poniedziałek, 27 stycznia 2014

27. There's nowhere left to hide, the truth burns deep inside and will never die.

Z bólem serca muszę przyznać, że szło mu całkiem dobrze. Gdyby wcześniej nie próbował mnie do tego zmuszać siłą może szybciej bym uległa. Co ja w ogóle gadam?! Nie ma żadnego „uległam”. Przecież on to robił tylko na pokaz.
-Mówiłam Ci żebyś nie przeginał-ledwo złapałam oddech gdy w końcu się odsunął.
-Nawet jeszcze nie zacząłem-obdarował mnie kolejnym ze swoich uśmiechów.
-Chyba nie sądzisz, że ujdzie Ci to na sucho co?
-Wiem, że tak-cmoknął mnie jeszcze i rozbujał huśtawkę przez co mało z niej nie spadłam.
Siedzieliśmy tam aż do południa, później wyszliśmy coś zjeść na miasto. Moja mama zwykle uwielbiała nam gotować ale dzisiaj mieli jakieś ważne spotkanie w firmie. Wybraliśmy się do jednej z niewielu restauracji w tym mieście. Było tam dużo ludzi ale jakimś cudem udało nam się dostać dobre miejsce. Tym cudem była kierowniczka Sali która na widok perkusisty rozpromieniła się i wciąż w Okół niego skakała. Wszystkie dziewczyny które tam były gapiły się na niego co niesamowicie podziałało na jego ego. Siedział tam dumny jak paw.
-Blondi zachowuj się, byle jak ale się zachowuj.
-Przecież nic takiego nie robię.
-Oglądasz się za każdą zdzirą jaka tędy przechodzi.
-Wcale nie-oburzył się po czym odprowadził wzrokiem jakąś blondynę. Zauważyłam, że ma do nich słabość.
-Właśnie widzę, zaraz wsadzisz głowę w jej dekolt. Jakoś odechciało mi się jeść-wyszłam stamtąd niemal biegiem, mimo to zdążyłam zauważyć jak zaraz wszystkie go obskoczyły.
Dlaczego on zawsze wszystko musi zepsuć? Zresztą czym ja się przejmuję? Przecież jak wrócimy wszystko będzie jak dawniej. A on będzie się cały czas ze mnie śmiał oraz wszystko wypominał. Co mnie w ogóle podkusiło żeby pozwolić mu tu przyjechać? Mogłam go odesłać a rodzicom powiedzieć, że mnie rzucił. A może powiem to teraz? I tak nie będzie wiedział jak wrócić a jego nowe koleżanki zaprowadzą go raczej do kibla na szybki numerek. Jak komukolwiek mogą się podobać takie zdzirowate lalunie. Plastik fantastik jej!
-Czyżbyś była zazdrosna?-spytał przytulając się do moich pleców. Skąd on się tu do cholery wziął?!
-Nie, ale nie lubię być ignorowana przez takie lafiryndy. Jak chciałeś z nią pogadać o butach to wystarczyło powiedzieć. O niczym innym nie moglibyście rozmawiać, chyba że o solarium.
-Nigdy nie zostawiłbym Cię dla żadnej z nich-zapewnił.
-Wystarczy, że któraś z nich rozłożyłaby nogi.
-Nie, wolę być z Tobą.
-Przestań ściemniać , przecież widzę jak się na nią gapiłeś. A ta którą ostatnio wygoniłam z twojego łóżka? Pewnie mieliście tyle tematów do rozmów, że nie mogliście się na jakiś zdecydować więc po prostu dała Ci dupy. Wystarczy Cię zostawić na chwilę samego a już dobierasz się do jakiejś…-nie dał mi skończyć i zamknął mi usta za pomocą własnych. Odepchnęłam go i strzeliłam mu w twarz a on mimo wszystko się uśmiechał. Jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało. Poza tym wyglądał tak uroczo, przyciągnęłam go do siebie i sama zaczęłam go całować. Może i jest skończonym kretynem ale całuje genialnie.


Nasze relacji były dość dziwaczne. Mieliśmy tylko udawać parę, a momentami zachowywaliśmy się jakbyśmy naprawdę nią byli. Wystarczy spojrzeć na to co stało się wcześniej. Ona była zazdrosna jak cholera. Wściekała się o tę babkę która cały czas się na mnie patrzyła. Gdy mijała nas ta blondyna specjalnie się za nią obejrzałem, niby nic takiego ale Alex dostała białej gorączki. Wybiegła stamtąd, a ja od razu poczułem, że muszę iść za nią. Tak jakbym usłyszał głosik w mojej głowie który mówił ”Zostaw te zdziry i leć za swoją dziewczyną”. I poleciałem, tylko że przecież ona nie jest moją dziewczyną. Gdy się całowaliśmy wyraźnie między nami iskrzyło, i wiem, że i ona to zauważyła. Jutro wieczorem mieliśmy wracać do Liverpoolu i jechać w dalszą trasę. Mam świadomość, że nie będziemy ze sobą w takich stosunkach ale teraz, ale chciałbym żebyśmy pozostali przyjaciółmi. Całe popołudnie spędziliśmy przed telewizorem. Oglądaliśmy jakąś durną komedię romantyczną z której większość czasu się nabijaliśmy. Główna bohaterka wciąż narzekała, że jest samotna, ale gdy tylko jakiś facet się do niej zbliżał, ogłaszała że chce być singielką. I gdzie tu logika?
-Momentami przypomina mi Ciebie-powiedziałem sięgając butelkę z piwem.
-Co masz na myśli?
-Nigdy nie chciałaś nam nic o sobie powiedzieć. Gdy tylko Cię pytaliśmy o coś albo zmieniałaś temat albo się wściekałaś.
-Po co wam to było?
-Chcieliśmy Cię tylko lepiej poznać.
-Ale dlaczego? Przecież niedługo i tak każde z nas pójdzie w swoją stronę. Zapomnicie o mnie i będziecie szczęśliwi, że wreszcie się od was odczepiłam.
-Nigdy nie pomyślelibyśmy o Tobie w ten sposób.
-Blondi, ja wiem, że nie chcieliście mnie tam. Po naszej pierwszej rozmowie miałam zrezygnować ale Tom się uparł. Wtedy w hotelu było tak samo. Wyszłam bo byłam przerażona. Jak tylko mnie zobaczyliście, mieliście tak zacięte miny, że miałam ochotę uciec. A zwłaszcza Ty, dlatego Ci tak dokuczałam.
-Nie wiedziałem, nie chciałem-wydusiłem z siebie. Naprawdę nie chciałem, żeby przeze mnie czuła się niechciana. Owszem, czasami myślałem o tym żeby ją odesłać ale to były tylko brednie pod wpływem emocji.
-To już nie ma znaczenia. Za kilka tygodni i tak wrócę do domu a wy pojedziecie w świat-przycisnęła poduszkę do siebie i skuliła się na kanapie.
-A co gdybyśmy poprosili Cię żebyś została?
-Nie o to mi chodziło. I nie musisz się nade mną litować. Nie ma takiej potrzeby.
-Nikt się nie lituje, chcę tego. I jestem pewien, że chłopaki się ucieszą. Zwłaszcza Matt, bo zauważyłem, że ostatnio jesteście ze sobą dość blisko.
-Byłam wtedy u niego bo nakrył Sydney z innym facetem. Załamał się i chciałam mu jakoś pomóc.
-Nic nam o tym nie powiedział. Mówił tylko, że zerwali-zdziwiłem się
-Bał się, że będziecie robić mu wyrzuty. Zresztą myślisz, że tak łatwo powiedzieć komukolwiek, że nakryło się swoją dziewczynę z innym facetem?
-Więc czemu oddała mu psa?
-Powiedzmy, że nie do końca świadomie i po dobroci-uśmiechnęła się złośliwie.
-Jesteś nieprzewidywalna.
-A Ty jesteś stuknięty blondas i co w związku z tym?-wytknęła mi język. Rzuciłem się w jej stronę i zaatakowałem serią łaskotek. Niedługo później wrócili jej rodzice. Ojciec usiadł z nami w salonie a matka przygotowywała kolację. Chcieliśmy żeby odpoczęła i zaprosiliśmy ich do restauracji ale nie chciała,. Nawet się ucieszyłem bo jej kuchnia była genialna. Od poniedziałku będę musiał koniecznie przejść na dietę.
Po kolacji moja niedoszła teściowa wyjęła albumy rodzinne i opowiadała mi różne historyjki. W międzyczasie Alex co chwilę wychodziła do kuchni, skąd wracała z błogim wyrazem twarzy. Domyślałem się , że podpija resztkę piwa z lodówki.
W jednym z albumów była cała masa zdjęć jakiejś dziewczynki siedzącej przy fortepianie.
-Kto to jest?-spytałem.
Sądziłem, że to Alex ale pod zdjęciami było podpisane, że ma na imię Patience. Były do siebie podobne więc to mogła być jej siostra, ale ona była przecież jedynaczką.
-To Alex na konkursie muzycznym. Zdobyła wtedy pierwszą nagrodę. Nie mów jej, że Ci powiedziałam, ale Patience to jej prawdziwe imię. Nienawidziła go od małego i kazała mówić na siebie Alex-wyszeptała sprawdzając czy nie wraca z kuchni.
-Nie wiedziałem.
-Nikt nie wie, stara się to ukryć. Dlatego na późniejszych zdjęciach jest już podpisane inaczej.
-O czym rozmawiacie?-zainteresowała się wchodząc do pokoju. Będę musiał ją przystopować z tym piwem, bo już zaczyna być po niej widać.
-Właśnie opowiadałam Dominicowi jak wspaniale grasz na fortepianie. Może zagrasz coś dla niego?
-Nie, to nie jest konieczne-odparła.
-Chętnie usłyszę jak grasz-powiedziałem a ona posłała mi mordercze spojrzenie.
Podeszła do fortepianu, usiadła i zastanawiała się nad czymś. Pewnie przypominała sobie jakiś utwór bo chwilę później zaczęła grać. Słysząc pierwsze dźwięki miałem wrażenie, że znam tę piosenkę. Nie wiedziałem tylko skąd. Zamknęła oczy i wczuła się w muzykę, jakby to ona prowadziła jej palce po klawiszach. Matt zawsze zachowywał się tak samo gdy grał. Grał tę samą melodię.
-Sing for absolution-krzyknąłem oświecony.
-Znasz tę piosenkę? Alex ciągle grała utwory tego zespołu. Jak on się nazywał? A, tak już pamiętam - The Muse. Podkochiwała się w perkusiście. Pewnie zauważyłeś, przecież cały jej pokój jest obwieszony ich plakatami. Nawet jesteś trochę do niego podobny-wypaliła a muzyka urwała się . Alex patrzyła na matkę przerażona. Później spojrzała na mnie i zrobiła się cała czerwona na twarzy.
-Przepraszam, źle się poczułam-mruknęła i uciekła do swojego pokoju.
-Mam nadzieję, że jej nie zawstydziłam-zmartwiła się jej rodzicielka.
-Sprawdzę co z nią-zaoferowałem.
 ____________________________________________________
Piosenka w tytule : Muse - Sing for absolution
Zagląda tu ktoś jeszcze? :)
Enjoy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz