poniedziałek, 27 stycznia 2014

14. Some kind of madness has starting to evolve.

Dlaczego nigdy nie możemy iść gdzieś i zachowywać się jak normalni ludzie? Nie przypominam sobie żebyśmy chociaż raz w sposób kulturalny spędzili wieczór i wrócili do domu. A to wszystko jej wina. Całe plecy mnie bolą a na dodatek moimi nowiutkimi spodniami za pomocą tyłka wypolerowałem tę paskudną podłogę. Doszedłem do siebie dopiero gdy Matt odwrócił się w stronę tłumu krzycząc „Dziękuję! Jesteście najlepsi! Kocham was!”. Jakby tego było mało gdy wyszliśmy na zewnątrz ta wariatka uderzyła mnie w twarz.
-Za co to?!
-Oskarżę Cię o molestowanie seksualne-marudziła wycierając usta.
-Oboje wiemy, że tego chciałaś-odparłem na co ona prychnęła po czym zaczęła udawać odruch wymiotny.
-Alex wiemy, że jesteś zła. W końcu jakby nie było Dom właśnie odbił Ci faceta-odrzekł Chris lekko się zataczając.
-Zdzira-mruknęła idąc w inną stronę.
-Gdzie się wybierasz?-spytał Tom tym swoim ojcowskim tonem.
-Mam was dosyć, idę do domu.
-Przecież hotel jest tam-odparł odkrywczo Bellamy. Przecież nikt nie zauważył tego wielkiego, oślepiającego neonu prawda.
-Wiem, wracam do Londynu. Chrzanię ten interes, za każdym razem psujecie mi zabawę. Nienawidzę was.
-Nie dramatyzuj-zacieszył Bellamy obejmując ją ramieniem-Nie każdy facet to gej, i to na dodatek bez gustu. Spodobał mu się Dom, więc musiał być zdesperowany-trajkotał. Nie wiem czy o to mu chodziło ale Alex zaczęła się uśmiechać.
-Coś w tym jest, ale spójrz na niego. Sama myślałam, że jest gejem-zlustrowała mnie wzrokiem. Przeczuwałem że ta dwójka razem może oznaczać tylko jedno. Będę miał przesrane.
-Gramy w rozbieranego pokera?-rzucił Chris gdy dotarliśmy na swoje piętro.
-Ale ja nie umiem-Matt próbował otworzyć drzwi. Nie te co trzeba jak się po chwili okazało.
-Nauczymy Cię podstaw a resztę załapiesz w trakcie.
-No dobra, ale o co gramy?-zapytał Bells doprowadzając nas do skraju załamania nerwowego.
-W rozbieranego zwykle gra się o ciuchy idioto-Alex jak zwykle bardzo szczegółowo objaśniła sytuację.
-Tylko żadnych zdjęć, jasne?-spojrzałem w stronę Toma który udawał, że nie wie o co chodzi.
-Pokażesz?-poprosiła go Alex.
-A wtedy ocenisz nasze tyłki?-odnalazłem w torbie karty a wprost znikąd na stole zjawiły się butelki z piwem.
-O ile wcześniej nie zwymiotuje-wyrwała mi karty z ręki po czym zaczęła je oglądać.
-Co Ty robisz?
-Sprawdzam czy nie są znaczone. Z wami nigdy nie wiadomo. Zwłaszcza z Tobą Blondi, jesteś zdrowo walnięty.
-Dlaczego do kurwy nędzy wciąż mówisz na mnie Blondi?! Przecież nie mam aż tak jasnych włosów.
-Nie, ale miewasz wzrok tępej blondynki.
Moi rzekomi przyjaciele spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać w najlepsze. Naprawdę nie mógłbym znaleźć bardziej oddanych przyjaciół. Chris zaczął objaśniać zasady Bellamy’emu, co zajęło dłuższą chwilę. Jakiś czas później obserwowałem przeciwników, próbując odczytać coś z ich twarzy. Pierwszy wymiękł jak zwykle Tom, biedny nie potrafił kłamać.
-Para-rzuciłem karty na stół. Alex od dłuższego czasu była zdenerwowana a teraz zrobiła wielkie oczy co oznaczało, że za chwilę straci jakiś ciuszek.
-Full-odparła patrząc na mnie złośliwie. Nienawidzę kiedy robi ze mnie durnia. Pogorszyło się jeszcze bardziej jak zajrzała w karty Matta.
-O w cholerę-mruknęła
-Co? Aż tak źle? Mówiłem, że nie potrafię-westchnął Bells.
-Ściągaj fanta!-krzyknął Tom.
-On ma pokera-powiedziała cicho patrząc z niedowierzaniem w karty.
-Żartujesz sobie?-Chris podszedł do niej. Z jego miny wywnioskowałem, że mówiła prawdę. Godzinę później było jeszcze gorzej. Wkurzyłem się, ale nie dlatego, że przegrałem ale byłem wściekły o to kto wygrał.
-Blondi jak będzie? Ściągasz gatki czy mamy to zrobić za Ciebie?-Alex zaczęła się śmiać.
-Nie odważysz się.
-Chcesz się przekonać?
-Jesteście walnięci-wstałem i zacząłem zbierać swoje rzeczy.
-Nie możesz tak, musisz ściągnąć. Przegrałeś!-krzyknął za mną Matt. On jedyny był w pełni ubrany. Cały czas wygrywał, a ja przegrywałem. I to na tyle, że byłem praktycznie nagi.
-Panowie, czy nie sądzicie, że gra musi zostać rozstrzygnięta do samego końca?-oznajmiła patrząc na Matta. Wiedziałem, że coś kombinują ale mimo to nie zdążyłem uciec. Zanim dobiegłem do łazienki wszyscy mieli okazję zobaczyć mój goły tyłek i bokserki w pałeczki które przytrzymywałem kolanami.
Cholerni psychopaci nie dadzą mi spokoju. Chyba już wolę jak są skłóceni. Wtedy przynajmniej robią na złość sobie a nie czepiają się mnie. Nigdy nie byłem podły ale chyba będę im musiał pomóc się pokłócić. Zarzuciłem na siebie szlafrok i wróciłem do reszty która o czymś zaciekle dyskutowała.
-Przecież każdy idiota może się nauczyć grać na perkusji. O proszę, eksponat A-wskazała na mnie.
-Taka jesteś zdolna to może pokażesz nam na czym Ty grasz?!-wkurzyła mnie tym tekstem.
-Ja Ci nic nie muszę udowadniać Blondi-zgromiła mnie wzrokiem ale wcale mnie to nie ruszyło.
-Dom, nie zachowuj się jak dupek-odparł Chris.
-Nie, on po prostu jest sobą-uśmiechnęła się bezczelnie.
-A Ty jesteś do dupy!-krzyknąłem już z łazienki gdzie się ubierałem.
-Coś Ty powiedział?!-warknęła stając w drzwiach.
-To co słyszałaś, chyba że jesteś głucha to chętnie Ci powtórzę. Jesteś do dupy i zupełnie nie umiesz się całować-uśmiechnąłem się szeroko i czerpałem satysfakcję z jej wściekłego wzroku.
-Ona go zabije, zobaczycie-szepnął Tom.
-Nic dziwnego że Ci się nie podobało. Założę się, że wolałbyś całować się z Mattem-powiedziała już całkiem spokojnie.
-Mnie w to nie mieszaj, on mnie nie kręci-zawołał Bells.
-Nie rób ze mnie geja bo nim nie jestem. A to, że nie jestem Tobą zainteresowany nie czyni mnie homoseksualistą. Po prostu mi się nie podobasz. Dotarło?
-Zdaje się Blondi, że już kiedyś Ci to wyjaśniłam. To ja nigdy w życiu nie będę zainteresowana twoją smętną osobą. Wolę prawdziwych mężczyzn a nie takich dziecinnych facecików bez gustu jak Ty-krzyknęła a drzwi się zamknęły.
-I widzisz co zrobiłaś?-mruknąłem.
-Ja? Niby jak Ty czubku? Telepatycznie?
-Nie wypuścimy was póki się nie dogadacie-zawołał Chris. Mogłem się domyślić, że to jego pomysł. Zawsze to on nas godził ze sobą gdy się kłóciliśmy, a zdarzało się dość często.
-To wcale nie jest zabawne-szarpała klamkę i zaczęła walić w drzwi ale to nic nie dało. Nie znała wychowawczych metod Chrisa. Nie da się go przebłagać, oszukać ani liczyć na to, że odpuści. Nie mamy z nim szans i tyle.
-Uspokój się, to Ci i tak nie pomoże-westchnąłem siadając na brzegu wanny.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić.
-A może jednak powinienem bo inaczej nigdy stąd nie wyjdziemy.
-Zamknij się.
-Pogrążasz się.
-Chris, otwieraj-kopnęła wściekle drzwi po czym oparła się o nie plecami-Co Ty robisz?
-Nalewam wodę do wanny-odkręciłem kurek z czerwonym znaczkiem.
-Po co? Chcesz żebym Cię utopiła? Bardzo chętnie-rozpromieniła się.
-Wcale nie jesteś zabawna, wiesz. Skoro już tu jestem to przynajmniej się wykąpie. Możesz mi umyć plecy jeśli chcesz.
-Zwariowałeś?! Nawet nie myśl o tym, żeby ściągać ten szlafrok.
-Chcesz to zrobić za mnie?
-Nie, zginiesz razem z nim-zaśmiała się i rzuciła w moją stronę. Próbowała wepchnąć mnie do wanny ale zdążyłem objąć ją w pasie więc wpadliśmy tam razem.  Zachlapaliśmy przy tym całą łazienkę, nie wspominając o zalanej podłodze.
-Już po Tobie-powiedziała zatykając mi usta.
Objąłem ją mocniej przez co jeszcze bardziej się do mnie zbliżyła. Patrzyła mi w oczy wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Myślałem, że się zlituje i mnie wypuści. Ona jednak drugą ręką przycisnęła moją głowę przez co zanurzyłem się całkowicie.
-Co wyprawiacie?-westchnął ze zrezygnowaniem Wolstenholme człapiąc po mokrej podłodze.
Nie mam pojęcia kiedy tu weszli ale sądząc po ich zdziwionych minach trochę tu stoją.
-Ona chciała mnie zabić-burknąłem gdy ze mnie zeszła.
-I co? Udało się?-spytał Matt z głupkowatym wyrazem twarzy.
-Niestety nie, ale nie przestanę próbować-uśmiechnęła się odgarniając mokre włosy z twarzy.
-Macie to posprzątać-oznajmił rozdrażniony Chris. Czasem mam dziwne wrażenie, że ma ochotę zapakować nas do pudła i wysłać gdzieś daleko. Albo zakneblować, wrzucić do piwnicy a drzwi zamurować.


Piosenka w tytule : Muse - Madnesss
Co do rozdziału to z góry uprzedzam, że zupełnie nie znam się na pokerze i przebieg gry z pewnością nie wygląda tak jak powinien. Nie mam zielonego pojęcia czy tak się w pokera grywa, więc powiedzmy, że jest to moja autorska wersja ;) 
Przepraszam też, że nie dodałam go wczoraj ale byłam tak zmęczona, gdy wróciłam z pracy, że gdyby nie "Panic Station" to od razu padłabym na łóżko.
A jeśli o "Panic Station" mowa, to czy ja w ogóle muszę komentować ten teledysk?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz