niedziela, 24 sierpnia 2014

45. Save me from myself



Alex wybiegła stamtąd ze łzami w oczach. Nie spodziewała się tego po nim. Ile jej nie było? Pół godziny? Godzinę? On już sobie sprowadził kolejną lalę. Najgorsze było to, że stał tam i się jej przyglądał. Liczyła po cichu, że pójdzie za nią. Powie, że to jego siostra, kuzynka czy ktokolwiek inny. Jednak nie, on został z nią co znaczyło, że była dla niego ważniejsza. Po co w takim razie chciał, żeby pojechała jako jego dziewczyna? Żeby mieć z kim sypiać gdy ta prawdziwa zostanie tutaj?
Szła przed siebie nie mając pojęcia gdzie idzie. Oczy miała zamglone od łez. Wpadła na kogoś dwa czy trzy razy,
Usiadła na jakiejś ławce. Podciągnęła kolana pod brodę i płakała. Chwilę później zadzwonił Tom. Powiedziała, że nigdzie nie jedzie. I niech ją wyleją, miała to gdzieś.
Paliła papierosy jeden po drugim aż w końcu skończyła całą paczkę. Żałowała, że kupiła tylko jedną. Siedziała tam dość długo. Zaczęło się ściemniać i było coraz chłodniej. Jej telefon znów zadzwonił a na wyświetlaczu zobaczyła numer Liama. Próbowała się uspokoić. Nie chciała żeby coś po niej poznał, ale on znał ją zbyt dobrze.
-Pokłóciliście się?
-Nie, dlaczego tak sądzisz?
-Nie umiesz kłamać Mała.
-Nie kłamię, nic nie zaszło.
-Więc dlaczego Dominic pije w barze Grega i albo mi się wydaje albo facet jest naprawdę załamany.
-Jego sprawa.
-Alex, widzę że jesteś na niego wściekła, ale daj mu szansę. Jemu naprawdę na Tobie zależy. Porozmawiaj z nim. Cokolwiek się stało, jestem pewien, że można to jakoś wyjaśnić.
-Liam, nie chcę go widzieć. Niech robi co chce, już mnie to nie obchodzi.
-Najbardziej na świecie chcę żebyś była szczęśliwa. I możesz być szczęśliwa z nim. Przyjedź proszę.
-Nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Niech radzi sobie sam.
-Jest niemal nieprzytomny. Nie chce przestać a ja nie mogę go odwieźć. Przekonaj go chociaż żeby skończył pić.
-Liam…
-Jeżeli zobaczę, że cię zdenerwował osobiście wywalę go za drzwi. Ciągle o Tobie mówił, i wciąż pyta.
-Robię to tylko  dla Ciebie-westchnęła
Otarła łzy z twarzy i poszła po taksówkę. Miała mieszane uczucia. Chciała go zobaczyć i to był dla niej problem. Mimo tego, że w tej chwili go nienawidziła, stęskniła się za jego uśmiechem.  Chciała tylko, żeby ją przytulił, pocałował i zapewnił, że wszystko będzie w porządku.
-Dzięki, że dałaś się przekonać-Liam czekał na nią przed wejściem.
-Wciąż uważam, że to głupi pomysł.
-Tylko z nim pogadaj. W razie czego jestem tuż obok.
-Co Ty tu właściwie robisz?-spytała zdziwiona gdy wchodzili do środka.
-Greg potrzebował personelu i póki jestem w mieście trochę mu pomagam.
-Jesteś najwspanialszym człowiekiem na świecie.
-Wiem o tym-roześmiał się-Zaprowadzę Cię do niego.
Dominic siedział przy barze  podparty jedną ręką o blat. Patrzył przed siebie pijąc kolejną whisky.
Rzeczywiście wyglądał na załamanego.
-Może lepiej jak wrócę do domu?-szepnęła chcąc się wycofać.
-Już za późno-pogłaskał ją po ramieniu i wrócił za bar.
Ona tymczasem zastanawiała się co ma zrobić. Żal ściskał jej serce gdy na niego patrzyła ale i również było ono złamane. Przez niego.
Podeszła powoli i usiadła obok. Nie zauważył nawet, że tu jest. Wzrok miał utkwiony w jakimś punkcie przed sobą i nie reagował na to co się dzieje wokół niego. Chciała go złapać za dłoń ale zawahała się. Musiała zebrać sporo odwagi w sobie, żeby w końcu to zrobić.
Poczuł dotyk i spojrzał na nią. Chyba nie wierzył, że siedzi obok niego bo długo się przyglądał.
-Alex-krzyknął i przyciągnął ją do siebie. Chyba nie wierzył, że siedzi obok niego bo długo się przyglądał.
Poddała się temu, nie potrafiąc się odsunąć. Łzy znów napłynęły jej do oczu.
-Szukałem Cię. Chciałem Ci powiedzieć. Ona przyszła do mnie, nie wiem po co. Nie chciałem jej widzieć. Ona nic nie znaczy. To z Tobą chce… Tylko Ty się liczysz-bełkotał.
-Porozmawiamy później.
-Nie. Musisz wiedzieć teraz.
-Zaprowadzę Cię do domu.
-Nie. Nie zostawiaj mnie. Nie pojadę w trasę jeśli Ty nie pojedziesz z nami.
-Dom, wrócisz do domu, prześpisz się, wytrzeźwiejesz i odpoczniesz.
-Teraz-odparł stanowczo.
Słaniał się na nogach i musiała go podtrzymywać żeby się nie przewrócił.
-To nie jest dobry moment.
-To jedyny moment. Musisz mi uwierzyć. Kazałem jej wyjść i nigdy nie wracać. Jesteś jedyną dziewczyną na której mi zależy.
-Wiem-szepnęła patrząc w jego szare oczy.
-Naprawdę? Wierzysz mi?
-Tak-zapewniła go
-Jesteś cudowna-pocałował ją
Jego usta smakowały alkoholem, ale i tak jej to nie przeszkadzało. Liczyło się tylko to, że znowu mogli być razem.
-Chodźmy do domu.
-Przepraszam. Gdybym wiedział, w ogóle nie otwierałbym tych pieprzonych drzwi-podparł się na jej ramieniu.
Wychodząc uśmiechnęła się lekko do Liama. Była mu wdzięczna.
-Dobrze się czujesz?-spytała gdy byli na zewnątrz.
-Nie-przyznał gdy zaczęło mu się zbierać na wymioty-Dziękuję ci-popatrzył na nią i znów pocałował.
-Nie ma za co, wracajmy-zaprowadziła go do taksówki i odwiozła do jego mieszkania.
 ___________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Lee Ryan - Close to you

2 komentarze:

  1. To tylko ja. - Ally.
    Tak cienko u Ciebie z komentarzami, czyta ktoś to Twoje opowiadanie czy licznik zmyśla sobie te liczby ?
    Nie mówiąc o moim...eh.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego nie wiem.
    Nigdy nie bylam typem osoby ktora wymuszala komentarze. Pisze bo lubie a nie po to zeby nabic cyferki na liczniku i liczbe komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń