem przyglądając się jej.
-Powiedział facet który chciał kiedyś dodać grzybki do pizzy.
-Hej! To było dawno!
-To było trzy miesiące temu - prychnął
-Przyznaj, że sam miałeś na nią ochotę.
-Dom - wychrypiała cicho.
Szybko poderwał się z podłogi i usiadł koło niej.
-Odpoczywaj.
-Przepraszam.
-Nie musisz, tylko poczuj się lepiej.
-Przysięgam, że nic nie brałam.
-Wiem kochanie. Śpij, jesteś zmęczona.
-Nie chcę spać. Nie chcę. Zabierz mnie stąd.
-Cii… Zabiorę, ale najpierw musisz odpocząć.
-Wciąż mnie chcesz? - spytała
-Gdyby nie chciał to by go tu nie było Ty durna kobieto - palnąłem bo i mi już puściły nerwy.
-Zamknij się - warknął Dom
-Sorry
-Śpij, pogadamy jak się obudzisz - nachylił się nad nią i pocałował w czoło.  Nie minęło kilka minut a posłusznie zasnęła.
-Muszą już Panowie wyjść - burknęła pielęgniarka wyraźnie znudzona swoim dyżurem.
-Nigdzie nie idę - zaparł się mój przyszywany szwagier.
-Albo stąd wyjdziecie albo dzwonię po ochronę.
Wyglądało na to, że nie mieliśmy innego wyjścia więc opuściliśmy salę. Lekarz kazał przyjechać rano, żeby odebrać Alex. Dochodziła 4 i byłem pewien, że żaden z nas nie pójdzie się spać dopóki ona nie wróci z nami do hotelu.
Chris i Tom położyli się gdy tylko powiedzieliśmy im, że wróci jutro. Nie byliśmy w stanie powtórzyć im tego o narkotykach.
Byłem padnięty ale wiedziałem, że nie zasnę. Siedziałem więc w salonie przy zgaszonym świetle i patrzyłem w okno.
Nie minęła chwila jak usłyszałem czyjeś kroki i ciche pukanie do drzwi. Nie podsłuchiwałem naprawdę, ale o tej porze wszystko się niesie więc słyszałem strzępki rozmowy.
-Nie wiedziałam, że jest aż tak samolubna,
-Nie jest. Ona po prostu… - Dom zamilkł.
Jakby zabrakło mu słów albo tylko z grzeczności próbował zaprzeczyć.
-Dom, proszę Cię. Upiła się, poszła nic nikomu nie mówiąc, pobiła się z kimś a potem naćpała. Powinna była pomyśleć o Tobie. Zamartwiałeś się a ona szalała w najlepsze.
-Skąd wiesz, że coś brała? - spytał
I zrozumiałem o co mu chodzi. Skąd wiedziała, skoro nikomu o tym nie powiedzieliśmy?
-Przecież to było po niej widać. Mnie nie da się oszukać - zaśmiała się
-Nie rozumiem. Przecież cały dzień było dobrze. Potem zniknęła a ja się czułem okropnie.
-Często rozmawiacie?
-Chyba tak. Chociaż większość z tego to kłótnie i sprzeczki. Wiem, że nie jest idealnie, ale kiedy jestem z nią czuję się wyjątkowy.
-Kochanie jesteś wyjątkowy bez niej. Zastanów się czy jej potrzebujesz. Mam wrażenie, że ona trzyma Cię w miejscu. Jest strasznie zazdrosna prawda?
-Tak – przyznał - Ja też jestem.
-Ale co Ty w ogóle o niej wiesz? Oprócz tego, że lubi się awanturować i brać dragi?
-Lola, może i jest awanturnikiem ale nigdy nie ćpała.
-Jesteś tego pewien? Pomyśl trochę. Ile razy zdarzały jej się podobne wyskoki? Nie jestem przekonana, że to był pierwszy raz. Widziałam jak się zachowywała. Ona może być uzależniona.
-Nie jest. Z pewnością nie.
-A która normalna osoba ma takie zmienne nastroje? Albo napady agresji? Proszę Cię pomyśl o tym. I nie miej mi tego za złe, ale będzie lepiej jak zostawisz ten etap za sobą.
Dom już nic nie odpowiedział .
Usłyszałem jak wychodzi i aż się wszystko we mnie zagotowało.
Znowu to samo. Dokładnie to samo co kiedyś powiedziała mu o mnie i zespole. Pogrążałem go, hamowałem jego rozwój i nie pozwalałem ruszyć do przodu.
Chciałem iść jej wygarnąć.
Odpuściłem wiedząc, że to nie miejsce ani czas. Miałem wielką nadzieję, że nie udało jej się zasiać w nim ziarna niepewności. Muszę się dowiedzieć kiedy da nam spokój i spróbować przywrócić wszystko do normalności. 
____________________________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Starlight

2 komentarze:

  1. Wow.
    Jestem pod wrażeniem. Bardzo poprawił się Twój styl, to wszystko brzmi teraz naprawdę świetnie. Niektóre zdania po prostu powalają na kolana, naprawdę. Są akapity, świetne dialogi i dopracowane opisy. Całość daje realistyczny efekt. Kawał dobrej roboty, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Zmierzasz we właściwym kierunku, teraz jest super, a w przyszłości będzie tylko lepiej, tak myślę.
    Trzymaj się i byle tylko tak dalej :)/M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje za mile slowa i przede wszystkim za rady :)
      Mam nadzieje, ze teraz bedzie juz tylko lepiej :)

      Usuń