piątek, 20 czerwca 2014

42. Tell me do you really need this? Tell me do you really care?



-Nie, Matt. Nie pomogę ci. Bo nie zrozumiałem sensu tego zdania. Zaraz, poczekaj. Co zrobiłeś? Mów wolniej. Za chwilę tam będę.
Całą drogę zastanawiałem się, o co mu chodziło. Mówił tak szybko, że z całego jego monologu zrozumiałem zaledwie parę pojedynczych słów. Coś o Alex i jakimś wypadku.
Gdy tam dotarłem byłem zdezorientowany i nie wiedziałem, co się dzieje. Alex krzyczała na Matta, że ma jej powiedzieć prawdę. Płakała i była roztrzęsiona. Co on takiego jej zrobił?!
-Matt, co tu się dzieje?!-zawołałem próbując zagłuszyć ich krzyki.
-Widzisz, mówiłem-wskazał na mnie palcem a ona rzuciła mi się w ramiona.
-Dom-szepnęła ściskając mnie mocno,
-Jestem tu-odparłem obejmując ją-Matt możesz mi to łaskawie wyjaśnić?
-Skąd miałem wiedzieć, że jest taką histeryczką?
-Co zrobiłeś?
-Mówiła, że jej nie zależy. Chciałem jej tylko udowodnić, że się myli. Nie miałem pojęcia, że potraktuje to tak poważnie.
-Uspokój się i wyjaśnij mi to-usiedliśmy na kanapie a ona nie chciała mnie wypuścić.
-Powiedziałem jej, że miałeś wypadek. Przyjechała tu i dostała jakiegoś ataku paniki. Nie mogłem jej uspokoić. Cały czas krzyczała, że kłamię i nie chce powiedzieć jej prawdy.
-Co jej powiedziałeś?! Całkiem Ci odwaliło?!
-Gdyby od razu się przyznała to by do niczego nie doszło.
-Zastanów się przez chwilę. Chcesz ją wykończyć? I to tylko po to żeby sobie coś sobie udowodnić?!
-To nie tak miało być
-Ale tak wyszło.
To co zrobił było szczytem głupoty, ale widać, że żałował.
Dużo czasu minęło zanim się uspokoiła. W końcu zasnęła w moich ramionach. Oczy miała spuchnięte od płaczu. I mimo, że to było niepoważne to skrycie cieszyłem się z tego, że tak bardzo się przejęła.
Spojrzałem na Matta który uśmiechał się pod nosem wpatrzony w notes.
-Skończyłeś ją?
-Tak-zaśmiał się-Wierzyć mi się nie chce, że mi się to udało.
-Dobrze wiedziałeś, że się uda. Zagrasz?
-Nie. Nie chciałbym jej obudzić.
-Nie obudzisz. Ma twardy sen.
-Mogę spróbować-odparł z wahaniem.
Zaczął grać na akustyku i nucił cicho. Ledwie go było słychać, nie wiem czy bał się ją obudzić czy po prostu był zawstydzony. Gramy razem od tylu lat a on wciąż zachowuje się jak nieśmiały nastolatek.
-Jest naprawdę genialna. Szkoda tylko, że coś tak świetnego napisałeś dla Sydney. Ona na nią nie zasługuje.
-Dom, ale ta piosenka nie jest o Sydney-uśmiechnął się szerzej, odkładając gitarę.
-Co?
-Ona jest o Tobie i Alex.
-Och-odparłem cicho.
-Nie zauważyłeś tego wcześniej?
-Nie. W ogóle nie przyszło mi to do głowy.
-Czasami jesteś tak mało spostrzegawczy. Wszyscy widzą, że między wami coś jest. Tylko wy nie chcecie się do tego przyznać.
-Matt, to nie jest wcale tak jak mówisz. Przyjaźnimy się i tyle.
-A czy my się przyjaźnimy?
-Słucham?
-Czy my się przyjaźnimy? Ja i Ty?
-Jasne, że tak. Dlaczego pytasz?
-Bo nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek mnie przytulał w taki sposób.
Spojrzałem na nią. Była wtulona w moją klatkę piersiową i mocno ściskała mnie za rękę.
-To zupełnie coś innego.
-Tak, zupełnie coś innego niż przyjaźń. Któregoś dnia zrozumiesz, że miałem rację a wtedy masz mi kupić zgrzewkę piwa. I to nie tego najtańszego tylko najlepszego jakie znajdziesz.
-Jesteś nienormalny.
-Ale za to z reguły mam rację.
-Z reguły, co nie znaczy, że zawsze.
-W tym przypadku mam.
-Zamknij się wreszcie-zaśmiałem się.
Dość długo rozmawialiśmy. Zaczęło się powoli ściemniać gdy Alex się obudziła.
Przetarła oczy i przyglądała mi się chwilę, po czym odwróciła się w stronę Matta.
-Bellamy-wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Chcesz mnie przytulić?
-Raczej udusić i to gołymi rękami.
-Zawsze to jakiś gorący uścisk-wzruszył ramionami.
-To było podłe.
-Wiem, wybacz mi!
-W tej chwili nie mam ochoty z Tobą nawet rozmawiać-westchnęła wychodząc na zewnątrz. Poszedłem za nią, co zostało chyba moim nowym nawykiem. Nie za bardzo mi to jednak przeszkadzało.
-Jak się czujesz?-spytałem, gdy oparła się plecami o ścianę. Podszedłem żeby się do niej przytulić, a to z pewnością było moim nowym ulubionym nawykiem.
-Lepiej, ale nienawidzę go za to. Nawet nie wyobrażasz sobie co…-ucięła przyglądając mi się.
-Co czułaś? Chciałbym wiedzieć.
-Powinniśmy wrócić, Matt będzie się zastanawiać gdzie zniknęliśmy.
-A kogo obchodzi co myśli Matt? Powiedz mi.
-Sama nie wiem. Byłam przerażona, bałam się. Całą drogę zastanawiałam się co Ci się stało.
-Naprawdę?
-Kiedy tu przyjechałam i zobaczyłam wielki uśmiech na jego twarzy nie wiedziałam co mam myśleć. Miałam wrażenie, że robi to specjalnie. Chce mnie uspokoić, bo stało się coś naprawdę strasznego.
-Przysięgam, że oberwie mu się za to.
-Mówił Ci dlaczego to zrobił? To miał być żart? Czy próbował się za coś odegrać?
-Nie wiem-skłamałem. Najwyraźniej nie pamiętała tego co powiedział.
-A ja wiem, bo to dupek-przytuliła się do moich pleców i wsadziła ręce do kieszeni mojej kurtki.
-Nie martwisz się, że ktoś nas zobaczy?-rzuciłem złośliwie.
To nie był najlepszy moment na taką uwagę, ale nie umiałem się powstrzymać.
-Nie, a powinnam?-odgryzła się-Co to jest?-wyjęła nieduże pudełko z mojej kieszeni.
-Bo czasem… Rzadko, tylko od czasu do czasu… i jakoś o nich zapomniałem-jąkałem się jak dzieciak.
-Od kiedy Ty palisz?!
-Nie palę, raczej popalam-zawiesiłem wzrok na paczce czując ochotę na jednego.
-Nie pal, przynajmniej nie przy mnie.
-Nie lubisz tego?-odwróciłem się przodem do niej.
-Po prostu nie pal przy mnie.
-Idziemy do mnie?-szepnąłem całując ją za uchem.
-Jeszcze pytasz?-zaśmiala się obejmując mnie w pasie.
Zostawiliśmy auto i poszliśmy do mojego mieszkania. Całą drogą wydawała się być spięta. Cały czas odnosiłem wrażenie, że wstydzi się ze mną pokazywać.
Tylko czy to było teraz ważne? Chciałem jej jakoś wynagrodzić wybryk Matta i wiedziałem jak to zrobić. Kochałem się z wieloma kobietami, ale z nią było inaczej. Za każdym razem miałem wrażenie, że jest wyjątkowo. Zazwyczaj odwracałem się na drugi bok i zasypiałem albo odpływałem myślami gdzieś daleko. Z nią wszystko wydawało się takie proste. Leżeliśmy w moim łóżku przytuleni do siebie jakbyśmy byli do tego stworzeni. To było takie dziwne.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Nie, Matt nie może się do nas przyłączyć-odparła.
-Widzę, że wróciła Ci chęć na złośliwości-obróciłem się i pochyliłem nad nią.
-Nie potrafię inaczej jak jesteśmy razem. Chyba źle na mnie działasz.
-Według mnie to wprost przeciwnie, bardzo dobrze na Ciebie działam. Wystarczy na Ciebie spojrzeć-westchnęła, gdy wodziłem ustami po jej ramieniu.
-Źle, zdecydowanie źle-wsunęła dłonie pod moje ramiona żeby położyć je na łopatkach.
Poczułem jej paznokcie wbijające się lekko w moją skórę, gdy zjechałem do jej piersi.
-Jak bardzo źle?-szepnąłem wracając do jej ust.
-Ty podły gnojku-zaśmiała się przy przestałem ją całować. Oplotła mnie nogami i przycisnęła mocniej. Przylgnęliśmy do siebie, czułem bicie jej serca. Jestem pewien, że i ona czuła jak bardzo wali moje.
-Co Ty ze mną zrobiłaś?-spytałem patrząc w jej oczy.
-Sprowadziłam na dobrą drogę-wsunęła palce w moje włosy i bawiła się nimi przez chwilę.
-Musisz mu wyjaśnić o co chodzi z tą twoją awersją do blondynek.
-Nic nie muszę Blondi-wytknęła język. Objąłem go wargami i zaczęliśmy się całować.
-O ci chciałeś mnie zapytać?-odezwała się pół godziny później.
-Czy zmieniłaś zdanie.
-W jakiej kwestii?
-Pojedziesz z nami?
-Nie.
-Proszę.
-Dom, odpuść proszę.
-Powiedz mi tylko, dlaczego nie?
-Ponieważ nie chcę dłużej zwalać się wam na głowę, jasne? Zrobiłam swoje i nie mogę wlec się za wami niczym kula u nogi.
-Nie mów tak. To, że skończyłaś staż nie znaczy, że nie możesz z nami jechać.
-Tak? Jako kto? Stuknięta fanka?
-Nie. Moja dziewczyna-jej twarz spoważniała.
Ciężko było cokolwiek z niej odczytać. Przyglądała mi się w milczeniu.
-Powiesz cokolwiek?
-Nie wiem-owinęła się prześcieradłem i uciekła do łazienki.
Czekałem aż stamtąd wyjdzie. Niech na mnie krzyczy, ale niech coś powie. I nawet jeśli miałaby zaśmiać mi się w twarz to niech wyjdzie i to zrobi. Czekanie mnie dobijało. Wyszła po kilku minutach. Musiała po drodze złapać swoje ciuchy, bo była w pełni ubrana.
-Muszę już iść, miałam spotkać się z Tomem. Na pewno już na mnie czeka.
-Stój, porozmawiaj ze mną-krzyknąłem gdy mnie minęła i wyszła szybko. Zostałem w domu, bo nie mogłem wybiec za nią z gołym tyłkiem
________________________________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Do we need this

2 komentarze:

  1. Hej, czemu usunęłaś nk ?

    - Ally-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, twoj meil jest aktualny? bo tutaj wole nie pisac ;)
      Daydreamer

      Usuń