poniedziałek, 27 stycznia 2014

8. We’re looking for something dumb to do.

Ten wywiad zupełnie różnił się od tego, który przeprowadzili z nami wtedy w studiu. Po prostu przyjacielska pogawędka. Chris opowiadał jej jedną z historii, która przydarzyła się nam na poprzedniej trasie. Od niego chciała wyciągnąć najwięcej. Mówiła, że spędziła dużo czasu na forach internetowych poświęconym nam. Ponoć wszyscy zgodnie uznali, że nasz basista za mało się udziela. Zaimponowało mi to, bo z reguły przed wywiadem dziennikarz czyta tylko krótką notkę z podstawowymi informacjami.
-Ja mu mówię, że złamałem rękę a ten siedzi z bananem na twarzy-skończył opowiadać patrząc z wyrzutem na Matta. Chyba wciąż był na niego zły za tamtą reakcję.
-A z czego się tak cieszył?
-Z niczego, po prostu położył sobie banana na głowę.
Alex popatrzyła najpierw na niego a później na Matta, po czym wybuchła śmiechem.
-Ok, to musiał być całkiem ciekawy widok. Ponoć interesuje was stworzenie czegoś zainspirowanego książką Orwella „Rok 1984”. Macie w planach coś konkretnego?
-„Rok 1984”? Znałem ją na pamięć jeszcze zanim zacząłem czytać-tym razem to ja obrzuciłem Matta nienawistnym spojrzeniem. On nawet nie zwrócił na nie uwagi, bo aż palił się żeby rozwinąć temat.
-Jak to?
-Powiedzmy, że to jeden z gorszych aspektów przyjaźni z Bellamym. Jak on się za coś zabierze to koniec, czasem zachowuje się jak wariat. Zresztą ma nawet pismo ze wskazaniem leczenia psychiatrycznego.
-Przecież to Ty mi je napisałeś-burknął obrażony. Widać było, że bardzo chce coś powiedzieć, ale póki co nikt nie dał mu nawet dojść do słowa. Alex też to zauważyła, dlatego zadała również kilka pytań Tomowi. On nieprzyzwyczajony do takich sytuacji był trochę zawstydzony. Kiedy Matt był już bliski płaczu zwróciła się do niego. Cały wywiad trwał około godziny, z czego ponad pół zajął właśnie Matt.
-Pogadamy?-zagadnąłem ją jakiś czas później.
-Przecież już gadaliśmy-odparła beznamiętnie. Nadal nie wiem, co takiego jej zrobiłem, że traktuje mnie jak powietrze.
-Nie o to mi chodzi.
-Więc o co?-spojrzała na mnie wyraźnie poirytowana.
-Matt pół godziny temu prosiłem Cię żebyś wyszedł z psem na spacer-zawołał Chris a ona zaczęła się śmiać.
-Z czego się cieszysz?
-Zobaczysz-kiwnęła głową w stronę Matta.  Nie wiem jednak, co w nim było takiego śmiesznego. Nie licząc oczywiście tego paskudnego swetra, którego już dawno powinien był się pozbyć. Zwlekł się z fotela marudząc pod nosem na zesłanego przez Zetasów potwora. Chyba chodziło mu o psa, którego imienia nie potrafię nawet wymówić. Żadne z nas nie jest w stanie, więc mówimy do niego po prostu „psie”.
-Hej! Czemu moje buty są takie mokre?-pisnął wyciągając z nich swoje chude stopy.
Alex śmiała się już w najlepsze a i ja nie potrafiłem się opanować żeby nie parsknąć śmiechem.
-A mówiłem żebyś z nim wyszedł-również i Chris miał niezły ubaw, Kto by nie miał widząc jak ten drobny facecik skacze po całym pokoju piszcząc z obrzydzenia. Najlepiej z tego wszystkiego zareagował pies. Mógłbym przysiąc, że i on się z niego śmiał na swój własny psi sposób machając przy tym wesoło ogonem. Od razu pokochałem tego zwierzaka.
Jak tylko Matt przestał histeryzować i przez 15 minut wyparzał sobie stopę postanowiliśmy udać się na zakupy a wcześniej coś zjeść. Gdy dotarliśmy do jakiegoś większego hipermarketu każde rozeszło się w swoją stronę. Chris zjawił się jako pierwszy ze zgrzewką piwa. Chwilę po nim zauważyłem Matta, który uginał się pod ciężarem dwóch ogromnych reklamówek wypchanymi bananami. Czegóż innego mogłem się po nim spodziewać… Toma znaleźliśmy przy stoisku z gazetami. Niezbyt był zadowolony, bo nie znalazł tam nic, co byłoby napisane w języku innym niż francuski. Matt, gdy miał już wszystko, co mu do szczęście potrzebne zaczął marudzić.
-Nogi mnie bolą-stękał gdy mijaliśmy konserwy.
-Mogę skoczyć po ten wózek z siedzonkiem dla dzieci, jeśli chcesz-zaoferował Tom. Ten zgromił go jednak spojrzeniem i powrócił do swojego monologu.
-Jestem zmęczony i w dodatku założę się, że ta durna bestia zakaziła czymś moją stopę.
Cierpliwość Chrisa najwyraźniej sięgnęła zenitu, bo dwoma sprawnymi ruchami wsadził go do wózka. Jego patykowate nogi wystawały na zewnątrz dając przekomiczny efekt. Zawalony produktami, które były w środku nie mógł się ruszyć, więc wziął się za jedną z toreb pełnych bananów.
-Wyglądasz jak małpa w klatce-powiedział Tom, Matt skomentował to serią pomruków. Jeszcze zabawniejsze miny mieli ludzie, którzy patrzyli na nas jak na bandę kretynów, gdy podjeżdżaliśmy do kasy. Matt grzecznie podawał nam wszystkie produkty. Chyba za bardzo spodobała mu się jazda tym wózkiem, bo przy wyjściu zapytał czy nie możemy go sobie pożyczyć.
-Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy-krzyknął Tom widząc, że Alex stoi przy samochodzie.
-Ale jazda-zawołała łapiąc za wózek, w którym nadal siedział Matt. Zakupy zdążyliśmy wyjąć, ale on zażyczył sobie zawiezienia do samochodu. Zanim cokolwiek powiedzieliśmy szaleli w najlepsze po opustoszałej części parkingu. Chris już chciał po nich iść, bo od dziesięciu minut marzliśmy czekając na nich w samochodzie. W pewnym momencie śmiech Matta ucichł. Odwróciłem głowę żeby zobaczyć, co się dzieje i ujrzałem przewrócony wózek kilkadziesiąt metrów dalej niż był chwilę temu. Alex przybiegła do nas i wsiadła do auta.
-Coś Ty mu zrobiła?-jęknął Tom.
-Nic, wpadłam w poślizg i ledwo utrzymałam równowagę. Wózek wyleciał mi z reki, to był wypadek przysięgam.
Chris westchnął tylko odpalając samochód. Podjechał do ściany, przy której zatrzymał się wózek. Matt wygramolił się z niego i obrażony dołączył do reszty.
-Więcej się z Tobą nie bawię-mruknął krzyżując ręce na piersi.
-Nie chciałam-oznajmiła z trudem powstrzymując śmiech.
-Nie lubię was już.
-Straszne, chyba tego nie przeżyję-rzucił dramatycznie basista. Matt obraził się jeszcze bardziej i przestał odzywać. Wiedziałem, że prędzej czy później mu przejdzie. Chyba, że będzie na tyle zdesperowany żeby zacząć gadać do siebie. A nie, zaraz… On już to robi.



Piosenka w tytule: Bruno Mars - Marry you
Nudno, spokojnie i bez polotu. Wiem.
Ale czasem tak trzeba :) 
Enjoy :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz