wtorek, 15 kwietnia 2014

38. Here we are at the start, I can feel the beating of our hearts



Matt wpadł do mnie niczym burza. Nie zawracał sobie głowy pukaniem, zawsze tak robił. I sam się sobie dziwię, że jeszcze nie wstawiłem nowych zamków. Albo chociaż drutu kolczastego. Nie przywitał się nawet tylko od razu wszedł do mojej sypialni.
-Jesteś sam?-zdziwiony i zawiedziony wrócił do salonu.
-Niestety nie.
-To kto tu jest?
-Ty. Czego chcesz?
-Ubieraj dupsko i wychodzimy
-Nigdzie nie idę-usiadłem na sofie
-Nie pytałem Cię przecież. Mam pomysł na nową piosenkę, Chris już jest w studiu. Ubieraj się albo wywlokę Cię stąd za nogę.
-No to powodzenia-prychnąłem.
-Sam tego chciałeś-uśmiechnął się złośliwie a w jego oczach zatliły się iskierki które zwiastowały coś złego. Rzucił się w moją stronę i pociągnął za nogę. Z hukiem spadłem na ziemię obijając sobie boleśnie tyłek. Odepchnąłem go, kopiąc jak nienormalny, za którymś razem trafiając w piszczel. Wyzywał mnie niemiłosiernie, ale za nic nie chciał puścić. Zatrzymaliśmy się dopiero przy drzwiach, bo nie mógł mnie przez nie przeciągnąć. Po którejś z kolei próbie odpuścił i dał mi się podnieść.
Wchodząc do studia zauważyłem samochód Alex. Musiała być w środku. Uświadomiłem sobie, że nie jestem pewien na jakim etapie naszej znajomości jesteśmy.
-Dlaczego tak późno?-Chris grał na perkusji
-Bo Dom zaliczył-Matt jak zwykle nie grzeszy subtelnością.
Widziałem jak kąciki jej uszu drgnęły coś na wzór uśmiechu, nie odrywała jednak wzroku od laptopa.
-Zamknij się-zawstydziłem się, co nie uszło jej uwadze. Jasna cholera, co ta dziewczyna ze mną robi…
-Mam nadzieję, że świetnie się bawiłeś, podczas gdy on nie dawał mi żyć.
-Jego wina, gdyby miał włączony telefon do niego bym zadzwonił.
-Matt musisz zrozumieć, że są pewne granice. Nie można dzwonić do ludzi o czwartej nad ranem i śpiewać-Chris był nieco rozdrażniony.
-Co Ci takiego spiewał?-dociekałem
-Wiesz dobrze, że rano najlepiej mi się myśli.
Wolstenholme przewrócił oczami i machnął na niego ręką.
-Chcecie posłuchać?
-No jasne-Tom zaczął grzebać coś przy swojej kamerze. Zapaliło się czerwone światełko a Matt zaczął grać.
-To jest świetne. Masz już tekst?
-Tylko fragmenty-przyznał zawstydzony.
-Dajesz!-zawołała Alex a on wrócił do grania
-I can’t get it right, since I met you. Loneliness be over. When will this loneliness be over? Life will flash before my eyes. So scattered and lost. Why can’t we see, when we bleed we bleed the same… To wszystko co mam-westchnął nadal zahaczając delikatnie palcami o struny.
-Genialne-przyznałem zdumiony.
Jak na tak surową wersję ten utwór był naprawdę świetny.
-Myślisz żeby umieścić go na płycie?
-Przede wszystkim chciałbym go skończyć. Póki co trochę leżę z tekstem, ale liczę na przypływ inspiracji.
-Ona jest o Sydney tak?-Tom przyglądał mu się badawczo.
-Można tak powiedzieć-zaśmiał się wpatrzony w swoje srebrne adidasy.
-Zagraj to jeszcze raz-zamieniłem się miejscami z naszym basistą i poczułem, że jestem w swoim żywiole. Obróciłem kilka razy pałeczki między palcami i czekałem aż zacznie grać. W odpowiednim momencie dołączyłem do niego. Z początku wyszło trochę niezgrabnie, ale w końcu złapaliśmy wspólny rytm.
-A może by tak intro z fortepianem?-spytała Alex jakby nieco speszona swoją propozycją.
-Tak myślisz? A co sądzisz o reszcie?
-Podoba mi się. Zwłaszcza ten fragment ”When we bleed we bleed the same”.
-Dobrze-Matt uśmiechnął się do niej tajemniczo.
Jakoś tak dziwnie się zachowywał. Zerkał co chwilę na nią albo na mnie i nie przestawał się uśmiechać. Wczułem się tak bardzo, że jedna z pałeczek wyleciała mi z ręki. Podnosząc ją poczułem ucisk na tyłku. Wyprostowałem się i nie czułem już nic. Odwróciłem się chcąc wiedzieć co to było. Alex patrzyła w ekran śmiejąc się pod nosem.
-Fajny-szepnęła.
To bezczelne dziewcze zrobiło to samo co ja jakiś czas temu.
-Wiem-odpowiedziałem patrząc na nią.
-Poczekaj-Matt mruczał pod nosem zasiadając do pianina. Przez dłuższą chwilę namiętnie notował coś w swoim wysłużonym notesiku.
-Masz już?-spytałem zasiadając na stołku.
Wiedziałem, że Alex mi się przygląda, więc powierciłem się chwilę. Telefon w mojej kieszeni zawibrował krótko, co znaczyło, że dostałem smsa.
„Przestań się wiercić albo tak Cię klepnę, że przez tydzień nie usiądziesz”.
Przyłapałem się na tym, że śmieję się do siebie.
-Zobaczyłeś swoje odbicie w telefonie, że tak się do niego szczerzysz?-rzucił kąśliwie Matt.
-Nie masz pojęcia jak zacząć co?-Chris uniósł brew patrząc na niego. Zawsze się wszystkiego czepiał jak coś nie szło po jego myśli.
-Nie-przyznał.
-Przecież nie musisz tego kończyć jeszcze dzisiaj.
-Muszę-mówił rozgorączkowany przewracając kartki.
-Matt, przecież to może poczekać.
-Nie może-zawołał zrywając się z miejsca-Pożyczę to sobie-wyrwał laptopa z rąk Toma i wybiegł na zewnątrz.
-Co za psychopata-westchnął Kirk.
-Ale piosenka jest niesamowita-Alex zamknęła swojego laptopa i wyciągnęła na kanapie.
Podszedłem do stolika gdzie stała moja butelka z wodą. Telefon ponownie zabrzęczał.
„Jeśli nie przestaniesz się tak wypinać to Cię stąd wywlokę i przelecę w moim aucie…”
Spojrzałem na nią, ale nawet nie patrzyła w moją stronę, tylko gapiła się w sufit z kamienną twarzą.
Przyznaję, że robi się coraz ciekawiej.
Tuż przed jej nosem upuściłem butelkę i schyliłem się po nią powoli. Usłyszałem ciche parsknięcie i stłumiony śmiech.
-Dom, mieliśmy jechać odebrać nowe bębny pamiętasz?-Chris patrzył w moją stronę doskonale wiedząc, że o tym zapomniałem.
Czyli na dziś nici z zabawy. Westchnąłem drapiąc się po głowie.
-Dlatego prosiłem, żebyś to sobie zanotował. Jedziecie z nami?
-Niestety nie mogę-odparłl Kirk
-A ja z chęcią-dziewczyna była podejrzanie zadowolona. Wiedziałem, że coś kombinuje, ale podobało mi się to.
Wpakowaliśmy się w tego upiornego vana i ruszyliśmy w miasto.
Przyglądałem jej się w lusterku wstecznym, ale była zajęta pisaniem czegoś. W którymś momencie podniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęła się niesmiało, wyglądała jak mała słodka dziewczynka. Sięgnęła po telefon i pół minuty później poczułem wibracje w kieszeni.
Dlaczego mi się tak przyglądasz?
Bo jesteś śliczna
Wcale nie
Oczywiście, że tak. Nie zmuszaj mnie do tego żebym musiał Cię do tego przekonywać.
Niby jak?
Wyrzucę Chrisa z vana, pojedziemy do mnie…
Nie kuś ;)
Moglibyśmy się całkiem przyjemnie pobawić…
Jakieś plany na wieczór?
Jestem cały Twój kochanie
-Mam was zostawić samych?-spytał nagle Chris a my poczerwienieliśmy ze wstydu.
-Nie wiem o co Ci chodzi-burknąłem.
-Doskonale wiesz o co mi chodzi.
Natychmiast schowaliśmy telefony, ale wciąż zerkaliśmy na siebie w lusterku.
W sklepie zrobiło się trochę luźniej, bo gdy ja odbierałem swoje bębny oni pobiegli oglądać dział z gitarami.  W sumie nie zdziwiłbym się jakby i na tym umiała grać. Znalazłem ich schowanych w kącie gdzie Chris grał na basie a ona na elektryku.
-Wiedziałem-powiedziałem do siebie
-Zobacz mamy kogoś na miejsce Matta gdy już przeniesie się na inną planetę-Wolstenholme zaśmiał się głośno.
Jego komentarz wyraźnie ją zawstydził.
-Nie sądzę żeby ktokolwiek był z tego zadowolony. Znam tylko parę chwytów.
-Nie szkodzi, on też tak zaczynał. Dom mówił, że grasz na fortepianie.
-Bo on nic nie potrafi zatrzymać dla siebie prawda-zgromiła mnie wzrokiem.
-Nie wiedziałem, że to jakaś tajemnica.
-Nie, ale jak się Ciebie prosi o dyskrecję to wypadałoby ją utrzymać.
-Hej, przecież nikomu nie powtórzę-Chris próbował ratować sytuację.
-Ty nie, on jest największa plotkarą w towarzystwie. Dziwne, ze nie wygadałeś jeszcze całej reszty.
-Jakiej reszty?-zdziwił się basista
-Nie wygadałem, bo obiecałem że tego nie zrobię jasne?!
-Jednak zacząłeś
-Wspomnial tylko o fortepianie.
-Ale wspomniał do kurwy nędzy-krzyknęła
-Kim Ty niby jesteś żeby zabronić mi mówić na co mam ochotę?!-nie wytrzymałem.
Wpatrywała się we mnie jakby próbowała mnie zamordować spojrzeniem.  Zacząłem się też obawiać, że uderzy mnie gitarą, którą wciąż miała w ręku. Spędziła tyle czasu z Mattem, że mogłem się tego po niej spodziewać.
-Jesteś popieprzony-wycedziła po chwili i wyszła rzucając instrument na ziemię.
-Idź za nią-Chris uśmiechnął się do mnie
-Niby z jakiej racji?
-Idź idioto-westchnął
I co miałem zrobić? Poszedłem. Nie wiem tylko po jaką cholerę.
-Poczekaj-zawołałem widząc, że wychodzi tylnymi drzwiami.
-Zjeżdżaj stąd-szarpnęła gwałtownie rękę, gdy tylko złapałem jej dłoń.
-Nigdzie nie pójdę dopóki nie pogadamy.
-Więc ja sobie pójdę-odwróciła się, ale złapałem ją za ramiona i przytrzymałem mocno. Tak na wszelki wypadek gdyby znów chciała wbić mi łokieć w brzuch, i dobrze zrobiłem, bo próbowała. Chris dał mi kluczyki od auta gdy pakowałem sprzęt, więc wpadł mi do głowy genialny pomysł...
________________________________________________________________________
Słodko do porzygu.
Straciłam wszystkie rozdziały które miałam zapisane na dysku. Kilkanaście rozdziałów do przodu, więc muszę wszystko przepisać jeszcze raz, a nie mam na to czasu nawet :(
Nie wspominając już o pisaniu nowych. Udało mi się jedynie naskrobać kilka słów na telefonie ale miejmy nadzieję, że pójdzie mi lepiej :) 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz