czwartek, 18 grudnia 2014

54. Well it's friday and it's my day



Ostatnie dni były dziwne i strasznie trudne. Chciałam wynagrodzić Dominicowi moje zachowanie. Poza tym po naszej ostatniej kłótni nasze stosunki się zmieniły. Byliśmy sobie bardziej bliscy. Gdybym mogła to przytuliłabym się do niego i nigdy więcej nie puściła. Starałam się jednak nie wisieć nad nim cały dzień i noc jak jakaś stuknięta panna. Tylko, że od niego tak ciężko się odkleić. Miałam zacząć się pakować trzy godziny temu, ale wolałam leżeć koło niego.
-Wiesz co jest dziwne? Jest tak spokojnie, byłem pewien, że Matt tu wpadnie jak tylko drzwi się za nami zamkną.
-Jutro rano wyjeżdżamy a on bardzo przywiązał się do Vicky - wyjaśniłam czując, że przysypiam.
-Znów będzie się snuł - westchnął
-W takim razie zapewnimy mu odpowiednią ilość zajęć. A może wpadnie w jakiś twórczy szał? Ponoć żeby napisać dobrą piosenkę trzeba być zakochanym albo mieć złamane serce.
-Lub też wystarczy być takim psychopatą jak Matt - zaśmiał się
-Mów co chcesz, ale on jest genialny.
-Wiem, wiem. A Ty piszesz?
-Nie. Nigdy nie wiedziałam jak się za to zabrać. Liam zajmował się pisaniem. Oho, nasz Romeo wrócił - powiedziałam słysząc trzaśnięcie drzwiami. Za chwilę trzasnęły kolejne – nasze.
-I pojechała - mruknął kładąc się na naszych nogach.
-Matt nie przejmuj się, przecież znacie się tylko od kilku dni - Dom próbował go stamtąd zwalić, co mu się oczywiście nie udało.
-Ale ja nie chcę się z nią rozstawać.  Jestem zrozpaczony a moje życie nie ma sensu - mruknął
-Nie myślisz mózgiem tylko swoją małą… gitarką.
-No nie zaraz taką małą.
-Taa jasne - parsknęłam śmiechem
-A chcesz zobaczyć? - spytał całkiem poważnie.
-Hamuj się - warknął Dom
-Ona zaczęła
-Matt, Vicky mieszka w Londynie. Chwilowo dużo podróżuje, ale jak skończy pracę to wróci.
-Serio? Czekaj, a gdzie ona w ogóle pracuje?
-Właściwie to na całym świecie.
-Co masz na myśli?
-Zajmuje się renowację budynków, ale tych całkiem starych. Niedawno skończyła z jakimś małym pałacyku w Manchesterze. Babka która jej to zleciła powiedziała, że jakaś jej znajoma ma tu wiekową kamienicę w centrum. Była w rodzinie od kilkudziesięciu lat, więc przyjechała. Bardzo się w to angażuje. Nawet gdy utknie w martwym punkcie, nie odpuszcza jeśli już się za coś weźmie.
-Ohh - westchnął Matt - Nie to bez sensu.
-Co?
-Ledwo skończyłem szkołę. Co ona może widzieć w takim tępym bucu?
-Co za idiota - powiedziałam do siebie - Myślisz, że gdyby nie była zainteresowana, a oczywistym jest, że szaleje za Tobą, przejmowałaby się tym? Jesteś pieprzonym geniuszem, więc przestań się nad sobą użalać.
-No i najseksowniejszym muzykiem - wyszczerzył się
-Zwykły fart - usłyszałam obrażonego Doma.
Parsknęłam mimowolnie, bo jego zachowanie urażonej księżniczki było nawet całkiem słodkie.
-Pozwól mi się chociaż tym nacieszyć.
-Jesteście nienormalni i tyle. Jakiś cholerny kompleks niższości się wam ubzdurał. Nie ma rzeczy, której nie potraficie zrobić a gadacie takie głupoty. Jeśli już to ja powinienem zacząć się nad sobą użalać. Jesteście młodzi i zdolni. Cały świat leży u waszych stóp. Możecie zrobić wszystko co tylko chcecie. Decyzja należy do was i… Chris, musisz tak wpadać?! Jestem w trakcie wzniosłej mowy - obruszył się gdy ten wparował z impetem do pokoju.
-Ojcem będę - wypalił
-Hę? - Matt podparł się na łokciach i gapił się na niego jak my wszyscy.
-Jak to się stało? - spytałam głupio co nie uszło uwadze Dominica.
-Komu jak komu, ale Tobie nie trzeba tego tłumaczyć - zaśmiał się
-Możemy się przez chwilę skupić na nim? - szturchnęłam go łokciem chcąc jak najszybciej zmienić temat.
-Boję się. Nie wiem co robić ani myśleć. Przecież nie nadaję się na ojca - wyrzucił z siebie gorączkowo siadając na brzegu łóżka.
Powinni tu zwołać pół hotelu, bo jeszcze nas mało.
Chris tymczasem mruczał coś niezrozumiałego pod nosem robiąc się na zmianę blady i czerwony.
Matt zamachnął się i uderzył go z otwartej dłoni w twarz.  Sądząc po jego minie bardziej odczuł skutki tego uderzenia.
-Mógłbyś się ogolić - potarł zbolałą dłoń.
-Dzięki - odparł Chris bo najwidoczniej właśnie tego potrzebował - Nie nadaję się - powtórzył
-Ty?! Będziesz świetnym tatą!
-Robisz im za ojca, więc nie masz się już chyba czego obawiać. To nie może być gorsze od lat niańczenia tych tu.
-Powinienem się był obrazić, ale w zasadzie to ona ma rację. Nikt nie byłby lepszy od Ciebie
-Tak myślisz?
-Ja to wiem.
-Co wy tu robicie? - Tom dołączył do naszej małej dyskusji.
-Będziemy mieli dziecko - krzyknął radośnie Matt
-Wszyscy?! - patrzył pobladły na mnie.
I wolę nie wiedzieć, co sobie pomyślał.
-Tak. Znaczy nie. Chris jest w ciąży.
-Chris nie może być w ciąży.
-O czym wy do mnie mówicie?
-Będziesz wujkiem Kirk.
Tom patrzył na nas jak na bandę wariatów i wybuchnął śmiechem.
-A tak na serio to co knujecie?
-Zostanę tatą - odkrzyknął Chris wciąż lekko zielony na twarzy.
-A Kelly o tym wie?
-Widzicie?! On też we mnie nie wierzy.
-Wierzy, ale się wygłupia - zapewnił Matt kopiąc przy tym Kirka w piszczel.
-Odbiło Ci?
-Bo nie pomagasz!
-Ekhm, możecie stąd wyjść? - zapytał Dom za co byłam mu bardzo wdzięczna.
-Za chwilę. Też mam nowinę! - pisnął Bells
-Wracasz na swoją planetę?
-Nie i dawno przestało to być zabawne. Już wiem jak nazwiemy nową płytę!
-Jak?
-Nie powiem wam tego teraz - prychnął
-Zabiję go - usłyszałam mruknięcie Howarda.
-Idziemy gdzieś? - spytał Tom
Najwidoczniej i on potrzebował wyjść się napić przytłoczoną sytuacją.
-Tak, pakować się - odparł Chris
I jak on może w siebie wątpić? Upilnował nas to i jedno małe dziecko mu nie straszne.
-Jedno małe piwo?
-Dobra, ale ty stawiasz?
Jest surowy, ale nas rozpieszcza. Zazdroszczę temu dzieciakowi.
-Matt możemy pogadać? - spytałam zaraz po wejściu do baru.
-Tak, jasne.
-Właściwie to chciałam Cię prosić o pomoc.
______________________________________________________________________________ 
Piosenka w tytule :  Eminem - Just lose it

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz