poniedziałek, 27 stycznia 2014

11. I watch how the moon sits in the sky in the dark night.

Alex obudziła się około trzeciej, a właściwie to obudziły ją dźwięki gitary dobiegające z salonu. Weszła tam po cichu i zauważyła Matta siedzącego na podłodze z akustykiem w ręku. Pewna nie była ale wydawało jej się, że to co grał to „Escape”.
-Spać nie możesz?-spytała siadając na kanapie.
-Jakoś nie, a Ty?
-A ja zostałam brutalnie zbudzona przez muzyka wariata-uśmiechnęła się szeroko.
-Przepraszam-powiedział lekko zawstydzony.
-Nie ma sprawy, jesteś w tym tak dobry że Ci wybaczam.
-Oni zdążyli już do tego przywyknąć, a w dodatku jutro wyjeżdżamy i nie będę się widział z Sydney przez całe dwa tygodnie.
-Bez urazy ale co Ty w niej widzisz? I błagam, nie opowiadaj mi o jej cyckach bo rozwalę Ci głowę tą gitarą.
-Po prostu ją lubię i tyle.
-Lubisz czy kochasz?
-Miłość to duże słowo-spuścił głowę po czym zapadła cisza.
-Chcesz się przejść?-odezwała się po chwili dziewczyna.
-A co jeśli trafimy na jakiegoś psychopatę?
-Gorszego już Ty to już chyba nie znajdziemy. Chodź pokażę Ci cos fajnego.
-Ale przyprowadzisz mnie tu z powrotem?
-Jasne, a czemu miałabym… Czekaj, nie mów że oni… Który?
-Dom-Matt wzruszył ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Gdzie on Cię zostawił?
-Raz jak byliśmy w Los Angeles zaczął podrywać jakąś cycatą blondynkę i zniknął wraz z nią i naszym samochodem. Czekałem na niego trzy godziny jak jakiś idiota.
-Matt bardzo się na Tobie zawiodę jeśli nie powiesz że nakopałeś mu za to do tyłka.
-Nie nakopałem. Za to kiedy jakimś cudem dotarłem do hotelu rozdałem wszystkie jego ciuchy ludziom w holu. Dla niego każdy pretekst jest dobry żeby iść na zakupy ale jego mina gdy dotarło do niego że facet na dole którego mijał nie miał podobnej koszulki a dokładnie tę samą była całkiem imponująca.
-Koszulkę?
-Wydał na nią 200 funtów, to była jego ulubiona i twierdził że przynosi mu szczęście. Nie odzywał się do mnie przez tydzień.
-To on tak potrafi? Proszę naucz mnie tego! Niech i do mnie się nie odzywa. To byłby najlepszy prezent świata, idziemy-pociągnęła go za ramię. Matt zdążył złapać kurtkę i wyszli.
-Gdzie Ty mnie prowadzisz?
-Ale z Ciebie maruda-westchnęła gdy mijali kolejne drzwi.
-Jesteśmy na dachu.
-Spostrzegawczy jesteś.
-Chcesz mnie z niego zrzucić?
-A co? Tego Blondi też próbował? Zwariowałeś? Działasz mi czasem na nerwy ale nie aż tak.
-Tobie to chyba wszystko działa na nerwy.
-Powiedzmy że tak po prostu musi być. Widzisz tą większą kropkę? To Jowisz-wskazała palcem w niebo.
-Myślisz że tam istnieje jakieś życie?-uniósł głowę wysoko patrząc w ciemną przestrzeń nad nimi. Gdzieniegdzie migały malutkie kropeczki.
-Pewnie tak, skoro jest tu to dlaczego nie może go być i tam. Czasem sobie wyobrażam że gdzieś daleko jest planeta identyczna jak nasza z tą różnicą że ludzie są inni.
-Mają zieloną skórę, po troje oczu i osiem dłoni?
-Niezupełnie o to mi chodziło. Wyobrażasz sobie takiego drugiego Ciebie tyle, że powiedzmy śpiewasz w boysbandzie. Masz zawsze idealną fryzurę i…
-Masz coś do moich włosów?-przerwał jej
-Nie, skąd-spojrzała na bałagan na jego głowie. Wyglądał jakby piorun w niego walnął, o dziwo dodawało mu to tylko uroku.
-Byłem kiedyś w boysbandzie-wymamrotał wpatrując się w czubki swoich butów.
-Oczywiście, a ja imprezowałam z Eltonem Johnem.
-Właściwie to nie byłem, nie chcieli mnie.
-Ty mówisz poważnie?! Jeżeli mi tego nie opowiesz to Cię zepchnę.
-Byłem młody, to była jedyna szansa żeby mieć jakikolwiek kontakt z muzyką. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. W szkole był casting, poszedłem na niego-zamilkł spoglądając znów w niebo.
-Sam mi powiesz co było dalej czy mam to z Ciebie wyciągnąć siłą?
-Poszedłem tam a oni powiedzieli mi, że nie tylko wyglądam jak brzydka dziewczyna ale i tak samo brzmię. Ich pierwszy występ odbywał się na Sali gimnastycznej. Byli beznadziejni, wtedy zagadał do mnie jakiś dzieciak. Wyglądał dość dziwacznie. W życiu nie widziałam żeby ktoś się tak śmiesznie ubierał.
-Zgaduję, że to był ten kretyn perkusista.
-Wyobrażasz sobie co by było gdybym tam nie poszedł?
-Drugi Ty stałby na dachu myśląc o swoim alternatywnym ja, który został wielką gwiazdą rocka.
-I hodowałbym banany.
-Jesteś nienormalny-westchnęła.
-Nie wiem po co Ci to powiedziałem. Nawet chłopaki o tym nie wiedzą, Chociaż pewnie zaraz im wszystko wygadasz.
-Posłuchaj Panie Backstreet Boy, nie jestem taką idiotką żeby rozpowiadać wszystkim cudze sekrety. Wiesz co, Ciebie i Blondi łączy jedno. Jest taka chwila, malutka chwila w której wydajecie się być całkiem normalni. Po dwóch sekundach mówicie coś tak błyskotliwego, że brak mi sił na waszą głupotę. A jeśli taki jesteś mądry to do pokoju sam znajdź sobie drogę.-zawołała i pobiegła w stronę wyjścia.
-Obiecałaś, że mnie nie zostawisz-pisnął Matt biegnąc za nią.


Piosenka w tytule : Linkin Park – A place for my head
Mamy więc część drugą, która jak się okazuje ma się nijak do meczu.
Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba ;)
Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz