Po południu mieli chwilę spokoju przed wieczorną próbą.
Matt, Tom i Chris wciąż odczuwali skutki wczorajszego picia więc teraz zalegali
na kanapie.
Dom kręcił się po aneksie
kuchennym w ich pokoju hotelowym. Alex siedziała wpatrzona w ekran monitora
zagryzając uparcie dolną wargę. Była tak skupiona na tym co robi, że zupełnie
nie słuchała tego co mówił jej chłopak. Kiedy znienacka pojawił się tuż przy
niej szybko zamknęła laptopa.
-Co tam
masz?
-Nic
takiego.
-Widziałem,
ze coś robisz.
-Już nic
nie robię. O której zaczyna się próba?
-Za dwie
godziny-Dom nie był usatysfakcjonowany jej odpowiedzią. Znowu miała przed nim
jakieś sekrety a coraz bardziej go to irytowało. Skorzystał więc z wolnej chwili gdy poszła
wziąć prysznic i dobrał się do jej laptopa. Jego plan się nie powiódł bo
wróciła po coś do salonu.
-Co robisz?
- wyraźnie się speszyła widząc urządzenie które trzymał na kolanach.
-Myślałem,
ze to mój.
-Twój jest
czarny, ten czerwony. Gdzie tu podobieństwo?
-Dobra,
przyznaje. Byłem ciekawy.
-Nie ruszaj
go więcej bez mojej zgody dobrze?
-Przepraszam
- wymamrotał oddając jej go. Mimo lekkich wyrzutów sumienia wciąż umierał z
ciekawości.
Alex wciąż była naburmuszona z
tego powodu. Znała go na tyle dobrze, że była niemal pewna, że nie odpuści.
Jednak póki co puściła to w niepamięć biorąc pod uwagę fakt, że dziś wieczorem
czeka ich wielki koncert.
Pierwsze co rzucało się w oczy to
ogromna scena niemal na pół stadionu, łącznie z drugą o wiele mniejszą łączącą ją ze sceną główną
długim przejściem.
-Jest
super. Tyle miejsca do biegania - ucieszył się Matt.
-Tylko nie
zmachaj się za bardzo - rzucił kąśliwie Dom
-Dość
drogie Panie - uciął Chris.
-Zaczynacie
tam - Alex dołączyła do nich wskazując mniejszą scenę.
-Wolałabym
jakieś bardziej efektowne wejście.
-Matt, nie
przerywaj proszę. Zaczynacie tam. Przejdziecie dolnym korytarzem i wyjedziecie na górę. Mam tylko
nadzieję, że zdążą się uporać z urządzeniem od dymu. Zaraz się tym zajmę, więc
nie macie się czym martwić. Wrócicie górą na scenę główną a potniej to już
robicie swoje jak chcecie. Akurat tego tłumaczyć wam nie muszę. Na dole będę z
wami ja, bo Tom planuje dorzucić to do dvd. Lecę sprawdzić co z dymem, wy
możecie iść zobaczyć sobie wszystko, ale za pól godziny musicie być w garderobie.
-Tak jest
proszę Pani - Dom uśmiechnął się szeroko gdy patrzył jak biegnie w stronę
sceny.
-Co to
było?! - odparł lekko zszokowany Bells.
-Mów co
chcesz, ale idealnie się nadaje do tej roboty. Byłaby świetna jako menadżer
koncertowy.
-I tak już
wystarczająco ją wykorzystujemy - westchnął Dom
-Mów za
siebie. Słyszałem co wczoraj robiliście.
-Możemy już
iść? - wycedził bo Matt działał mu na nerwy od kilku godzin, kiedy tylko wrócił
od fryzjera z krótko obciętymi włosami.
Zwiedzanie całego stadionu zajęłoby
im pół dnia więc ograniczyli się tylko do odnalezienia garderoby, przejścia
tunelem i obejrzenia sceny.
-Tu jest
genialnie - wykrzyknął Chris widząc Toma i Alex.
-Zejdziemy
na dół i zobaczycie jak wygląda wjazd do góry. Gdybyście czuli się niekomfortowo
dajcie znać. Nic na siłę - Alex prowadziła ich ze sobą. Tom został na górze,
chcąc dowiedzieć się z której kamery będzie najlepszy widok.
-Powodzenia
chłopaki - powiedziała gdy już ustawili się na miejscu.
Tuż przed wyjazdem Matt pociągnął
za spodnie Dominica które zjechały mu do kolan, Ten nie wiedząc co się dzieje
schylił się gwałtownie popychając Matta. Obaj efektownie wyłożyli się na
posadzkę zanim całkowicie podjechali do góry.
-Jak to ma
tak wyglądać to ja rezygnuje - odparł Chris pomagając im się podnieść.
-Jeszcze
jeden taki numer a pozabijam - usłyszeli z dołu
-Przepraszam,
już nie będę - Matt spuścił głowę próbując okazać skruchę gdy wrócili na dół
-Nie igraj
ze mną - wbiła palec w jego klatkę piersiową - A Ty - odwróciła się do
perkusisty - Ładne gatki.
Za drugim razem nie mieli już
żadnych problemów. Po skończonej próbie
udali się więc do garderoby żeby chwilę odpocząć.
-Hej,
zobaczcie kogo spotkałem - Matt wparował do środka z szerokim uśmiechem. Zaraz
za nim stał facet wyższy od niego o pół głowy.
Chłopacy poderwali się z miejsc
żeby się przywitać. Tylko Alex stał z boku przyglądając się tej scenie. Miała
wrażenie, że gdzieś już go widziała, nie pamiętała tylko gdzie.
-A to kto? -
spytał chłopak widząc ją
-To Alex,
dziewczyna Howarda - Matt przedstawił ją po czym wskazał na nieznajomego - A to
mój brat Paul.
-Przegrałaś
zakład czy co?
-Gdybym go
przegrała umawiałabym się z Tobą - dodała z uśmiechem.
-Złośliwa i
bezczelna. Już Cię lubię.
-A więc to
Ty jesteś ten normalny tak? Wierzyć mi się nie chce, że jesteście braćmi.
-Poczekaj
aż zobaczysz ich pijanych.
-Nie mogę
się doczekać, a tymczasem zbierajcie tyłki. Musicie się przebrać i podłączyć
sprzęt.
-Tak jest
szefowo - zasalutował Chris
-Jeszcze
jedna taka uwaga a ja zdejmę Ci spodnie - zagroziła.
-Co tu się działo?
- Paul przyglądał im się zdziwiony.
-Twój brat
mnie molestuje - burknął Dom
-Też mi
nowość.
-Chyba
będziemy musieli sobie porozmawiać - szepnęła do Paula zbierając rzeczy.
-Chętnie Ci
opowiem co wyprawiali za młodu - puścił jej oczko
-Widzimy
się później - pocałowała szybko Dominica i uciekła.
Zupełnie nie wiem jak mam się
skupić na pracy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Jestem niemal pewna, że
nawet z piosenki z jakiejś durnej reklamy mogliby zrobić niezłe show.
Patrzyłam na Toma w trakcie pracy.
Chwilę później przyłapałam się na tym, że kiwam głową i ruszam się w rytm
muzyki.
-Leć - Tom
wskazał głowę scenę.
-Dzięki - pisnęłam
podekscytowana.
Resztę koncertu spędziłam skacząc
jak oszalała. Kiedy oni żegnali się z fanami pobiegłam do garderoby. Gdy tylko
zobaczyłam Dominica rzuciłam mu się w
ramiona gratulując koncertu.
-Jesteś
niesamowity - szepnęłam a on obdarował mnie promiennym uśmiechem.
-Mam swoją
groupie.
-Zacznij
się bać - pocałowałam go i zauważyłam że jest z nimi ktoś jeszcze,
-Cześć - zaświergotała
drobna blondynka która dotychczas stała za plecami Chrisa.
-To Lola,
wpadła w odwiedziny - Dom odsunął się ode mnie i potargał włosy jakby była
małym dzieckiem.
Zaczęłam się zastanawiać czy to
nie jakaś fanka się za nimi przypałętała.
-Miło mi - wyciągnęłam
w jej stronę rękę
-Idziemy
gdzieś? - rzucił Chris i wszyscy ochoczo przytaknęli. I nawet mimo tego, że
obiecałam Dominicowi, że nie będę się upijać to sama miałam w planie się napić.
I na dodatek nie podobała mi się ta cała Lola.
Nie wiem czy to przez moje spojrzenie
czy z grzeczności ale Howard zaraz zaczął tłumaczyć jej obecność.
-Lola to
nasza przyjaciółka jeszcze ze szkoły. Nie mieliśmy pojęcia, że przyjedzie ale
zabieramy ją ze sobą!
-To miłe z
waszej strony - wymusiłam na sobie uśmiech i chwyciłam piwo z minibarku.
Wyszliśmy do baru razem z Lolą i Paulem. Denerwowała mnie, denerwowało mnie to,
że cały czas kręci się koło Dominica. Oczywiście, że byłam zazdrosna. Paliłam
się z wściekłości gdy tylko zbliżała się do niego. Nie wspominając już o tym
jak go dotykała i przytulała.
-Też za nią
nie przepadam - usłyszałam Matta
-Nie znam
jej - odparłam szybko
-Nie
oceniam, po prostu widzę że działa Ci na nerwy. Gdybyś mogła zabiłabyś ją na
miejscu. Nigdy jej nie lubiłem. Ona jest dziwna, zawsze mam wrażenie, że coś knuje.
Poza tym od samego początku kleiła się do Doma.
-Wydaje się
w porządku - skłamałam
-Wydaje się
ale nie jest. Był czas że próbowała między nami mieszać.
-Mieszać?
-Podpuszczała
Doma
-Ale do
czego?
-Po kilku
miesiącach z nią strasznie się zmienił. Był bardziej nerwowy i kłócił się z
nami o wszystko.
-Miała na
niego aż taki wpływ?
-Boję się,
że wciąż ma - odparł a ja poczułam coraz większe ukłucie zazdrości.
-Myślisz,
że powinnam się zacząć bać?
-Nie wiem.
On Cie kocha, ale widziałem jak ona potrafi namieszać. Gdyby się coś działo,
pamiętaj, że jestem po twojej stronie.
-Dzięki - westchnęłam
widząc jak próbuje wyciągnąć go na parkiet
-Dupek z
niego - usłyszałam chwilę później od Matta gdy zobaczyłam ich tańczących razem.
-Nic nie
widziałeś - warknęłam zabierając fajki Chris ze stolika.
-Jasne - uśmiechnął
się.
Ruszyłam w stronę łazienki. Byłam
wkurzona. Nie wiem czy to przez to co powiedział Matt czy przez to co
widziałam. Nie przypominam sobie żeby kiedyś ze mną tak chętnie tańczył. Może
to przez ilość wypitego alkoholu, ale miałam ochotę kogoś uderzyć.
Wyszłam żeby dopić swojego drinka
i wróciłam żeby zapalić. Skryłam się w kącie i paliłam próbując się uspokoić.
-Uwierz mi.
Jedno pstryknięcie i znowu jest mój. W dodatku chyba pozbyli się tej dziwki
która za nimi łaziła. Matthew to idiota. Nie mam zamiaru się z nim wiązać, ale
to ja będę decydować o tym kiedy z nami koniec. Pobawię się nim a potem go
rzucę. I zrobię to z rozmachem żeby pożałował, że kiedykolwiek mnie poznał.
-Dzięki Ci
Panie - mruknęłam do siebie.
-Ty… - wycedziła
patrząc na mnie.
-Idealne
miejsce i idealny czas - zaśmiałam się widząc jej minę.
Nigdy nie wierzyłam w
przeznaczenie, i nigdy nie chciałam jej więcej widzieć. Nie mogę się jednak
wściekać mając taką okazję. Zwłaszcza, że jej dwie koleżanki zniknęły.
-Wciąż się
za nimi uganiasz? Wiem, że się z nimi puszczasz Ty mała dziwko. Matt jest nikim
beze mnie. A ten jego zespolik to nic
nie znacząca banda idiotów.
-Więc po co
z nim byłaś?
-To proste.
Może i jest beznadziejnym muzykiem ale ma znajomości. Dotarłam do paru osób
więc już go nie potrzebuję. Nie pozwolę jednak żeby ten mały szpetny gnojek
miał tu ostatnie słowo. Upokorzę go na oczach wszystkich. Jego i ten głupi
zespół.
-Nie
pozwolę Ci na to.
-Nie masz
tu nic do gadania. Dominic znalazł sobie inną. Przeleciał Cię i wkrótce
zostawi. A wcześniej ja się z nim zabawię. A wtedy i po Tobie i po tym zespole
nic nie zostanie - prychnęła.
A mi to wystarczyło. Wiedziałam,
że robi to specjalnie żeby mnie sprowokować.
Tylko co mi szkodzi?
Nie jestem pewna jak długo to
trwało, ale zdołałam ją parę razy uderzyć. Niestety z wzajemnością, ale to nie
było teraz ważne. Kiedy zobaczyłam w swojej dłoni pęk jej włosów zaczęłam się
histerycznie śmiać.
Ta chwile nieuwagi starczyła żeby
uderzyła mnie w twarz. W ustach poczułam metaliczny smak krwi więc splunęłam na
Sydney. Ta widząc czerwoną plamę na swojej białej bluzce wpadła w szał.
Popchnęła mnie na umywalki. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Poczułam kopnięcia w lewy bok, usłyszałam czyjś krzyk i histeryczny płacz
Sydney. Ktoś mnie podniósł i wyprowadziła zewnątrz. Usłyszałam jeszcze tylko
jak jej dwie przyboczne żaliły się ochronie, że to ja je zaatakowałam.
Wylądowałam na dworze z obitymi żebrami i krwią spływającą po twarzy.
_____________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Thirty Second To Mars - Night Of The Hunter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz