Matt
wpadł do mnie niczym burza. Nie zawracał sobie głowy pukaniem, zawsze tak
robił. I sam się sobie dziwię, że jeszcze nie wstawiłem nowych zamków. Albo
chociaż drutu kolczastego. Nie przywitał się nawet tylko od razu wszedł do
mojej sypialni.
-Jesteś
sam?-zdziwiony i zawiedziony wrócił do salonu.
-Niestety
nie.
-To
kto tu jest?
-Ty.
Czego chcesz?
-Ubieraj
dupsko i wychodzimy
-Nigdzie
nie idę-usiadłem na sofie
-Nie
pytałem Cię przecież. Mam pomysł na nową piosenkę, Chris już jest w studiu.
Ubieraj się albo wywlokę Cię stąd za nogę.
-No
to powodzenia-prychnąłem.
-Sam
tego chciałeś-uśmiechnął się złośliwie a w jego oczach zatliły się iskierki
które zwiastowały coś złego. Rzucił się w moją stronę i pociągnął za nogę. Z
hukiem spadłem na ziemię obijając sobie boleśnie tyłek. Odepchnąłem go, kopiąc
jak nienormalny, za którymś razem trafiając w piszczel. Wyzywał mnie niemiłosiernie,
ale za nic nie chciał puścić. Zatrzymaliśmy się dopiero przy drzwiach, bo nie
mógł mnie przez nie przeciągnąć. Po którejś z kolei próbie odpuścił i dał mi
się podnieść.
Wchodząc
do studia zauważyłem samochód Alex. Musiała być w środku. Uświadomiłem sobie,
że nie jestem pewien na jakim etapie naszej znajomości jesteśmy.
-Dlaczego
tak późno?-Chris grał na perkusji
-Bo
Dom zaliczył-Matt jak zwykle nie grzeszy subtelnością.
Widziałem
jak kąciki jej uszu drgnęły coś na wzór uśmiechu, nie odrywała jednak wzroku od
laptopa.
-Zamknij
się-zawstydziłem się, co nie uszło jej uwadze. Jasna cholera, co ta dziewczyna
ze mną robi…
-Mam
nadzieję, że świetnie się bawiłeś, podczas gdy on nie dawał mi żyć.
-Jego
wina, gdyby miał włączony telefon do niego bym zadzwonił.
-Matt
musisz zrozumieć, że są pewne granice. Nie można dzwonić do ludzi o czwartej
nad ranem i śpiewać-Chris był nieco rozdrażniony.
-Co
Ci takiego spiewał?-dociekałem
-Wiesz
dobrze, że rano najlepiej mi się myśli.
Wolstenholme
przewrócił oczami i machnął na niego ręką.
-Chcecie
posłuchać?
-No
jasne-Tom zaczął grzebać coś przy swojej kamerze. Zapaliło się czerwone
światełko a Matt zaczął grać.
-To
jest świetne. Masz już tekst?
-Tylko
fragmenty-przyznał zawstydzony.
-Dajesz!-zawołała
Alex a on wrócił do grania
-I can’t get it right, since I met you. Loneliness be
over. When will this loneliness be over? Life will flash before my eyes. So
scattered and lost. Why can’t we see, when we bleed we bleed the same… To wszystko
co mam-westchnął nadal zahaczając delikatnie palcami o struny.
-Genialne-przyznałem
zdumiony.
Jak
na tak surową wersję ten utwór był naprawdę świetny.
-Myślisz
żeby umieścić go na płycie?
-Przede
wszystkim chciałbym go skończyć. Póki co trochę leżę z tekstem, ale liczę na
przypływ inspiracji.
-Ona
jest o Sydney tak?-Tom przyglądał mu się badawczo.
-Można
tak powiedzieć-zaśmiał się wpatrzony w swoje srebrne adidasy.
-Zagraj
to jeszcze raz-zamieniłem się miejscami z naszym basistą i poczułem, że jestem
w swoim żywiole. Obróciłem kilka razy pałeczki między palcami i czekałem aż
zacznie grać. W odpowiednim momencie dołączyłem do niego. Z początku wyszło
trochę niezgrabnie, ale w końcu złapaliśmy wspólny rytm.
-A
może by tak intro z fortepianem?-spytała Alex jakby nieco speszona swoją
propozycją.
-Tak
myślisz? A co sądzisz o reszcie?
-Podoba
mi się. Zwłaszcza ten fragment ”When we bleed we bleed the
same”.
-Dobrze-Matt
uśmiechnął się do niej tajemniczo.
Jakoś
tak dziwnie się zachowywał. Zerkał co chwilę na nią albo na mnie i nie
przestawał się uśmiechać. Wczułem się tak bardzo, że jedna z pałeczek wyleciała
mi z ręki. Podnosząc ją poczułem ucisk na tyłku. Wyprostowałem się i nie czułem
już nic. Odwróciłem się chcąc wiedzieć co to było. Alex patrzyła w ekran
śmiejąc się pod nosem.
-Fajny-szepnęła.
To
bezczelne dziewcze zrobiło to samo co ja jakiś czas temu.
-Wiem-odpowiedziałem
patrząc na nią.
-Poczekaj-Matt
mruczał pod nosem zasiadając do pianina. Przez dłuższą chwilę namiętnie notował
coś w swoim wysłużonym notesiku.
-Masz
już?-spytałem zasiadając na stołku.
Wiedziałem,
że Alex mi się przygląda, więc powierciłem się chwilę. Telefon w mojej kieszeni
zawibrował krótko, co znaczyło, że dostałem smsa.
„Przestań
się wiercić albo tak Cię klepnę, że przez tydzień nie usiądziesz”.
Przyłapałem
się na tym, że śmieję się do siebie.
-Zobaczyłeś
swoje odbicie w telefonie, że tak się do niego szczerzysz?-rzucił kąśliwie
Matt.
-Nie
masz pojęcia jak zacząć co?-Chris uniósł brew patrząc na niego. Zawsze się
wszystkiego czepiał jak coś nie szło po jego myśli.
-Nie-przyznał.
-Przecież
nie musisz tego kończyć jeszcze dzisiaj.
-Muszę-mówił
rozgorączkowany przewracając kartki.
-Matt,
przecież to może poczekać.
-Nie
może-zawołał zrywając się z miejsca-Pożyczę to sobie-wyrwał laptopa z rąk Toma
i wybiegł na zewnątrz.
-Co
za psychopata-westchnął Kirk.
-Ale
piosenka jest niesamowita-Alex zamknęła swojego laptopa i wyciągnęła na
kanapie.
Podszedłem
do stolika gdzie stała moja butelka z wodą. Telefon ponownie zabrzęczał.
„Jeśli
nie przestaniesz się tak wypinać to Cię stąd wywlokę i przelecę w moim aucie…”
Spojrzałem
na nią, ale nawet nie patrzyła w moją stronę, tylko gapiła się w sufit z
kamienną twarzą.
Przyznaję,
że robi się coraz ciekawiej.
Tuż
przed jej nosem upuściłem butelkę i schyliłem się po nią powoli. Usłyszałem
ciche parsknięcie i stłumiony śmiech.
-Dom,
mieliśmy jechać odebrać nowe bębny pamiętasz?-Chris patrzył w moją stronę
doskonale wiedząc, że o tym zapomniałem.
Czyli
na dziś nici z zabawy. Westchnąłem drapiąc się po głowie.
-Dlatego
prosiłem, żebyś to sobie zanotował. Jedziecie z nami?
-Niestety
nie mogę-odparłl Kirk
-A
ja z chęcią-dziewczyna była podejrzanie zadowolona. Wiedziałem, że coś
kombinuje, ale podobało mi się to.
Wpakowaliśmy
się w tego upiornego vana i ruszyliśmy w miasto.
Przyglądałem
jej się w lusterku wstecznym, ale była zajęta pisaniem czegoś. W którymś
momencie podniosła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęła się
niesmiało, wyglądała jak mała słodka dziewczynka. Sięgnęła po telefon i pół
minuty później poczułem wibracje w kieszeni.
Dlaczego mi
się tak przyglądasz?
Bo jesteś
śliczna
Wcale nie
Oczywiście,
że tak. Nie zmuszaj mnie do tego żebym musiał Cię do tego przekonywać.
Niby jak?
Wyrzucę
Chrisa z vana, pojedziemy do mnie…
Nie kuś ;)
Moglibyśmy
się całkiem przyjemnie pobawić…
Jakieś
plany na wieczór?
Jestem cały
Twój kochanie
-Mam
was zostawić samych?-spytał nagle Chris a my poczerwienieliśmy ze wstydu.
-Nie
wiem o co Ci chodzi-burknąłem.
-Doskonale
wiesz o co mi chodzi.
Natychmiast
schowaliśmy telefony, ale wciąż zerkaliśmy na siebie w lusterku.
W
sklepie zrobiło się trochę luźniej, bo gdy ja odbierałem swoje bębny oni
pobiegli oglądać dział z gitarami. W
sumie nie zdziwiłbym się jakby i na tym umiała grać. Znalazłem ich schowanych w
kącie gdzie Chris grał na basie a ona na elektryku.
-Wiedziałem-powiedziałem
do siebie
-Zobacz
mamy kogoś na miejsce Matta gdy już przeniesie się na inną planetę-Wolstenholme
zaśmiał się głośno.
Jego
komentarz wyraźnie ją zawstydził.
-Nie
sądzę żeby ktokolwiek był z tego zadowolony. Znam tylko parę chwytów.
-Nie
szkodzi, on też tak zaczynał. Dom mówił, że grasz na fortepianie.
-Bo
on nic nie potrafi zatrzymać dla siebie prawda-zgromiła mnie wzrokiem.
-Nie
wiedziałem, że to jakaś tajemnica.
-Nie,
ale jak się Ciebie prosi o dyskrecję to wypadałoby ją utrzymać.
-Hej,
przecież nikomu nie powtórzę-Chris próbował ratować sytuację.
-Ty
nie, on jest największa plotkarą w towarzystwie. Dziwne, ze nie wygadałeś
jeszcze całej reszty.
-Jakiej
reszty?-zdziwił się basista
-Nie
wygadałem, bo obiecałem że tego nie zrobię jasne?!
-Jednak
zacząłeś
-Wspomnial
tylko o fortepianie.
-Ale
wspomniał do kurwy nędzy-krzyknęła
-Kim
Ty niby jesteś żeby zabronić mi mówić na co mam ochotę?!-nie wytrzymałem.
Wpatrywała
się we mnie jakby próbowała mnie zamordować spojrzeniem. Zacząłem się też obawiać, że uderzy mnie gitarą,
którą wciąż miała w ręku. Spędziła tyle czasu z Mattem, że mogłem się tego po
niej spodziewać.
-Jesteś
popieprzony-wycedziła po chwili i wyszła rzucając instrument na ziemię.
-Idź
za nią-Chris uśmiechnął się do mnie
-Niby
z jakiej racji?
-Idź
idioto-westchnął
I
co miałem zrobić? Poszedłem. Nie wiem tylko po jaką cholerę.
-Poczekaj-zawołałem
widząc, że wychodzi tylnymi drzwiami.
-Zjeżdżaj
stąd-szarpnęła gwałtownie rękę, gdy tylko złapałem jej dłoń.
-Nigdzie
nie pójdę dopóki nie pogadamy.
-Więc
ja sobie pójdę-odwróciła się, ale złapałem ją za ramiona i przytrzymałem mocno.
Tak na wszelki wypadek gdyby znów chciała wbić mi łokieć w brzuch, i dobrze
zrobiłem, bo próbowała. Chris dał mi kluczyki od auta gdy pakowałem sprzęt,
więc wpadł mi do głowy genialny pomysł...
________________________________________________________________________
Piosenka w tytule - Thirty seconds to Mars - Vox Populi
Słodko do porzygu.
Straciłam wszystkie rozdziały które miałam zapisane na dysku. Kilkanaście rozdziałów do przodu, więc muszę wszystko przepisać jeszcze raz, a nie mam na to czasu nawet :(
Nie wspominając już o pisaniu nowych. Udało mi się jedynie naskrobać kilka słów na telefonie ale miejmy nadzieję, że pójdzie mi lepiej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz