poniedziałek, 27 stycznia 2014

6. Shame on you.

Drugi dzień w ich towarzystwie zwieńczony ogromnym kacem. Po prostu wspaniale. Od momentu rozpoczęcia  butelki wina w moim pokoju nie pamiętam ani minuty z tego, co działo się później. Otworzyłam oczy z wielkim trudem, ale wypadało przecież sprawdzić w jakim jestem stanie. Nawet nie wiedziałam czy jest noc czy dzień.
Leżałam na łóżku a w mój prawy bok wtulił się perkusista. Nie byłam pewna co mam zrobić, bądź co bądź nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Mój problem rozwiązał się, gdy sam otworzył oczy. Jednak kiedy otworzył usta okazało się, że dopiero teraz się zaczął.
-Cześć kochanie-szepnął przeciągając się
 Zaraz, czy mi padło na głowę czy on zaczął mruczeć?! I skąd to kochanie? Chyba do niczego między nami nie doszło. Pamiętałabym! Chyba.
 Chciałam go zapytać co mu odbiło, ale on podniósł się i zamknął mi usta pocałunkiem. Chciałam to przerwać i dać mu w ten niewyżyty pysk, ale nie potrafiłam. Może i był zbyt pewnym siebie wkurzającym pedantem, ale całował jak marzenie. I nawet gdy poczułam jak jego palce dobierają się do zamka mojej bluzy i jakże sprawnie ściągają mi koszulkę nie zaprotestowałam. Nagle odczułam olbrzymią ochotę by poznać jego ciało i to bardzo dogłębnie. Przejęłam inicjatywę i teraz to ja zaczęłam go rozbierać. Całowaliśmy się coraz namiętniej, gdy byłam w trakcie pozbywania go spodni. Nie wiem komu wpadł do głowy tak idiotyczny pomysł zaprojektowania obcisłych spodni dla mężczyzn. Za cholerę nie mogłam wyplątać z nich jego chudych nóg. Dziwne, że może się w nich w ogóle poruszać. Już miałam zdjąć z niego bokserki w panterkę (skąd on je wytrzasnął?!) ale momentalnie zamarłam słysząc nad uchem głos Chrisa.
-Podnoście się z tego łóżka, za pół godziny wychodzimy.
Zaraz?! Co on tu robi? Nie zauważył, że jesteśmy trochę zajęci? Tylko dlaczego Blondi zniknął? I dlaczego znów mam zamknięte oczy?
-Podnieśli się?-zapytał Tom
Chris i Tom widzą nas półnagich i nawet ich to nie ruszyło? To dziwne. Czy oni aż tak często są świadkami tego typu sytuacji?
-Ani drgnęli-westchnął basista-Obudź się moczymordo-dodał po chwili szturchając kumpla.
 Otworzyłam jedno oko i pierwsze co ujrzałam to Blondi który spał w najlepsze. Usta miał tak szeroko otwarte, że spokojnie mogłabym policzyć jego plomby. Fakt, że jego idealne uzębienie zapewne ich nie posiada oraz niemiłosierny odór, który się stamtąd wydzielał sprawił, że porzuciłam ten pomysł. Tylko skoro on leży obok i chrapie jak stary dziad to znaczy, że to co było przed chwilą… Czy to mi się przyśniło? Nagle poczułam się niczym Chuck Norris i jednym zwinnym kopnięciem zrzuciłam tego seksownego… Stop! Fuj! Najwidoczniej jeszcze jestem pod wpływem tego wina. Muszę też przestać podsuwać sobie obrazy tych panterkowych gaci. Szkoda, że nie zdążyłam ich zdjąć. Matko, o czym ja w ogóle pomyślałam. Musiałam się jak najszybciej rozbudzić i użyłam najskuteczniejszego sposobu.
-Dlaczego bijesz się po twarzy?-Chris dziwnie mi się przyglądał.
-Takie hobby-uśmiechnęłam się i zwiałam do łazienki. Wychodząc zauważyłam, że Blondi nadal jest nieprzytomny, ma facet twardy sen. A może go zabiłam? Potrzebowałam spaceru i to w trybie natychmiastowym. Zwinęłam po drodze paczkę malboro która grzecznie leżała w salonie. Poczułam ulgę, gdy byłam już na zewnątrz. Sama nie wiem co było gorsze. Mój erotyczny sen z tym wielbicielem cętek czy fakt, że za bardzo mi się spodobał. Długo nie byłam z żadnym facetem, więc to chyba zrozumiałe, że mi się chce. Tylko czemu akurat z nim?  Nie żebym narzekała, mogłam przecież trafić na Bellamy’ego. Swoją drogą ciekawe jakby wyglądał w takich majtasach. Mój niezawodny aczkolwiek nie do końca normalny umysł podsunął mi ten obraz. Chwilę później mało nie udusiłam się ze śmiechu. Przestałam jak uświadomiłam sobie, że nie mam czym odpalić papierosa.
Hmm… Czyżby dzisiaj był mój szczęśliwy dzień? Po powrocie chyba wyściskam Chrisa, bo nie mam najmniejszych wątpliwości, że należały do niego, za wsadzenie do paczki zapalniczki. Tylko pewnie wtedy od razu się domyśli, że ja je wzięłam. No cóż, niech ten zaradny wspaniały człowiek pozostanie w błogiej nieświadomości. Im mniej wiesz tym lepiej śpisz i tak dalej…
-Gdzie byłaś? Zaraz musimy wychodzić. I tak już jesteśmy spóźnieni-Tom zaczął marudzić jak tylko przekroczyłam próg.
-Byłam kupić wodę-no tak… Teraz to żeś wymyśliła, ale z Ciebie idiotka.
-Przecież tutaj jest jej pod dostatkiem, a tak w ogóle to gdzie ją masz?-patrzył na mnie podejrzliwie.
-Wypiłam, zresztą daj mi spokój. Głowa mi zaraz eksploduje, nie czuję się najlepiej
-Nie Ty jedna-mruknął wychodząc.
Biedny Tom, jak on to wszystko znosi. Chris wydaje się normalny, ale reszta…
Dziewczyna Matta uznała, że ni pojedzie na koncert, ponieważ jak to uroczo ujęła „nie interesują jej takie hałasy”. Nie ma to jak wsparcie w związkach. Zapewniła go jednak, że jak wróci będzie na niego czekać niespodzianka. Mam nadzieję, że będzie nią jej wyprowadzka. Teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Moim priorytetem na dzień dzisiejszy było unikanie tego niewyżytego blondasa. Ukaż Panie kretyna, który wpadł na pomysł żebyśmy jeździli tym cholernym vanem. Jakby komunikacją miejską nie można było. Jak zwykle w takich przypadkach mój plan diabli wzięli, gdy owy osobnik pojawił się tuż przede mną.
-Pomożesz nam? Nie mogę znaleźć pałeczek-jęknął z taką miną jakby się miał zaraz rozpłakać. Wozi ze sobą cały stos tego dziadostwa, ale nie… On musi mieć każde na poszczególny dzień. Oczywiście wszystkie odpowiednio posegregowane i dokładnie opisane leżą sobie w walizce.
-Wystrugaj sobie nowe-rzuciłam, nagle z wielkim zainteresowaniem podziwiając swoje paznokcie.
-To nie jest śmieszne. Muszę mieć te same, które miałem na próbie. To ważne-popatrzył na mnie. Jego oczy miał taki dziwny kolor, jakby pociemniały. Skojarzyły mi się z burzowymi chmurami w letni wieczór. Nie mogę się doczekać, kiedy mi przejdzie ta fascynacja jego głupią osobą. zawsze tak miałam jak mi się ktoś przyśnił. Samo mijało po jakimś czasie, więc się za bardzo nie przejmowałam. Tylko, że z nim to było trudne.
-Proszę..-jęknął.
-Wiesz, widziałam w tym butiku po drugiej stronie nową kolekcję od Gucciego. Obniżyli ją o 70%
-Co to ma do rzeczy? Ja potrzebuję moich pałeczek a nie nowych ubrań. Chociaż te też by się przydały-marudził dalej, byłam zajęta patrzeniem jak Sydney, która dotychczas z głupim uśmiechem czytała jakiś magazyn, nagle w ekspresowym tempie wyszła. Żal mi sprzedawczyni, która zmuszona będzie wysłuchiwać jej wywodu na temat braku pewnej przecenionej kolekcji, ale jakoś musiałam się jej jednak pozbyć.
-Następnym razem na nie uważaj-mruknęłam wyciągając je z pomiędzy oparcia a siedzenia kanapy. Nie miałam wątpliwości, że to ona je tam wcisnęła. Kiedy brałam papierosy leżały na stoliku, nagle zniknęły a tylko ona tam siedziała i nie miała zamiaru pomóc szukać.
-Skąd wiedziałaś?
-Czytam w myślach-sądziłam, że to go raczej rozbawi. On tymczasem patrzył na mnie jakby… przerażony?


Piosenka w tytule : Muse - Dead Star

Powoli zaczynam się rozkręcać.
Co do Dead Star to wciąż mnie trzyma po war child. 
Mistrzostwo.
To tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz