Matt wrócił do hotelu późnym wieczorem. Był zadowolony bo gdy tylko Sydney przestała się wściekać zrobiło się całkiem miło. Znów miała jakiś pokaz za miastem. Był trochę zawiedziony bo jutro mieli wyjechać a on spędził z nią mało czasu. Od progu przywitał go wściekły Dominic.
-Co tu się stało?-roześmiał się widząc Alex i Chrisa rozwalonych na kanapie i skaczącego wokół nich Toma.
-Matt, przyjacielu! Czy zechcesz nam potowarzyszyć?-zawołał Chris
-Jego nie będę wysługiwać-Dom przyniósł tacę z drinkami.
-Czym ich szantażujecie?
-My? Niczym. Chris, strasznie jesteś spięty. Sądzę że masz ochotę na masaż stóp-Alex uśmiechnęła się szeroko do Toma.
-No właśnie! Na co czekasz? No już-Chris zrzucił buty i wystawił stopy w kierunku przyjaciela.
-Niech Ci będzie ale jak zwymiotuje to nie miej pretensji.
-Wyjaśni mi ktoś co tu się stało?-spytał Matt
-Otóż ta oto zacna pani wprost genialnie powaliła tych tu podczas meczu piłki nożnej. W życiu nie uwierzysz jaki był wynik.
-Dlaczego graliście beze mnie?-stęknął po dłuższej konsternacji.
-Ponieważ Cię nie było?-Alex uniosła brew pokazując przy tym Dominicowi żeby zabrał talerz z jedzeniem.
-Ale ja też chcę mieć służbę!
-Z nią więcej nie gram-oburzył się Howard-Ona mnie co chwilę faulowała!
-Niby jak?
-Łapałaś mnie za tyłek!
-Chyba Ci się coś przyśniło Blondi.
-Tak było! Jak tylko zbliżałem się z piłką do bramki czułem twoją rękę na tyłku.
-Nogą to może i bym Cię tknęła ale ręką nigdy w życiu. To jest chyba tak że bardzo Ci się to marzy, na tyle że wmawiasz sobie i nam że to się stało.
-Nie jestem idiotą, wiem jak było-Dom zaczął się powoli denerwować.
-Nigdy nie lubił przegrywać, a jeszcze z dziewczyną-zaśmiał się Chris-I na dodatek 7:0.
-Ile?!-Matt z wrażenia opadł na fotel.
-Dzięki-wyszczerzyła się do niego.
-Zwykły fart-mruknął Tom z nad stóp Chrisa. Chyba troszkę pozieleniał na twarzy.
-Zawsze możemy to powtórzyć. A Ty przynieś mi wodę zdzirowata pokojówko.
-Spakowałeś się już?-zapytał Dom wracając ze szklanką. I tak wiedział że wszystko co Matt powinien mieć w walizce wala się po podłodze. Podał ją Alex a ona wzięła większy łyk żeby po chwili wypluć wszystko na perkusistę.
-Ty kretynie! Mówiłam że chcę wodę a nie wódkę.
-Dooooom-jęknął Matt-Zobacz ile się przez Ciebie zmarnowało.
-No co?-wzruszył ramionami ignorując wściekłe spojrzenie Alex. Nawet niespecjalnie przeszkadzało mu że ma całą mokrą koszulkę.
-Palant-mruknęła wychodząc do łazienki. Cały czas czuła smak alkoholu w ustach więc chciała się go pozbyć.
-Przesadziłeś-szepnął Matt.
-Owszem, a za karę mianuję go Twoim służącym. Dobranoc.
-Ale…-Dom chciał się sprzeciwić lecz skutecznie zagłuszyły go radosne okrzyki Bellamy’ego.
-Spakuj mnie-odparł dumnie prężąc pierś.
-To jakiś koszmar.
-No co Ty nie powiesz-Tom skrzywił się odchylając ostentacyjnie głowę.
Piosenka w tytule : Muse - Survival
Miał być jeden długi ale będą dwa krótsze. Nie wiem co mnie naszło, żeby podzielić go na dwie części, jakoś tak po prostu wyszło.
Jakoś nie umiem sobie wyobrazić tego meczu nie biorąc pod uwagi "Survival".
Yes I'm gonna win... :D
Druga część w poniedziałek ;)
W każdym razie chciałam życzyć wszystkim wesołych świąt i wiosny bo ta cholera nie ma zamiaru się chyba wcale zjawić ;P
Trzymajcie się ciepło robaczki kochane ;)
Miłego czytania ;)
x x One love x x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz