poniedziałek, 27 stycznia 2014

15. I wanna get in trouble, I wanna start a fight.

-Blondi, zostawiam to Tobie. Muszę się iść przebrać żebym się nie przeziębiła-zwiałam szybko, żeby nie zdążył zaprotestować. Lubię robić bałagan ale nie cierpię go sprzątać. A zwalanie tego na kogoś innego to jeszcze większa frajda.
Będąc już u siebie poczułam się zmarznięta. Wzięłam gorący prysznic i zakopali się pod kołdrą. Zrobiło mi się tak trochę smutno. Nie licząc Chrisa i Toma to naprawdę nie miałam z kim pogadać. Zresztą oni i tak zawsze mieli coś do zrobienia a są rzeczy o których nie mam zamiaru rozmawiać nawet po kilku głębszych. Są też rzeczy o których można gadać tylko z inną kobietą. W sumie Blondi mógłby się nadać ale z nim nie mam ochoty rozmawiać. On jest dziwny, i wierzyć mi się nie chce, że miał czelność mnie pocałować. I to jak wpatrywał się we mnie gdy leżeliśmy w wannie. Mogę przysiąc, że w pewnym momencie coś mu drgnęło pod tym szlafrokiem. Dzięki Bogu, że mu się nie odwiązał.
Nudziło mi się potwornie i mimo, że dochodziła 4 rano nie chciało mi się spać. Wpadłam za to na wiele lepszy pomysł. Owinięta kołdrą podreptałam do piekielnych wrót pokoju z przeciwka. Były otwarte, to takie typowe. Uchyliłam je lekko i wsadziłam głowę by wybadać teren. Czysto. Ruszyłam więc cichaczem w stronę stolika na którym graliśmy. Wzięłam 3 piwa i paczkę fajek, bo więcej nie zdołałam unieść. Pochrapywanie basisty i dziwne stękanie Matta oznaczało, że spokojnie mogę wracać więc zwiałam czym prędzej.
Uwielbiam Chrisa, naprawdę. Zawsze zorganizuje fajki i piwo. Co prawda dla siebie ale się dzieli za każdym razem, no nieświadomie. Kiedyś mu podziękuję, przysięgam. Nie wiem czemu ale zawsze po papierosie lepiej mi się myśli. Tak było i tym razem.
Dorwałam laptopa i zaczęłam składać kilka filmików w jeden. Były to krótkie rozmowy z ich fanami. Miałam tego dość sporo. Od tych normalnych po całkiem walniętych, czyli akurat na ich poziomie. Kręciłam to jakiś czas temu i zupełnie o nich zapomniałam. Miałam też kilka fanów z zagranicy. Wiadomo, ma się te znajomości…
Dobra, zalogowałam się na oficjalne forum i naściemniałam, że Tom organizuje konkurs. A wcześniej podałam się za niego. Hej, ale ja to robię dla nich prawda?
Zaczęłam od pogrupowania ich na trzy grupy.
Grupa Chrisa - Ci normalni, szanujących ich muzykę i życie prywatne.
Grupa Blondi – Wariaci w stylu „Kocham tego z jasnymi włosami, żyć bez nich nie mogę i piosenki mają fajne. Znam aż dwie.” Szczególnie zainteresowani tym co robią i z kim to robią w wolnym czasie..
Grupa Matta – Psychopaci którzy twierdzą , że to kosmici próbują się skomunikować z ziemią za pomocą ich piosenek. Również zwolennicy wszelakiego rodzaju teorii spiskowych będący zdania, że „Plug In Baby”, to tak naprawdę instrukcja dla terrorystów i kapitalistów z innych krajów by zniszczyć Wielką Brytanię.
Nie wiem skąd oni wzięli niektórych z tych ludzi. Byłam przekonana, że największych dziwaków mam w pokoju obok. Jak się właśnie okazało, bardzo się myliłam. W całym tym pseudo-konkursie trzeba było odpowiedzieć na parę pytań, nie były trudne ale mimo wszystko nie takich odpowiedzi się spodziewałam.
Za co kochasz Muse?
„Za to, że ja i mój słodki dzióbek jesteśmy sobie przeznaczeni”.
Przysięgam nie kłamię.
Co w nich najbardziej cenisz?
„Na pewno nie gust Matta, ubiera się tragicznie”.
Gdybyś miała okazję spędzić dzień z jednym z nich, kogo byś wybrał/a i dlaczego?
„Perkusistę Donalda Howard, ma taki uroczy tyłeczek.”
No cóż, Donald z pewnością pokaże się w tym filmie. Ja miałabym przepuścić taką okazję? Blondi się wścieknie, a jak się wścieka ma taką zabawną minę. Marszczy czoło, wykrzywia usta a jego oczy ciemnieją i gdyby potrafił to strzelałby z nich laserami <klik!>. Wygląda jak obrażona na cały świat królewna. Uwielbiam go wtedy zaczepiać. Wiem , że czasem przeginam ale jak to mówią -  nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Nie mam pojęcia jak to się stało, że zanim się obejrzałam było przed 10. Całkiem przyjemnie mi się pracowało, choć większość z tych nagrań nadawała się tylko do wyrzucenia.  Zadziwiła mnie 65-latka która zaczęła śpiewać „Hysterię”. Fajnie, e ich fani nie mają konkretnego przedziału wiekowego. Tylko, że usłyszeć z ust tak uroczej starowinki, że „ja chcę Ciebie teraz”, tudzież „ostatnia szansa by stracić kontrolę”. W takim wieku po prostu nie wypada mówić pewnych rzeczy. W każdym razie mimo , że głos miała niezły to przy „czuję, że moje serce imploduje” naprawdę obawiałam się, że to zrobi. I to na moich oczach. A przecież już wystarczająco dziś przeszłam. Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na bok, sama znów zakopując się w pościeli. Nie czułam się zmęczona ale już nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Przypomniałam sobie jak wściekły był Chris gdy ostatnim razem pożyczyłam sobie jego papierosy i poczułam wyrzuty sumienia. Z prawie całej paczki zostało 8. Postanowiłam mu je oddać z nadzieją, że nie będzie pamiętał ile ich tam miał. Wcześniej celowo nie zamknęłam drzwi więc i teraz mogłam wejść bez problemu. Odłożyłam paczkę na miejsce tak samo jak i puste butelki po piwie. Przynajmniej to mu się będzie zgadzać w ilości. Nie wiem co mnie podkusiło ale zerknęłam w głąb pokoju gdzie stały cztery łóżka. Z tym że jedno było puste. Byłam ciekawa którego durnia brakowało więc podeszłam bliżej. Chris spał przy ścianie, później Tom, puste łóżko a pod oknem Blondi. Tylko kiedy on zdążył nabrać tyle ciała? Zajmował więcej miejsca niż miskowaty Wolstenholme. Poruszył się i odwrócił na prawy bok. Nie miał na sobie koszulki a włosy na jego klatce piersiowej wystawały wręcz kępkami. Nie wiem tylko czemu były czarne skoro jego naturalny (teoretycznie, jeszcze tego nie sprawdziłam) kolor to tępy blond. Zaraz, nie, cofnij. Nie wierzę.
-Belldom-parsknęłam z trudem tłamsząc kolejne napady śmiechu. Jedną ręką przysłoniłam usta, a drugą złapałam się za brzuch. Perkusista zacisnął mocniej powieki żeby za chwilę je otworzyć. Patrzył na mnie zdziwiony jakby pierwszy raz zobaczył kobietę w swojej sypialni tak wcześnie. Cóż, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności jest to całkiem możliwe.
-O Boże-westchnął-Czekaj to nie tak jak myślisz-powiedział wychodząc z łóżka. Bellamy zacmokał z niezadowoleniem przez sen i odwrócił się na drugi bok.
-Za to tak jak widzę to na pewno. No jasne! To stąd te wcześniejsze stękanie Matta. Ja tam jestem wyrozumiała ale nie wstydziliście się tak przy chłopakach? Oni w ogóle wiedzą?
-Byłaś tu wcześniej jak spaliśmy?
-Wy to chyba nie bardzo-zaśmiałam się gdy wyprowadzał mnie za drzwi oglądając się za siebie. Albo nie chciał obudzić reszty albo nie chciał żeby się o czymś dowiedzieli.
-Między nami do niczego nie doszło. Matt musiał pomylić łóżko i tyle.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. To wasza sprawa co tam robiliście-znów parsknęłam śmiechem. Z pokoju przy windzie wyszedł jakiś facet i spojrzał na nas oburzony. Ja w krótkich spodenkach i rozciągniętej koszulce a Blondi w samych bokserkach. Nie chce wiedzieć co temu facetowi przyszło do głowy. Oboje zamilkliśmy czekając aż sobie pójdzie.
-Nie tłumaczę się tylko mówię jak było. Nic mnie z nim nie łączy do jasnej cholery. Zrozum w końcu, że nie jestem gejem-odparł przez zaciśnięte zęby
-Jednak Bi?
-Jesteś nienormalna-krzyknął
-Nie wściekaj się tak, przecież nikomu nie powiem. Chociaż nie wiem czemu się tak zarzekałeś, że nie lubisz chłopców. Wiedziałam że jesteś w różowej drużynie.
I znów zrobił tę minę. Powinnam była posłuchać Toma i nie rozstawać się z kamerą. Nazbierałabym genialne materiały. Poczerwieniał ze złości i czekałam tylko aż para pójdzie mu z uszu. Zamiast tego na jego usta wpełzł dziwny uśmiech. Złapał mnie za ręce i przygwoździł do ściany.
-Zwariowałeś?
-Najwidoczniej-szepnął i zaczął mnie całować.
ZNOWU!!!            
Oderwał się ode mnie po kilku sekundach wciąż dziwnie się uśmiechając. Tym razem jakoś tak błogo. I zapewne teraz on czekał aż wybuchnę.
-To już jest jawny gwałt-krzyknęłam i z całej siły kopnęłam go w krocze. Wrzasnął tak głośno, że po chwili w drzwiach zjawił się Tom. Można powiedzieć, że nieco go zdziwił widok kumpla zwijającego się z bólu na podłodze.
-Co się stało?-Spytał pobladły. Ja natomiast nachyliłam się nad tym kretynem i ścisnęłam jego podbródek zmuszając by na mnie spojrzał.
-Jeśli zrobisz to jeszcze raz to Ci je utnę.
-Co on Ci zrobił?
-Nie ważne, Tom-wstałam i podeszłam do swoich drzwi-Aha i jeszcze jedno, ten frajer bzykał się z Bellamym-rzuciłam na odchodnym.
Zamknęłam drzwi i zakluczyłam na wypadek gdyby któryś wpadł tu po więcej szczegółów. Ponownie znalazłam się w łóżku zastanawiając czy nie odpuścić sobie wieczornego koncertu. Nie spałam od wczoraj i nadal nie chciało mi się spać. Może Kirk mi podaruje. Po takim traumatycznym przeżyciu należy mi się solidny odpoczynek , powinien to zrozumieć. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś film. Napisałam smsa do Toma, że źle się czuję i nie dam rady mu dziś pomóc. Chyba zrozumiał bo nie dostałam żadnej odpowiedzi.
Przymknęłam na chwilę oczy i nie minęło parę minut jak usłyszałam walenie do drzwi.
-Jesteś tam? Otwieraj-usłyszałam Chrisa
-Nie ma mnie-odkrzyknęłam z pod poduszki.
-Otwórz-dołączył się Tom a ja wyczłapałam się z łóżka.
I właśnie w takich chwilach jak ta żałuję, że nie poszłam na staż do lokalnej gazety. Miałabym małe biurku w jakiejś kanciapie bez okien. Popijałabym beznadziejną i zimną kawę pisząc artykuł o miejscowym konkursie jedzenia pączków na czas. Wymarzona robota, ale nie, musiałam się wychylać.
Jak ja się czasem nienawidzę.
-Liczę do dziesięciu i…
-Serio? Nawet jak na Ciebie to mało Blondi-uchyliłam drzwi patrząc na nich wpółprzytomnie.
-Coś Ty tam robiła?-spytał Chris
-Jak mogłaś powiedzieć że z nim spałem?!-pisnął Matt którego dotąd nie widziałam bo schował się za plecami Wolstenholma.
-Trzeba było myśleć wcześniej. Mam nadzieję że się chociaż zabezpieczaliście-mruknęłam wracając pod kołdrę.
I miałabym niewygodne krzesło ale unormowany czas pracy. Wracałabym do domu o 15 i nic więcej by mnie nie interesowało.
A zamiast tego…
-Fuj-wzdrygnął się Bells-Nic nie robiliśmy! Dom jest zupełnie nie w moim typie. Już chyba wolałbym Chrisa.
-Róbcie co chcecie, tylko dajcie mi spać.
-Mało Ci?-zdziwił się perkusista.
-Odwal się Blondi, nie daliście mi pospać nawet 15 minut.
-Śpisz od 24 godzin-zaśmiał się Chris-zaczęliśmy się już martwić. Matt twierdził, że porwali Cię kosmicie. Dominic uznał, że wymiękłaś i uciekłaś, a Tom że coś Ci się stało.
-Jak to 24 godziny? Ściemniasz-złapałam za moją komórkę i sprawdziłam datę na wyświetlaczu. 7 luty? Mogłabym przysiąc że dopiero co był 6.
-Już po koncercie?-spytalam chwilę później gdy mój mózg zaczął ogarniać sytuację.
-Było świetnie, szkoda że nie widziałaś. Tylko Dom trochę rozwalił końcówkę-trajkotał Matt bezczelnie pakując się do mojego pokoju.
-Nie, Matt. To Ty rozwaliłeś mu całą perkusję gitarą-westchnął Chris podczas gdy tamten położył się na moim łóżku.
-Bellamy, nie możesz ciągle rzucać w perkusję, w końcu ją zniszczysz. Następnym razem celuj w tego idiotę-pokazałam palcem na jego kolegę. Albo mi się wydaje albo wciąż chodzi lekko rozkraczony.
-Jesteś walnięta-mruknął krzywiąc się
-Matt powiedz swojej kobiecie żeby przestała mnie denerwować-westchnęłam-A właściwie to czym zasłużyłam sobie na tak zmasowany atak?
-Chcieliśmy Ci oznajmić, że możesz zacząć się pakować. Wracamy do Londynu-uśmiechnął się Tom.
-Jak to? Przecież mieliście dać jeszcze jeden koncert za dwa dni. Nie żebym miała coś przeciwko, ale czemu wracamy już teraz? Już was tam nie chcą? Pewnie widzieli jego zdjęcia z bliska-zaśmiałam się patrząc na tę marudę.
-Dom Ty paskudo-Matt zaczął się śmiać jeszcze głośniej ode mnie. Ten poczerwieniał ze złości i zaczął mamrotać coś pod nosem.
-O której wracamy?-spytałam przeciągając się leniwie.
-Właściwie to za chwilę powinnyśmy wychodzić-Tom patrzył przez okno, jakby celowo unikał mojego wzroku.
-Powariowaliście?!-krzyknęłam, jak się chwilę później okazało wprost do ucha Matta, który przerażony spadł z łóżka.
-Coś często to powtarzasz-zauważył Bellamy pocierając swój kościsty tyłek.
-Z Wami się nie da normalnie funkcjonować. Niby jak ja mam się spakować w ciągu kilku sekund?!
-Niech Dom Ci pomoże-zaproponował Kirk.
-Nie waż się dotykać moich rzeczy-warknęłam
-I tak nie miałem zamiaru-burknął obrażony-Po prostu upchnij wszystko do walizki, wrócisz do domu to sobie ogarniesz.



Piosenka w tytule : Pink - So what

Na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na. 
P.S. Te lasery nie byly planowane :)
P.S. 2 Nie jest za dlugi? 
Enjoy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz