Nie
uwierzyłem jej. Zbyt długo zastanawiała się nad odpowiedzią. A na dodatek
wyglądała na przerażoną. Może to jakiś facet ją uderzył i nie chciała się
przyznać. Nie powie nam prawdy. Jest bardziej zawzięta niż ja, więc nie było
sensu jej dalej pytać. Zostawiłem ich samych licząc, że on coś z niej
wyciągnie. Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę. Być dla niej przyjacielem,
opiekunem, bohaterem. Teraz jestem wdzięczny, że jej nie mam. Zniknięcie Alex
było dla mnie stresujące, a widzieć ją w takim stanie to prawdziwy horror. Nie
chodzi mi o to, że wyglądała jak po walce bokserskiej. Nie był to pierwszy raz
kiedy wyrwała się do bójki, ale teraz…
Tak rzadko płakała. I nagle
zobaczyłem ją zalaną łzami. Wykończona, rozbita i taka smutna. Serce się kraje.
Dobrze, że ma Doma. Boję się
pomyśleć co by się stało gdyby się rozstali. Ona próbuje to ukryć, ale jest
małą, kruchą dziewczynką które może złamać jedno złe słowo wypowiedziane z jego
ust. W tym momencie wiedziałem, że muszę zrobić ile się da, żeby do tego nie
doszło.
Przecież to moja młodsza siostra.
I kocham ją jak własną.
Zalewałem
herbatę gdy usłyszałem krzyk Dominica. Mówił coś o szpitalu i papierosach.
Uśmiechnąłem się do siebie widząc posępną minę Chrisa. Podejrzewał wszystkich
łącznie ze mną, ale nigdy nie podejrzewał jej. Wyszedł zapalić na balkon cały
czas nosząc fajki przy sobie.
Dom wyszedł z pokoju ciężko
wzdychając. Wziął ode mnie kubek i już chciał wrócić, ale oboje usłyszeliśmy
Chrisa który coś do kogoś mówił.
-Howard,
mogłeś sam się pozbyć dowodów a nie wykorzystywać do tego Alex - wpadł
zdziwiony do środka
- Co? - perkusista
był nieco poirytowany
-To jej
robota uwierzycie. Ona miała moje fajki! I właśnie wyrzuciła je przez okno. Pół
wieczoru skręcało mi płuca a ona je tak po prostu wyrzuciła.
-Ja jej
kazałem - palnąłem nie myśląc za dużo.
-Ty?
-No tak.
Palisz jednego za drugim a ma to zły wpływ na twoje zdrowie. I poza tym skręt
płuc jest niemożliwy.
-To moje
płuca i będą się skręcać jak tylko najdzie je ochota - burknął Chris - A jeśli
jeszcze raz zginą mi fajki to…
-To mocno
mnie przytulisz i podziękujesz, że tak o Ciebie dbam.
-Czasem
się was boję - Dominic odwrócił się na pięcie i wyszedł.Nie rozstał się z nami
na długo. Dołączyliśmy do niego jak tylko podniósł głos.
-Zamknęła
się od środka - wskazał na drzwi od łazienki.
-Alex! - Tom
szarpnął klamkę ale drzwi nie drgnęły.
Nie usłyszeliśmy też żadnej odpowiedzi.
-Uderzyła
się w głowę. Jeśli ma wstrząs mózgu mogła zemdleć - wyjaśnił pobladły Howard. Chris
oparł się bokiem o drzwi, żeby za chwilę w nie uderzyć. Za drugim razem
ustąpiły i mogliśmy wejść do środka.
Alex wyglądała jak kupka
nieszczęścia. Siedziała na podłodze i znów płakała. Warga strasznie jej spuchła
i miała taki nieobecny wzrok.
-Musimy
jechać do szpitala - szepnął Dom.
Ja byłem przerażony, więc wolę nie
wiedzieć jak on się czuł. Chris wziął ją na ręce i zniósł do taksówki. Posadził
na tylnim siedzeniu i wrócił razem z Kirkiem do Paula i Loli. Do szpitala
jechaliśmy w milczeniu, bo o czym mieliśmy rozmawiać? O pogodzie?
Na całe szczęście lekarz przyjął
ją od razu. Nie pozwolił nam wejść do sali, ale zauważyłem, że zanim zamknęły
się drzwi wypowiedziała bezgłośnie „Przepraszam”.
-Dom… Ona
Cię kocha.
-Wiem - przetarł
przemęczone oczy
-Wszystko
będzie dobrze.
-Mam
nadzieję.
Siedzieliśmy tam chyba z godzinę.
Pielęgniarka wciąż wchodziła i wychodziła ale nie powiedziała ani słowa.
-Dom, ona
uważa, że na Ciebie nie zasługuje - zacząłem a on spojrzał w moją stronę.
-O czym Ty
mówisz? Przecież to jakaś bzdura.
-Tak, ale
ona myśli, że tak właśnie jest. Proszę, zrób coś żeby przestała. Nie mogę
patrzeć na to jak się zadręcza. Mnie nie chce słuchać.
-Nie
wierzę.
-Od
początku wiedziałem, że jesteście siebie warci - zaśmiałem się próbując
rozluźnić sytuację.
-Pamiętasz
jak robiliśmy sobie na złość?
-Trudno to
zapomnieć. Non stop słuchałem jak na nią narzekasz.
-A teraz
oddałbym wszystko żeby ją zobaczyć. Zobaczyć jak się uśmiecha.
-I
zobaczyć jak dogryza mnie co?
-Nie
zaprzeczam. Matt co ja mam zrobić? Wciąż jej powtarza ile dla mnie znaczy.
Dzisiaj powiedziała, że mnie kocha. Bez zastanowienia odpowiedziałem to samo.
Mam się oświadczyć żeby mi uwierzyła?
-Coś
wymyślisz, wierzę w Ciebie.
-Panowie
są z rodziny? - spytała pielęgniarka po raz setny chyba wychodząc z tej sali.
-To moja
dziewczyna - Dom poderwał się z
krzesełka ale kobieta pokręciła głową.
-Jestem
jej bratem - odparłem a Howard spojrzał na mnie jak na wariata.
Chwilę mu zajęło zanim zrozumiał o
co mi chodzi. Moglibyśmy uchodzić za rodzeństwo. Mieliśmy taki sam kolor
włosów, podobny kolor oczu i chyba na tym kończyło się nasze podobieństwo. Ona
na szczęście uwierzyła, ale nie chciała wpuścić Dominica.
-Tylko
rodzina - powtórzyła z naciskiem
-On
wchodzi ze mną. Za dwa tygodnie biorą ślub więc prawie jest moim szwagrem.
-Niech
będzie - skrzywiła usta w dziwnym grymasie ale odpuściła. Zaprowadziła nas do
gabinetu lekarza która ją badał.
-Matthew
Be.. Ryan. Jestem jej bratem – wyjaśniłem, gdy znów zadali nam pytanie o
powiązanie z nią. Czy w tej chwili to był naprawdę takie ważne?
-Co z nią?
- spytał od razu Dom
-Panna
Ryan ma na ciele wiele obrażeń. Skąd się one wzięły? - spytał spoglądając na
nas podejrzliwie. Świetnie. Zaraz nas oskarży o pobicie. Może być gorzej?
-Wdała się
w barze w dyskusję z jakąś dziewczyną i trochę się to wymknęło z pod kontroli -
wyjaśniłem
-Jak ona
się czuje?
-Ma
stłuczone żebra, rozciętą wargę i lekki wstrząs mózgu ale nie to jest
najgorsze.
-Co z
nią?! - wycedził perkusista.
Był wściekły i wcale nie ma się co
dziwić. Lekarz zignorował go i cały czas rozmawiał ze mną.
-Pańska
siostra była a właściwie wciąż jest pod wpływem środków odurzających. Znaleźliśmy
w jej krwi narkotyk który potencjalnie ma spowodować uczucie radości i
błogości. Jednak połączony z alkoholem zmienia działanie. Po dużej dawce
alkoholu powoduje agresje, apatię, stany lękowe oraz depresyjne. Czasem nawet
śmierć. Siostra ma wielkie szczęście, że została w porę przywieziona na
oddział.
-Narkotyki?!
Nie, to niemożliwe. On nie zrobiłaby czegoś takiego - zaprzeczyłem pamiętając
jak zrobiła mi awanturę gdy chciałem kiedyś dla zabawy spróbować jakichś
prochów.
-No cóż,
wyniki mówią jasno, że w jej organizmie
są jeszcze pozostałości tego specyfiku.
-Pieprzę
te wyniki. Przecież ona cały czas była z nami. Nie miała kiedy wziąć tego
gówna.
Dom momentalnie zbladł. Doskonale wiedziałem
o czym pomyślał. Była z nami a później zniknęła, znaleźliśmy ją dopiero w
hotelu.
-Czy
możemy ją zobaczyć?
-Tak, ale
tylko na chwilę.
Dominic usiadł na podłodze zaraz
przy łóżku. Wyglądał jakby miał się za chwilę rozpłakać..
-Jak ona
mogła się naćpać? - westchnąłem przyglądając się jej.
-Powiedział
facet który chciał kiedyś dodać grzybki do pizzy.
-Hej! To
było dawno!
-To było
trzy miesiące temu - prychnął
-Przyznaj,
że sam miałeś na nią ochotę.
-Dom - wychrypiała
cicho.
Szybko poderwał się z podłogi i
usiadł koło niej.
-Odpoczywaj.
-Przepraszam.
-Nie
musisz, tylko poczuj się lepiej.
-Przysięgam,
że nic nie brałam.
-Wiem
kochanie. Śpij, jesteś zmęczona.
-Nie chcę
spać. Nie chcę. Zabierz mnie stąd.
-Cii…
Zabiorę, ale najpierw musisz odpocząć.
-Wciąż mnie
chcesz? - spytała
-Gdyby nie
chciał to by go tu nie było Ty durna kobieto - palnąłem bo i mi już puściły
nerwy.
-Zamknij
się - warknął Dom
-Sorry
-Śpij,
pogadamy jak się obudzisz - nachylił się nad nią i pocałował w czoło. Nie minęło kilka minut a posłusznie zasnęła.
-Muszą już
Panowie wyjść - burknęła pielęgniarka wyraźnie znudzona swoim dyżurem.
-Nigdzie
nie idę - zaparł się mój przyszywany szwagier.
-Albo stąd
wyjdziecie albo dzwonię po ochronę.
Wyglądało na to, że nie mieliśmy
innego wyjścia więc opuściliśmy salę. Lekarz kazał przyjechać rano, żeby
odebrać Alex. Dochodziła 4 i byłem pewien, że żaden z nas nie pójdzie się spać
dopóki ona nie wróci z nami do hotelu.
Chris i Tom położyli się gdy tylko
powiedzieliśmy im, że wróci jutro. Nie byliśmy w stanie powtórzyć im tego o
narkotykach.
Byłem padnięty ale wiedziałem, że
nie zasnę. Siedziałem więc w salonie przy zgaszonym świetle i patrzyłem w okno.
Nie minęła chwila jak usłyszałem
czyjeś kroki i ciche pukanie do drzwi. Nie podsłuchiwałem naprawdę, ale o tej
porze wszystko się niesie więc słyszałem strzępki rozmowy.
-Nie
wiedziałam, że jest aż tak samolubna,
-Nie jest.
Ona po prostu… - Dom zamilkł.
Jakby zabrakło mu słów albo tylko
z grzeczności próbował zaprzeczyć.
-Dom,
proszę Cię. Upiła się, poszła nic nikomu nie mówiąc, pobiła się z kimś a potem
naćpała. Powinna była pomyśleć o Tobie. Zamartwiałeś się a ona szalała w
najlepsze.
-Skąd
wiesz, że coś brała? - spytał
I zrozumiałem o co mu chodzi. Skąd
wiedziała, skoro nikomu o tym nie powiedzieliśmy?
-Przecież
to było po niej widać. Mnie nie da się oszukać - zaśmiała się
-Nie
rozumiem. Przecież cały dzień było dobrze. Potem zniknęła a ja się czułem
okropnie.
-Często
rozmawiacie?
-Chyba
tak. Chociaż większość z tego to kłótnie i sprzeczki. Wiem, że nie jest idealnie,
ale kiedy jestem z nią czuję się wyjątkowy.
-Kochanie
jesteś wyjątkowy bez niej. Zastanów się czy jej potrzebujesz. Mam wrażenie, że
ona trzyma Cię w miejscu. Jest strasznie zazdrosna prawda?
-Tak – przyznał
- Ja też jestem.
-Ale co Ty
w ogóle o niej wiesz? Oprócz tego, że lubi się awanturować i brać dragi?
-Lola,
może i jest awanturnikiem ale nigdy nie ćpała.
-Jesteś
tego pewien? Pomyśl trochę. Ile razy zdarzały jej się podobne wyskoki? Nie
jestem przekonana, że to był pierwszy raz. Widziałam jak się zachowywała. Ona
może być uzależniona.
-Nie jest.
Z pewnością nie.
-A która
normalna osoba ma takie zmienne nastroje? Albo napady agresji? Proszę Cię
pomyśl o tym. I nie miej mi tego za złe, ale będzie lepiej jak zostawisz ten
etap za sobą.
Dom już nic nie odpowiedział .
Usłyszałem jak wychodzi i aż się
wszystko we mnie zagotowało.
Znowu to samo. Dokładnie to samo
co kiedyś powiedziała mu o mnie i zespole. Pogrążałem go, hamowałem jego rozwój
i nie pozwalałem ruszyć do przodu.
Chciałem iść jej wygarnąć.
Odpuściłem wiedząc, że to nie
miejsce ani czas. Miałem wielką nadzieję, że nie udało jej się zasiać w nim
ziarna niepewności. Muszę się dowiedzieć kiedy da nam spokój i spróbować
przywrócić wszystko do normalności.
____________________________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Starlight
Wow.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo poprawił się Twój styl, to wszystko brzmi teraz naprawdę świetnie. Niektóre zdania po prostu powalają na kolana, naprawdę. Są akapity, świetne dialogi i dopracowane opisy. Całość daje realistyczny efekt. Kawał dobrej roboty, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Zmierzasz we właściwym kierunku, teraz jest super, a w przyszłości będzie tylko lepiej, tak myślę.
Trzymaj się i byle tylko tak dalej :)/M.
Bardzo dziekuje za mile slowa i przede wszystkim za rady :)
UsuńMam nadzieje, ze teraz bedzie juz tylko lepiej :)