niedziela, 26 stycznia 2014

Prolog

Blondyn wszedł do swojego mieszkanie rzucając kurtkę na ziemię. Chwycił butelkę whisky z barku i rozsiadł się na kanapie w salonie. Nie smakowała mu, ale pomagała się uspokoić. A przynajmniej tak się jemu wydawało. Był wściekły na swoich kumpli. Zwykle po koncercie bawili się razem, ale odkąd obaj znaleźli sobie dziewczyny całkowicie go olali. Nie pamiętał już, kiedy gadali o czymś innym niż te dwie panny. Nic do nich nie miał, wręcz przeciwnie. W każdym razie nie miał nic do Kelly dziewczyny, z którą spotykał się Chris. Jeśli chodzi o Sydney – wybrankę Matta, sam nie wiedział, co o niej myśleć. Była ładna, była piekielnie ładne, ale zachowywała się specyficznie. Na dodatek miała dziwny wpływ na Matta. Przy niej był jak młody, ale za to bardzo posłuszny szczeniak. Leciał na każde jej zawołanie rzucając wszystko. Od dawna nie napisał żadnej piosenki. Coś tam pobazgrolił i zaraz biegł do niej nie kończąc. A co dziwniejsze Dom uświadomił sobie, że od ponad tygodnia nie usłyszał ani słowa o kosmitach czy kolejnych spiskach z jego ust. Z początku nawet mu tu odpowiadało, bo czasem Matt doprowadzał go do szału tymi swoimi cudacznymi teoriami. Z drugiej strony jednak zaczynało mu tego brakować.
-Tęsknie za wami Zetasy- powiedział cicho uzupełniając szklankę alkoholem. Zaśmiał się, bo przenigdy nie sądził, że coś takiego powie.  Zanim opróżnił butelkę spał już w najlepsze.
Obudził go potężny ból głowy. Czuł się jakby ktoś walił pałeczkami w jego głowę. Tyle, że te musiały być chyba zrobione z żelaza, bo ból był nie do wytrzymania. Otworzył oczy i zobaczył twarz Matta jakieś dziesięć centymetrów od swojej. Wrzasnął przerażony i wcisnął się w kanapę. Bellamy natomiast szczerzył się niczym dzieciak w sklepie ze słodyczami.
-Do jasnej cholery, przez Ciebie mało nie narobiłem w spodnie-mruknął Dominic próbując opanować swoje łomoczące jak szalone serce.
-Cieszę się, że tak na Ciebie działam-roześmiał się Matt
-Czego chcesz?
-Chris miał iść ze mną na zakupy, bo niedługo są walentynki. Zupełnie nie wiem, co kupić Sydney. Zawsze wiedziałeś jak zrobić wrażenie na kobietach. Musisz mi pomóc.
-Daj mi spokój, idź z tym do Toma.
-Już byłem, mówi, że nigdy nie obchodził takich świąt.
-Ja też nie-powiedział. Wkurzył go fakt, że do niego przyszedł na końcu. Jeszcze trochę i całkiem o nim zapomną.
-Nie bądź taki, jesteśmy przecież kumplami tak?
-Ooo no tak, teraz to jesteśmy kumplami. Szkoda, że tylko wtedy jak Ci czegoś potrzeba-krzyknął Dom.
-O, co Ci chodzi? -Matt był co najmniej zdziwiony jego wybuchem, nigdy się tak nie zachowywał.
-Może juz lepiej idź, chcę odpocząć-mruknął blondyn zmierzając do swojej sypialni.
Matt stał jeszcze przez chwilę w miejscu. Postanowił natychmiast powiedzieć o tym Chrisowi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz