Zupełnie spanikowałam. Nie
sądziłam, że kiedykolwiek mnie o to zapyta. I tym bardziej wyskoczy z taką
propozycją. Na całe szczęście tym razem nie rozrzucaliśmy ciuchów po całym mieszkaniu,
więc wzięłam je po drodze. Zamknęłam się w łazience i obmyłam twarz zimną wodą.
Wciąż było mi gorąco po tym co robiliśmy. Po kontakcie z lodowatym strumieniem
przeszedł mnie dreszcz. Ubrałam się i próbowałam zebrać w sobie żeby stamtąd
wyjść. Gdy w końcu mi się udało, wyleciałam niemal biegiem,. Próbował mnie
zatrzymać, ale myślałam tylko o tym, żeby zniknąć. Nie kłamałam, naprawdę
miałam spotkać się z Tomem.
Nie wiem czy to co nas łączy można
nazwać związkiem. Chciałam jechać, bo nie potrafiłabym się z nimi rozstać. I
zastanawiać się całymi dniami czy czasem nie znalazł sobie kogoś innego. A
jestem pewna, że przypałętałaby się do niego jakaś dziewczyna.
Dziewczyna. To takie dziwne słowo.
Co ja miałabym tam robić? Całymi
dniami chodzić za nim jak cień? Prowadzać się za rączkę jak zakochane
dzieciaki? A co jeśli nie o to mu chodziło? Co jeśli miała to być po prostu
przykrywka. Nie mógłby mnie przedstawić jako koleżankę, bo w to nikt nie
uwierzy. Z dziewczyną jest inaczej, bardziej poważnie to brzmi. A jeśli
zrozumiałam to wszystko nie tak jak trzeba i tylko zachowałam się jak skończona
idiotka? I dlaczego mu tak na tym zależy? Chce mnie mieć przy sobie żeby mógł
ze mną sypiać do woli? Nie żebym była przeciw, ale nie chciałam być jego
panienką do towarzystwa.
Dlaczego on się w ogóle odzywał?
Znowu wszystko zepsuł, a przecież było tak fajnie.
Weszłam do jakiejś kafejki kilka
ulic dalej. Musiałam napić się kawy.
I zapalić.
Przede wszystkim musiałam zapalić.
Byłam w szoku jak znalazłam paczkę
w jego kieszeni. Miałam nadzieję, że nie będzie przy mnie palił, bo skręcało
mnie żeby to zrobić. Zadzwoniłam do Toma żeby przyszedł. Nie chciałam spotykać
się z nimi w studiu. Nie chciałam widzieć Matta, a już tym bardziej Howarda.
Przynajmniej nie teraz.
Tom wyglądał na nieprzytomnego,
kiedy się zjawił.
-Całą noc robiłem wizualizacje.
-Do czego?
-No koncertów, na telebimy.
-A czy nie zajmował się tym ktoś
inny?
-Tak, ale chciałem spróbować.
Myślę, że wyszło całkiem nieźle. Nie tak jak od profesjonalistów, którzy to
robili, ale jest w porządku.
-Jesteś w tym dobry, powinieneś im
to pokazać, przepraszam na chwilę-powiedziałam sięgając po dzwoniący telefon.
Miałam zamiar zignorować połączenie,
ale na wyświetlaczu zobaczyłam numer mojej szkoły.
Gdy skończyłam rozmowę jeszcze
długo nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Stało się coś?
-Tak. W zasadzie tak. Rozmawiałam
z rektorem, ponoć zadzwonił do niego jeden z moich nauczycieli i powiedział, że
mam jakieś problemy z materiałami. Poinformował mnie, że mogę przedłużyć staż.
Rozmawiał nawet z Tobą i zgodziłeś się. Tylko, że powiedziałbyś mi o tym
prawda?
-No cóż…
-Tom, jak mogłeś?!
-Nie chciałaś się zgodzić, a wiedziałem,
że w ten sposób pojedziesz z nami.
-Nigdzie nie pojadę.
-Niestety obawiam się, że będziesz
musiała. Nie możesz już zmienić stażu a jeśli nie podpiszę Ci zaliczenia to nie
zdasz.
-Szantażujesz mnie?!
-Nie, rozwiązuje problem. Znam Cię
na tyle długo, żeby wiedzieć, że nie pojechałabyś gdybyś nie miała czegoś do
zrobienia.
-Kiedy ja naprawdę nie mogę. Nie
chcę się wam narzucać.
-Nie narzucasz się. Myślisz, że to
był tylko mój pomysł? Od twojego wyjazdu kombinujemy jak Cię ściągnąć. Nie
wściekaj się na Doma.
-Dlaczego miałabym… Zaraz, to jego
pomysł?
-Niezupełnie. Wiem dlaczego wtedy
wyjechałaś. Widziałam jaka byłaś zdenerwowana, gdy był z tamtą blondyną. Jemu
też na Tobie zależy więc dlaczego zachowujecie się jak dzieci?
-Nie mam pojęcia o czym…
-Masz-przerwał mi-Możesz ten kit
wciskać Chrisowi czy Bellsowi, ale nie mnie. Zbyt dobrze Cię znam. I może nie
jest między nami tak jak kiedyś, ale wciąż czuję tę więź.
-Skąd mogę wiedzieć, że on czuje
to samo.
-Przecież już wiesz. Próbuję tylko
rozgryźć, dlaczego tak się tego boisz.
-To trudne-poczułam, że coś ściska
mi się w gardle.
-Gdy pojechałaś Dom próbował
zachowywać się normalnie. Przynajmniej jemu się wydawało, że dobrze mu to
idzie. Za każdym razem jak ktoś o Tobie wspominał zaraz zjawiał się obok. Bez
przerwy zerkał na swój telefon, a gdy ktoś do mnie dzwonił wrzeszczał, że nie
odbieram. Kilka razy sam wyrwał mi go z ręki i odbierał. Zachowywał się jak
psychopata.
-Myślałam, że to domena Matta.
-A jak sądzisz, kto go nauczył?-uśmiechnął
się-Chcesz mu sama o tym powiedzieć?
-O czym?
-Że jedziesz z nami.
-I tak nie mielibyście zamiaru mi
odpuścić, prawda?
-Wcale nas nie znasz. Zawsze musi
być po naszemu. Jedź do niego.
-Chciałam spędzić z Tobą trochę
czasu.
-Spędzimy, przecież znów dla mnie
pracujesz.
-Nienawidzę was-przytuliłam go i
wyszliśmy z kawiarni.
Tom trochę podniósł mnie na duchu,
ale i tak było ciężko.
Czy ja naprawdę mogłabym być jego
dziewczyną?
Jestem wystarczająco dobra na
dziewczynę Dominica Howarda?
Bałam się tej rozmowy.
Czułam się jakbym szła na jakiś
ważny egzamin, od którego zależy całe moje życie. To tylko zwykły facet. No
dobrze, może wcale nie taki zwykły, ale wciąż to tylko facet. W głębi
wiedziałam, że warto zaryzykować, a przede wszystkim, że bardzo tego chcę. Pod
jego mieszkaniem przeszło mi przez głowę żeby wrócić do domu. Bardziej jednak
chciałam się z nim zobaczyć. Weszłam do góry z uśmiechem na twarzy. Zapukałam
do drzwi i czekałam aż mi otworzy. Usłyszałam jego kroki i nie mogłam opanować
coraz szerszego uśmiechu. Chciałam na niego wskoczyć gdy mi otworzy, ale
postanowiłam się opanować i zachować jak dama.
Mam Cię zamiar przelecieć ty
farbowany popaprańcu…
-Słucham? Dominic znasz tę
kobietę?-dziewczyna krzyknęła a z wnętrza wyłonił się Howard bez koszulki.
___________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Linkin Park - Leave out all the rest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz