sobota, 14 marca 2015

57. Come to me,just in a dream. Come on and rescue me.



Stałam tak w samej bluzce, odczuwając coraz większy ból. Im bardziej robiło mi się zimno tym bardziej wszystko bolało. Pokuśtykałam w stronę hotelu  czując, że zbiera mi się na płacz. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nagle poczułam się cholernie samotna. Kilka niesfornych łez spłynęło mi po policzku. Nie patrzyłam na zegarek, ale wiedziałam, że upłynęło dużo czasu zanim wrócili. W tej chwili chciałam przytulić się do Dominica. Poczuć jego ciepło. Chciałam być przy nim i poczuć się bezpiecznie. Jednak widząc mnie w takim stanie zacząłby zadawać pytania na które nie chciałam odpowiadać.
- Alex? - zawołał od progu. Zacisnęłam mocniej powieki i naciągnęłam kołdrę na głowę. Drzwi od pokoju otworzyły się i podszedł do mnie. Zdjął kołdrę z mojej twarzy i pocałował.
-Co się stało? - szepnął. Czuł, że wcale nie śpię.  A może nie potrafiłam udawać.
-Znalazła się - powiedział Chris i zamknął drzwi od naszego pokoju. Dom zapalił światło i zamilkł na dłuższą chwilę. Otworzyłam oczy nie mogąc powstrzymać tych głupich łez. Dlaczego nie mogłam przestać płakać?!
-Co się stało? - powtórzył dotykając delikatnie rozcięcia na moim policzku.
-Wyrzucili mnie - wychrypiałam. Jak się wyłącza ten cholerny płacz?!
-Wiem, szukałem Cię. Ochroniarz mi powiedział, że Cię wyrzucili. Martwiłem się o Ciebie. Zniknęłaś tak nagle, a gdy wyszedłem nigdzie Cię nie było. Błagam nie rób mi więcej takich numerów. Myślałem, że mi serce pęknie gdy pomyślałem, że coś mogło Ci się stać.
-Kocham Cię - szepnęłam tak cicho, że ledwo było mnie słychać. Ale usłyszał.
-Wiem. Też Cie kocham - uśmiechnął się szeroko.
-Obiecaj mi coś.
-Wszystko.
-Bądź ze mną.
-Zawsze - położył się obok mnie i mocno przytulił . Nie chciałam mu mówić o rozdzierającym bólu żeber więc zacisnęłam mocno zęby.
-Kocham Cię - powtórzyłam nie wiedząc dlaczego. Bałam mu się to wcześniej powiedzieć, a teraz powtarzałam się jak zdarta płyta. Jakby to była jedyna rzecz jaka miała sens, jedyne co mogłam mu zaoferować.
-Boli Cię - stwierdził widząc moją minę.
-Nie.
-Kłamiesz.
-Boli.
Leżeliśmy tak dopóki do środka nie wpadł Matt.
-Kobieto nie możesz tak znikać. Chcesz mnie do grobu wpędzić?!
-Przepraszam.
-To przeze mnie tak? Przez to co Ci powiedziałem?!
-Nie. Po prostu spotkałam kogoś - przerwałam zdając sobie sprawę, że lepiej będzie jak nie
dowiedzą się, że to była Sydney.Dominic podniósł głowę i zerkał raz na mnie raz na Bellamy’ego.
-Kogo? - spytał Matt przeszywając mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
Przecież oni mogli ją widzieć. A jeżeli tak było, Matt z pewnością będzie się obwiniać. Żaden z nich nie uwierzy, że ją zignorowałam i awanturowałam się z kimś innym. Bells wciąż na mnie patrzył wyczekując odpowiedzi. Nie mogłam tak po prostu się przyznać wiedząc, że on sobie tego nie wybaczy. Już wcześniej miał ogromne wyrzuty sumienia.
Po prostu nie mogłam mu tego zrobić.
-Byłam w łazience i usłyszałam jak jakaś dziewczyna powiedziała, że ma zamiar dobrać się do Doma - to akurat po części była prawda.
-Nie tknąłbym jej - zapewnił.
-Wiem. Byłam pijana a ona opowiadała takie bzdury, że nie wytrzymałam i wściekłam się a potem zaczęłyśmy się kłócić. To było głupie, ale nie kontrolowałam swojego zachowania. Przepraszam.
-Po co my tam w ogóle poszliśmy? - westchnął Howard
Jestem straszną idiotką. Nie pomyślałam o tym, że teraz on będzie się obwiniał.
Przepraszam Dom. Tak bardzo Cię przepraszam.
-Każdy z nas zrobiłby to samo na twoim miejscu - odparł Bells. Mimo to cały czas miał ten czujny wzrok. Chyba mi nie uwierzył.
-Matt ma rację - Dom uśmiechnął się lekko.
-Zrobię herbaty. Chcecie? – spytał wychodząc.
-Tak-szepnęłam, czując że naprawdę mam na to ochotę. Miałam przy sobie Dominica i nic więcej nie było mi do szczęścia potrzebne.
-Jesteś wariatką - usłyszałam jego głos
-Czasem mi zupełnie odbija - przyznałam
-I za to Cię kocham.
-Kochasz mnie - roześmiałam się
-Co Cię tak bawi?
-Żadne z nas nigdy nie było zbyt wylewne, a teraz będziemy co chwilę to powtarzać.
-Przeraża Cię to?
-Odrobinę. To mój pierwszy poważniejszy związek.
-Jesteśmy zaręczeni pamiętasz?
-Nie dajesz mi zapomnieć.
-Pójdziesz z tym do lekarza? - podciągnął mi koszulkę i przejechał palcami po ogromnych siniakach na moim boku.
-To nie jest…
-Racja. To nie jest pytanie - przerwał mi - Pójdziesz z tym jutro do lekarza. Osobiście Cię tam zaprowadzę.
-Oho, czyli i Ty masz w sobie coś z psychopaty - mruknęłam
-Czy Ty się też przy okazji nie uderzyłaś w głowę? Mogłaś sobie coś złamać-spytał nieco zirytowany
Jak mogę być aż tak głupia? Zawsze gadam za dużo. Czasem mi się wcale usta nie zamykają. A teraz co?!
-Yyy… - zająknęłam się
-Jasne cholera! – krzyknął - Naprawdę uderzyłaś się w głowę?! Jedziemy na pogotowie. I w dupie mam czy tego chcesz czy nie.
-Dom, przestań.
-Nie, to Ty przestań. Nie będę siedział i patrzył na to jak cierpisz. A jeśli masz z tym jakiś problem to idę po Chrisa. I lojalnie ostrzegam, że jest wkurwiony bo znowu zginęły mu fajki.
Ups. Będę miała problem jeśli zobaczą je w mojej kieszeni. Zastanawiałam się jak mogę się ich pozbyć co nie będzie łatwe.
-Przyniesiesz mi tą herbatę? - spytałam z miną godną kota ze Shreka.
Jak tylko zamknęły się za nim drzwi dokulałam się do okna i je wyrzuciłam.
-Nie spodziewałem się tego po Tobie.
O kurwa. Zapomniałam, że zaraz obok jest balkon.
-Cześć Chris - zamknęłam je i ukryłam się pod kołdrą.
Usłyszałam jak woła do Dominica, że mógł się ich sam pozbyć zamiast wyręczać się mną.
I znów uruchomił mi się płacz.
Co ze mnie za dziewczyna?
Najpierw zwaliłam na niego winę za ten numer z Sydney, a jeszcze oberwało mu się za to. Jestem do dupy.
I nienawidzę się za cały ten wieczór.
Jestem tak odważna, że schowałam się w łazience zamiast przyznać Chrisowi. Usiadłam na podłodze, oparłam plecami o wannę i płakałam.
Dotarło do mnie, że to cud, że on mnie kocha. No bo za co? Stwarzam same problemy. Ja jestem problemem. Dla naszego dobra powinnam wrócić do domu. Jestem egoistką i nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego. Nie umiem go zostawić, śmieszne prawda?
 ________________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Madness

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz