poniedziałek, 27 stycznia 2014

5. Let's get drunk and ride around.

Nie mogłem się doczekać gdy dojedziemy do hotelu i będę mógł odpocząć w spokoju. Noga wciąż mnie piekła przez tę wariatkę. Zastanawiałem się czy by nie poprosić Toma żeby odesłał ją do diabła gdzie jej miejsce. Wiedziałem jednak, że to było dla niego ważne, więc postanowiłem dać jej ostatnią szansę. Na dodatek dziś miała dołączyć do nas Sydney a to już było dla mnie za dużo. I znów się zacznie „Matthew boli mnie głowa, Matthew poproś kolegę żeby przestał hałasować, Matthew czy naprawdę musisz teraz grać?”. I tak w kółko. Słyszałem, że miłość zmienia ludzi, ale jeśli ma robić ze mnie takiego idiotę to ja wcale jej nie chcę.
Gdy wypakowaliśmy się z vana zauważyłem, że Alex mi się przygląda. Pewnie dlatego że znów mruczałem pod nosem. No cóż każdy ma swoje małe dziwactwa, ja sobie pomrukuję, gdy nie jestem w najlepszym humorze.
-Blondi ma zespół napięcia przedmiesiączkowego, że tak się wścieka?-szepnęła do Toma, jednak na tyle głośno, że wszyscy to usłyszeli. Chris wszedł do samochodu udając, że coś szuka, ale widziałem, że trzęsie się ze śmiechu. Matt jak zwykle w takich chwilach bywa mniej subtelny i zaśmiewał się w niebogłosy.
-No co?-spytała spoglądając to na nich to na Toma.
-Nie nazywaj mnie tak-warknąłem niezbyt uprzejmie, ale zaczynałem już tracić cierpliwość do tej dziewuchy.
-No dobra-powiedziała, chociaż byłem przekonany, że i tak to oleje.
-A jemu co dolega?-spytała wskazując na Matta.
-Jego dziewczyna ma tu jakąś sesję zdjęciową i dołączy do nas na kilka dni-wyjaśnił Tom zabierając część bagaży. Ja sam wziąłem dwie torby i uciekłem do hotelu. Nie miałem ochoty gadać z kimkolwiek. Zresztą oni też póżniej byli zajęci sobą. Chris jak zwykle bawił się komórką. Daje sobie rękę uciąć, że pisze z Kelly, zawsze ma takie cielęce oczy. Tom i Alex robili coś na komputerze, chyba montowali jakiś filmik z ostatniego koncertu. A Matt rozanielony wręcz biegał od okna do telefonu jak narwany.  Zagłębiłem się w jakiejś gazecie, której tytułu nawet nie znałem, ale było w niej mnóstwo zdjęć fajnych lasek. Nie minęło piętnaście minut jak zadzwonili z recepcji informując, że mamy gościa. Matt uśmiechnął się jeszcze szerzej. Za to mi ręce opadły, gdy usłyszałem jej szczebiotanie.
-Zupełnie niedopuszczalne, oczywiście poinformowałeś ich, że przybędę, ale oni kazali mi czekać. Tutejsza służba pozwala sobie na zdecydowanie zbyt wiele. Prosiłam nawet żeby zawołano kierownika, ale na ich szczęście uwinęli się jak trzeba-weszła do środka niczym dama, którą chciała być. Jak to mówią z chama pana nie zrobisz, więc średnio jej to wyszło. Miała na sobie ogromne białe futro. Zacząłem się zastanawiać jak ona w nim przeszła przez drzwi. Razem z nią spokojnie mógłby się wmieścić Chris z Mattem a i dla mnie byłoby trochę miejsca.
-Witaj Dominicu, Tom, Christopher-kiwnęła kolejno głową w naszą stronę aż jej wzrok utkwił w miejscu gdzie stała Alex.
-I Ty…-dodała chłodno obrzucając ją pogardliwym spojrzeniem. Natomiast w oczach naszej nowej towarzyszki zatliła się iskierka, która nie zwiastowała nic dobrego.
-To Alex, pomaga mi w pracy-wyjaśnił szybko Tom.
-Tak więc witaj Alexandro-spojrzała na nią z wyższością.
-Po prostu Alex-odparła twardo
-Mniejsza z tym. Tom podaj mi proszę coś do picia. Najlepiej wodę mineralną z gazem.
-Jasne-Tom niezbyt chętnie spełnił jej prośbę
-Dominic weź moją walizkę i zanieś do pokoju Matthew-zagotowało się we mnie. Jestem w stanie ją znosić, ale z pewnością nie mam zamiaru jej usługiwać.
-Właściwie to on jest teraz zajęty-Alex złapała mnie za ramię i wyprowadziła z pokoju. Nie wiedziałem czy mam się na nią wściec czy być wdzięczny.
-Nie ma za co-uśmiechnęła się do mnie gdy wyszliśmy z hotelu.
-Ona bywa… męcząca-długo zastanawiałem się nad odpowiednim słowem, bo mimo wszystko to wciąż dziewczyna Matta.
-Męcząca? Już rozumiem czemu się tak wściekałeś od rana. Z początku myślałam, że jesteś po prostu zazdrosny. Ona zawsze tak wami pomiata? Jeśli tak to należy wam się jakiś order. Mam nadzieję, że nie zostanie tu zbyt długo.
-Z tego co wiem to kilka dni. Jutro mamy koncertu, później parę dni wolnych i wyjeżdżamy do Niemiec. Z początku plan był taki żeby pojechać tam wcześniej i odpocząć, ale Matt nalegał ze względu na nią żeby zostać.
-Co on w niej widzi?-spytała gdy spacerowaliśmy wzdłuż ulicy.
-No wiesz, jest ładna. Jest modelką i ma wszystko co trzeba na swoim miejscu.
-Czy wy zawsze myślicie tylko o zawartości ich wypchanego stanika? Szowinistyczne świnie-mruknęła. No cóż trzeba było przyznać jej rację, akurat wtedy myślałem o jej piersiach. Może i była nie do zniesienia, ale miała czym oddychać.
-Przestań myśleć o jej cyckach, to obrzydliwe.
-Skąd wiesz o czym pomyślałem?!-wyrwało mi się, nieco zbyt głośno. Ona za dobrze znała moje myśli, może to co Matt mówił o kontroli umysłów jest prawdą. Tylko dlaczego miałaby wnikać w moją głowę? Umysł Bellsa jest o wiele bardziej ciekawy i zdecydowanie bardziej skomplikowany. A przede wszystkim przerażający, więc może to dlatego?
-Blondi! Mówię do Ciebie!-zawołała uderzając mnie w ramię.
-Sorry, zamyśliłem się.
-Całe życie z wariatami-westchnęła
-Nie żebyś sama była do końca normalna.
-Nie-przyznała- Chodź, pójdziemy się napić-złapała mnie za rękę i wciągnęła do jakiegoś baru. W środku panował przyjemny nastrój. Czarno-czerwony wystrój dodawał mu uroku. Alex zamówiła nam po drinku, podczas gdy ja szukałem wolnego stolika. Sam nie wiem czemu wybrałem ten najodleglejszy, tuż pod schodami.
-Zamierzasz mnie upić i wykorzystać?-spytałem widząc, że zamiast drinków niesie butelkę wódki.
-Nie, ja się zamierzam upić. Ty rób co chcesz Blondi.
-Masz coś do popicia? Jakiś sok czy colę?
-Jasne-zaśmiała się wracając do baru. Po chwili wróciła z kilkoma puszkami red bulla.
-Z tym chcesz pić? Przecież ich nie powinno się łączyć z alkoholem.
-Zaufaj mi, nic Ci nie będzie. Chyba, że wymiękasz-uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Wiedziałem, że mnie podpuszcza, ale w sumie, co miałem do stracenia? Nie raz się upijałem do nieprzytomności.

Muszę przyznać, że to było całkiem niezłe połączenie. Szybko we mnie weszło i mam nadzieję, że równie szybko ze mnie nie wyjdzie. Alex nie chciała za dużo o sobie mówić. Skupiliśmy się jednak na innych rzeczach. Mamy przecież wspólny cel, przetrzymać wizytę Sydney. Wzdrygnąłem się na myśl o tym, co dzisiaj będą wyprawiać w sypialni Matta. No cóż, facet dawno sobie nie poużywał, więc dzisiaj zdecydowanie sobie ulży. Mi też by się przydało, niekoniecznie z nią, ale może z kimś innym…
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Ładna jesteś-po tych słowach zrozumiałem, że dotarłem do przedostatniej granicy upojenia alkoholowego.
-Nie licz na nic Blondi.
Ona chyba rzeczywiście czytała mi w myślach.
Kiedy siedzieliśmy przy stoliku było dobrze, dopiero jak wyszliśmy odczułem trudności z utrzymaniem się na nogach. To cholerstwo daje niezłego kopa, po kilku metrach zaczęło dwoić mi się w oczach. Nie wiem jakim cudem dotarliśmy do hotelu. Mimo że było jeszcze jasno kompletnie zapomniałem którą drogą mamy tam dojść.
 Od naszego wyjścia dużo się nie zmieniło. Sydney wciąż rozstawiała wszystkich po kątach.
-Kochanie przynieś mi proszę coś do jedzenia-usłyszeliśmy od wejścia. Alex zaśmiała się pod nosem opierając o ścianę.
-Gdzie wy byliście?!-nagle naszym oczom ujawił się Tom. Chyba nie był za bardzo szczęśliwy naszym zniknięciem.
-On chciał mnie upić i wykorzystać-załkała po czym spojrzała na mnie i oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Kotku zrobisz mi jeszcze herbatkę?-doszło nas wołanie z salonu a chwilę później Matt śmignął do kuchni.
-Wy jesteście pijani-Tom był oburzony, albo wkurzony. Trudno stwierdzic jak ma się dwóch Kirków przed oczyma.
-Po czym poznałeś?
-Chociażby po tym, że od samego dołu było słychać wasze wykonanie piosenki  z gumisiów.
-A właśnie, chodź! Gdzieś tam mam sok z gumijagód-Alex dziarskim krokiem ruszyła w stronę salonu. Może trochę musiała się wspomóc podpieraniem ściany. Rozochocony wizją dalszego picia poszedłem za nią.
-Misiu, podaj mi proszę jakiś proszek na ból głowy. Właśnie dostałam strasznej migreny-Sydney spojrzała na nią z pogardą.
-A ty co? Zapomniałaś jak on ma na imię?-odgryzła się. Widziałem, że zaczyna się wkurzać i pewnie powinienem był ją stamtąd wyprowadzić, ale byłem ciekawy jak to wszystko się rozwinie.
-A dlaczego Ty nie mówisz do Doma po imieniu?-wtrącił Matt
-Ja i  Blondi to zupełnie inna bajka-wzruszyła ramionami, po czym najnormalniej w świecie sobie wyszła. Miałem nieodpartą ochotę żeby się zaśmiać widząc minę Sydney.
Jednak jeszcze większą na ten sok z gumijagód.





x One love x 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz