Ostatnie
dni były dziwne i strasznie trudne. Chciałam wynagrodzić Dominicowi moje
zachowanie. Poza tym po naszej ostatniej kłótni nasze stosunki się zmieniły.
Byliśmy sobie bardziej bliscy. Gdybym mogła to przytuliłabym się do niego i
nigdy więcej nie puściła. Starałam się jednak nie wisieć nad nim cały dzień i
noc jak jakaś stuknięta panna. Tylko, że od niego tak ciężko się odkleić.
Miałam zacząć się pakować trzy godziny temu, ale wolałam leżeć koło niego.
-Wiesz co
jest dziwne? Jest tak spokojnie, byłem pewien, że Matt tu wpadnie jak tylko
drzwi się za nami zamkną.
-Jutro rano
wyjeżdżamy a on bardzo przywiązał się do Vicky - wyjaśniłam czując, że
przysypiam.
-Znów
będzie się snuł - westchnął
-W takim
razie zapewnimy mu odpowiednią ilość zajęć. A może wpadnie w jakiś twórczy
szał? Ponoć żeby napisać dobrą piosenkę trzeba być zakochanym albo mieć złamane
serce.
-Lub też
wystarczy być takim psychopatą jak Matt - zaśmiał się
-Mów co chcesz,
ale on jest genialny.
-Wiem,
wiem. A Ty piszesz?
-Nie. Nigdy
nie wiedziałam jak się za to zabrać. Liam zajmował się pisaniem. Oho, nasz
Romeo wrócił - powiedziałam słysząc trzaśnięcie drzwiami. Za chwilę trzasnęły
kolejne – nasze.
-I
pojechała - mruknął kładąc się na naszych nogach.
-Matt nie
przejmuj się, przecież znacie się tylko od kilku dni - Dom próbował go stamtąd zwalić,
co mu się oczywiście nie udało.
-Ale ja nie
chcę się z nią rozstawać. Jestem
zrozpaczony a moje życie nie ma sensu - mruknął
-Nie
myślisz mózgiem tylko swoją małą… gitarką.
-No nie
zaraz taką małą.
-Taa jasne -
parsknęłam śmiechem
-A chcesz
zobaczyć? - spytał całkiem poważnie.
-Hamuj się -
warknął Dom
-Ona
zaczęła
-Matt,
Vicky mieszka w Londynie. Chwilowo dużo podróżuje, ale jak skończy pracę to
wróci.
-Serio?
Czekaj, a gdzie ona w ogóle pracuje?
-Właściwie
to na całym świecie.
-Co masz na
myśli?
-Zajmuje
się renowację budynków, ale tych całkiem starych. Niedawno skończyła z jakimś
małym pałacyku w Manchesterze. Babka która jej to zleciła powiedziała, że jakaś
jej znajoma ma tu wiekową kamienicę w centrum. Była w rodzinie od
kilkudziesięciu lat, więc przyjechała. Bardzo się w to angażuje. Nawet gdy
utknie w martwym punkcie, nie odpuszcza jeśli już się za coś weźmie.
-Ohh - westchnął
Matt - Nie to bez sensu.
-Co?
-Ledwo
skończyłem szkołę. Co ona może widzieć w takim tępym bucu?
-Co za
idiota - powiedziałam do siebie - Myślisz, że gdyby nie była zainteresowana, a
oczywistym jest, że szaleje za Tobą, przejmowałaby się tym? Jesteś pieprzonym geniuszem,
więc przestań się nad sobą użalać.
-No i
najseksowniejszym muzykiem - wyszczerzył się
-Zwykły
fart - usłyszałam obrażonego Doma.
Parsknęłam mimowolnie, bo jego
zachowanie urażonej księżniczki było nawet całkiem słodkie.
-Pozwól mi
się chociaż tym nacieszyć.
-Jesteście
nienormalni i tyle. Jakiś cholerny kompleks niższości się wam ubzdurał. Nie ma rzeczy,
której nie potraficie zrobić a gadacie takie głupoty. Jeśli już to ja
powinienem zacząć się nad sobą użalać. Jesteście młodzi i zdolni. Cały świat
leży u waszych stóp. Możecie zrobić wszystko co tylko chcecie. Decyzja należy
do was i… Chris, musisz tak wpadać?! Jestem w trakcie wzniosłej mowy - obruszył
się gdy ten wparował z impetem do pokoju.
-Ojcem będę
- wypalił
-Hę? - Matt
podparł się na łokciach i gapił się na niego jak my wszyscy.
-Jak to się
stało? - spytałam głupio co nie uszło uwadze Dominica.
-Komu jak
komu, ale Tobie nie trzeba tego tłumaczyć - zaśmiał się
-Możemy się
przez chwilę skupić na nim? - szturchnęłam go łokciem chcąc jak najszybciej
zmienić temat.
-Boję się.
Nie wiem co robić ani myśleć. Przecież nie nadaję się na ojca - wyrzucił z
siebie gorączkowo siadając na brzegu łóżka.
Powinni tu zwołać pół hotelu, bo
jeszcze nas mało.
Chris tymczasem mruczał coś
niezrozumiałego pod nosem robiąc się na zmianę blady i czerwony.
Matt zamachnął się i uderzył go z
otwartej dłoni w twarz. Sądząc po jego
minie bardziej odczuł skutki tego uderzenia.
-Mógłbyś
się ogolić - potarł zbolałą dłoń.
-Dzięki - odparł
Chris bo najwidoczniej właśnie tego potrzebował - Nie nadaję się - powtórzył
-Ty?!
Będziesz świetnym tatą!
-Robisz im
za ojca, więc nie masz się już chyba czego obawiać. To nie może być gorsze od
lat niańczenia tych tu.
-Powinienem
się był obrazić, ale w zasadzie to ona ma rację. Nikt nie byłby lepszy od
Ciebie
-Tak
myślisz?
-Ja to
wiem.
-Co wy tu
robicie? - Tom dołączył do naszej małej dyskusji.
-Będziemy
mieli dziecko - krzyknął radośnie Matt
-Wszyscy?! -
patrzył pobladły na mnie.
I wolę nie wiedzieć, co sobie
pomyślał.
-Tak.
Znaczy nie. Chris jest w ciąży.
-Chris nie
może być w ciąży.
-O czym wy
do mnie mówicie?
-Będziesz
wujkiem Kirk.
Tom patrzył na nas jak na bandę
wariatów i wybuchnął śmiechem.
-A tak na
serio to co knujecie?
-Zostanę
tatą - odkrzyknął Chris wciąż lekko zielony na twarzy.
-A Kelly o
tym wie?
-Widzicie?!
On też we mnie nie wierzy.
-Wierzy,
ale się wygłupia - zapewnił Matt kopiąc przy tym Kirka w piszczel.
-Odbiło Ci?
-Bo nie
pomagasz!
-Ekhm,
możecie stąd wyjść? - zapytał Dom za co byłam mu bardzo wdzięczna.
-Za chwilę.
Też mam nowinę! - pisnął Bells
-Wracasz na
swoją planetę?
-Nie i dawno
przestało to być zabawne. Już wiem jak nazwiemy nową płytę!
-Jak?
-Nie powiem
wam tego teraz - prychnął
-Zabiję go -
usłyszałam mruknięcie Howarda.
-Idziemy
gdzieś? - spytał Tom
Najwidoczniej i on potrzebował
wyjść się napić przytłoczoną sytuacją.
-Tak, pakować
się - odparł Chris
I jak on może w siebie wątpić?
Upilnował nas to i jedno małe dziecko mu nie straszne.
-Jedno małe
piwo?
-Dobra, ale
ty stawiasz?
Jest surowy, ale nas rozpieszcza.
Zazdroszczę temu dzieciakowi.
-Matt
możemy pogadać? - spytałam zaraz po wejściu do baru.
-Tak,
jasne.
-Właściwie
to chciałam Cię prosić o pomoc.
______________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Eminem - Just lose it
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz